Cześć. Od kilku już lat borykam się z nerwicą lękową, która pojawia się nagle po obciążeniu - po sytuacji stresowej w pracy czy życiu prywatnym. Wydaje mi się, że jest okej, jakoś sobie radzę i BOOM. Łapie mnie tak, że ledwo ogarniam życie. Ostatni atak miałam 2 tygodnie temu i już nie dałam rady - poszłam do psychiatry. Po lekach myślałam, że umrę. Czułam się fatalnie! Zrezygnowałam z psychotropów, wzięłam Persen Forte i zapisałam się na terapię (kolejną) i tu moje pytanie. O terminy do specjalistów ciężko. Znalazłam babeczkę z dobrymi opiniami, poszłam. Było okej, pierwsze spotkanie było chyba dobre. Natomiast wszędzie czytam, że powinnam wybrać terapię w nurcie behawioralno-poznawczym, a ona pracuje w nurcie TSR - terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach. Czy myślicie, że to dobry wybór? Czy szukać dalej? Potrzebuję terapii, pragnę wrócić do normalności. Od dwóch tygodni mam stałe objawy psychosomatyczne. Z dnia na dzień jest jakby ciut lepiej, ale wciąż boli mnie głowa i wręcz pali (uczucie pieczenia skalpu), jadłowstręt (mimo poczucia głodu) i biegunki.
Tak mi źle
