

Wyobraźcie sobie. Gdzieś w określonym miejscu naszego pięknego kraju powstaje wielki stadion, wręcz arena. Różne barwy błękitu robią wrażenie na osobach, mijających ten obiekt. Przy głównych drzwiach posągi Victora i Divina, którzy zachęcają do wejścia do środka. Na fasadzie wielki napis sponsora obiektu - zaburzeni.pl. Wchodząc do środka, mijając ogromną skarbnicę wiedzy dotyczącą DD, nerwicy i wszystkich tych nieprzyjemnych stanów, które ciągną się za odwiedzającymi ten stadion, możemy złożyć formularz zgłoszeniowy na Wielki Mecz Zaburzonych.
Ta impreza sportowa, organizowana przez Honorowych Założycieli Stadionu, zrzesza nie tylko fanów piłki kopanej, ale i praktycznie każdego zarejestrowanego gościa areny. Co jakiś czas (właściwie gdy tylko się komu zachce) - na wielkie boisko, otoczone ogromnymi trybunami, mogącymi śmiało pomieścić równowartość zarejestrowanych na forum kibiców, wkraczają Zaburzeni - wielcy wojownicy, którzy chcą na przekór złym siłom udowodnić, że są na tyle silni, że potrafią. Śmieją się nerwicy w twarz. Zakładając granatowe lub fioletowe koszulki z napisem "Zaburzeni.pl", dzielą się na dwie drużyny i rozgrywają wielki turniej. Charatają sobie w gałę, niezależnie od wieku, stażu, doświadczenia. Wszyscy są drużyną zaburzonych, wszyscy są mile widziani na boisku. Kopią okrągły, twardy balon, wytatuowany podpisami "nerwica", "depresja", "derealizacja" itp. Każda drużyna otrzymuje opiekuna, ubranego na zielono

Dobra, może trochę mnie poniosło...

