Hej troche juz mnie nie bylo na tym forum, a to dlatego, ze od jakis 2 miesiecy nie mam DD. Pod wplywem przyplywu mocy postanowilem podzielic sie moim doswiadczeniem, mam nadzieje, ze komus pomoge

. Zacznijmy od początku czyli od marihuany. Po zielsku dostałem ataku paniki myślałem, że umieram i wgl masakra. Co ciekawe dd nie przyszło od razu tylko po około 4 miesiącach od tego wydarzenia (przez te 4 miesiące czułem się dobrze). Wtedy miałem dużo stresu w życiu i nagle poczułem to jebnięcie

. Pierwszy tydzień to było niedowierzanie potem zacząłem panikować. Po może 3 tygodniach wylądowałem w szpitalu na rezonansie mózgu i innych pierdołach. Lekarze doszli do wniosku, że potrzebuje psychologa a nie szpitala i wezwali miłą panią psycholog która po 5 min rozmowy (moich wyjaśnień) powiedziała, że gdyby była obowiązkowa komisja wojskowa to nie miałaby żadnych wątpliwości, że próbuje się po prostu wymigać, po czym dodała: "przestań gadać głupoty i przejmować się pierdołami" i wyszła. Lekarze wypisali mnie do domu, rodzice mieli już mnie dosyć, nie mogli znieść tego co mówiłem, że czuje. Po 2 miesiącach trafiłem na to forum i to był przełom. Zacząłem "próbować" to olewać i stosować się do porad tutaj zamieszczonych. Przechodziłem przez schizofrenie, inne choroby psychiczne, doły, przegrane, napady paniki, te wszystkie zjebane odczucia (sorry za telegraficzne skróty ale czuje odpływ mocy

to wszystko miałem i sobie nakręcałem. Bywały momenty euforii po czym mogłem przez tydzień chodzić na lęku. Taka sinusoida, przeplatanie lepszych dni z gorszymi i tak wkoło. Najważniejsze to się nie poddawać bo to wszystko co macie to normalka, ja też tak miałem. Potem zacząłem zauważać postępy. Dłuższe te "lepsze" okresy, mniejszy lęk albo całkowity go brak. Taka trochę obojętność. Ale potem znowu mnie łapało, czasem nawet wydawało mi się, że wszystko zaczyna się od początku. Normalka już to znam, pracuję dalej. I tak jakoś powoli nawet nie wiem kiedy zeszło całkowicie. Przestałem zwracać na to uwagę, sprawdzać czy dalej jest itd. Po prostu nagle tak jakoś czuje, że jest wszystko ok

. Nie wywołało to jakiejś euforii, w sumie to czułem się tak jakby tego nigdy nie było. Teraz wydaje mi się to śmieszne. Do niedowiarków: TO SERIO WSZYSTKO PRZECHODZI. 100% JEST TAK JAK KIEDYS. Wiem, że ciężko w to uwierzyć ale kur*** uwierzcie

. U mnie trwało to dokładnie rok. Powodzenia ! Yoł !
Edit: Jeszcze wielkie podziękowania dla tego forum, a w szczególności dla Viktora, dużo pomogliście

Dzięki !