oli939 pisze: ↑12 listopada 2019, o 11:32
A czy ten perfekcjonizm powiązany jest u Was z lękiem? Ja mam poczucie, że jeżeli nie zrobię czegoś na 200% to koniec, zwolnią mnie z pracy, nigdy żadnej nie znajdę i będę największym przegrywem życiowym. Ciągle robię coś na spinie, nie mogę się skupić, wkurzam się na siebie, że nie idzie mi tak jak powinno i koło się zamyka :/
I jak u Was z relacjami z innymi ludźmi? Mi dopiero terapia uświadomiła, że tak naprawdę ich nie mam, bo zawsze było to dla mnie na drugim/trzecim miejscu po nauce, studiach, pracy i wszelkich obowiązkach.
Z pracą ja również miałam problem.. Myślałam, że jak o czymś zapomnę to już kaplica. Pakuj się Agata bo na stówe polecisz za jakiś drobiazg i spełni się twój czarny scenariusz, który ciągle gdzieś w głowie tam jest. . Xd
To był ogromny lęk, potrafiłam w kółko pytać czy o czymś nie zapomniałam, czy wszystko ok zrobiłam. Dawałam z siebie o wiele więcej jak inni,wymagania coraz większe względem siebie no spina na całego, dramat był . I ze skupieniem miałam ogromny problem chciałam za wszelką cenę skupić się na czymś, robić i pamiętać o wszystkim. Nie da się tak.
Nie jesteśmy robotami żeby o wszystkim pamiętać.
Ja dałam sobie takie przyzwolenie do błędów,tym bardziej, że nerwica sobie szalała sna całego to nie byłam w stanie być na 100 procent, popełniałam mnóstwo błędów, zapominałam . Początki były okropnie trudne, ale z czasem było coraz lepiej. Nie starałam się ponad swoje siły. Niektóre sprawy mniej ważne zaczęłam odkładać na później. Krok po kroczku było coraz lepiej.
Co do ludzii to nie miałam za dużo znajomych tyle, że ja jeszcze działałam z lękiem społecznym i się ich bałam a najbardziej opinii.
Na chwilę Obecną moje grono znajomych się powiększyło wychodzę do ludzii, nie spinam się jak nie zrobię czegoś, czy o czymś zapomnę. I to nie jest tak, że w ciągu miesiąca wszystko mija. Trzeba się uzbroić w cierpliwość
Mi do tak zwanego normalnego funkcjonowania trochę brakuję bo jeszcze lęk jest, ale jest zdecydowanie lepiej jak było
