bbea pisze: ↑6 września 2018, o 16:24
Victor pisze: ↑6 września 2018, o 16:11
I gdy nie popełniamy błędów w postaci dalszego przezywania i wkręcania się, że ona w ogóle nadal jest, to w dalszych etapach po prostu zniknie i nawet w chwilach nudy uwaga nie będzie się na to kierowała.
To ja mam pytanko

Jak się to ma do rozmawiania i czytania o tym. No bo przecież Wy (odburzeni

)rozmawiacie o tym, opisujecie objawy, czasem szczegółowo. Jakim cudem nit czujecie tego juz w ogole?
Przede wszystkim jeśli stan emocjonalny wraca do równowagi (zanikają nawyki lękowe, przekraczamy granice obaw, zmieniamy stosunek do samego zaburzenia mimo, iż trwa) to automatycznie zmienia się też spostrzeganie tego wszystkiego.
Bo gdy zaburzenie trwa to i spostrzeganie jest nadwrażliwe i lękowe.
Dlatego czytanie o tym i rozmawianie po wyjściu z zaburzenia nie sprawia trudności. Tak szczerze mówiąc gdyby sprawiało to trochę znaczy, że gdzieś tam nie do końca to zostało rozpracowane.
Inną rzeczą jest czytanie o tym podczas zaburzenia. Z jednej strony nie zawsze dobrze jest totalnie unikać tych tematów, bo unikanie i wypieranie nie są dobrym pomysłem w zaburzeniach lękowych. Bo potem własnie nawinie Nam się taki temat gdzieś przypadkiem i znowu jesteśmy "posrani".
Ale też na pewno ograniczyć to do zdrowego umiaru, po to aby mieć inne odskocznie i otoczenie myślowe nie związane tylko z zaburzeniami lub innymi chorobami, bądź WIECZNYMI problemami.