Pierwotnie chcialem ten wątek założyć w dziale nerwica żeby zająć głowy znerwicowanych czymś innym niż objawy ale wolalem jednak nie łamać regulaminu.
Ostatnio na youtube przypadkowo natrafilem na filmik jak Wojtyła w połowie lat 90tych przyjechał na jakąś wieś na prośbę organizatorów programu Ziarno. Obejrzałem go do końca i pojawiło się w mojej głowie pytanie: " co ten człowiek właściwie dobrego zrobił że jest tak w Polsce wychwalany i że Kościół katolicki mianował go świętym ?"
Ja osobiscie nie wiem co takiego dobrego uczynil dla ludzi. W por. do poprzednich papieży otworzył sie na ludzi, dużo podróżował. Pierwotnie chcial być aktorem więc potrafił ładnie mówić potrafił rozmieszać tłum, był dobrym mówca i umiał się dobrze prezentować.
No i fajnie ale jakie w tym dobro ? Ja w tym widzę tylko pewnego rodzaju lanserstwo.
Jakie on zrobil reformy w kościele? Rok temu wyszło że pedofilie zamiatal pod dywan. Wracajac do tego filmu który obejrzałem. Nie widziałem na nim żadnej esencji dobra. Odniosłem jedynie wrażenie że jemu się nie chcialo tam siedzieć, gadał od niechcenia a te dzieci z księżmi na czele wchodzili mu do tyłka jakby był jakimś bóstwem.
Może to kontrowersyjne co piszę ale ja jestem wrogo nastawiony do religii uważam że oglupiaja czlowieka i nie są potrzebne.
Chciałbym poprowadzić dyskusję na ten temat
