Oj ale się długo trzymałam, żeby się tu nie udzielać. Nawet dość dobrze się trzymałam, żeby w ogóle tu nie zaglądać i nie zaśmiecać sobie mojego chorego mózgu informacjami na ten temat;P
Ale widzę fajny temat, ktory akurat mocno mnie dotyczy od jakiegoś czasu. Zagubienie totalne w czasie, jakby go w ogóle nie było. Myślę o przeszlości - wydaje mi się snem, moją wyobraźnią, iluzją. Myślę o tym co się dzieje teraz - wydaje mi się iluzją, jakbym teraz żyła w jakimś wspomnieniu...nie wiem za bardzo jak to nazwać. Przeszłość jakoś szaro się rysuje, nie umiem jej sobie wyobrazić. Ale najgorsze z tego wszystkiego jest uczucie resetu, jak to zaczęłam ostatnio nazywać. Kładę się spać, wstaję rano i BUM - masakrycznie zatarty poprzedni dzień, wrażenie jakby to się działo co najmniej kilka lat temu, albo co gorsza w ogóle się nie działo a przynajmniej nie dotyczyło mnie, ale jak nie mnie to kogo...i masa różnych pytań. Czyli jakby po nocy resetował mi się mózg i jakbym nic nie pamiętała, mimo, że jak się skupie to pamiętam i wiem, że to było wczoraj. A kiedy siedzę bezczynnie np. na wykładzie;P i to takim "mega ciekawym" to mam takie zwiechy, że jak się ocknę to pojawia się uczucie "co ja tu robię? Aha...jestem na uczelni, ale która godzina? To już ciemno? Ile czasu minęło?"...to tylko takie wrażenie bo logicznie wiem jak się tam znalazłam, po co tam jestem i ile czasu mogło minąć...ehh, nie wiem czy ktoś mnie zrozumie, co mam na myśli;P Czy ktoś z Was też się męczy z takim gównem?
PS. Zapomniałam dodac o swojej największej schizie, która potrafiła sie czesto pojawiac, teraz rzadziej, bo od razu ja odrzucam - w rozmowie ze znajomymi np. w autobusie nachodziły mnie pytania czy te osoby z którymi rozmawiam istnieją naprawdę, czy ja ich sobie przypadkiem nie wymysliłam i nie gadam sama do siebie. Od razum usiałam wtedy sprawdzić czy inne osoby nie patrza na mnie dziwnie i czy patrzą na mojego rozmówce, bo to znaczy, że go widzą...TOTALNA SCHIZA
A tak poza tym to nie było źle, przez ponad miesiąc, nie liczac dość częstych migren a aurą. Od 2 dni jakby coś sie, znów zaczęło chrzanić, ale nie mam zamiaru się znów nakręcać (przynajmniej się staram:P)