
Mam 23 lata, od mniej wiecej 10 borykam sie z roznymi dolegliwosciami...

Kiedy mialam 13 lat doznalam "szoku" zwiazanego z tym ze mnie tez dotyczy smierc i nie da sie przed nia uciec. Tak dotkliwie o tym myslalam ze doznalam stanu ktory mnie wtedy przerazil

Zauwazylam ze potrafie widziec to samo miejsce na dwa rozne sposoby, patrzylam na siebie i nie do konca wiedzialam kim jestem...i czy to w ogole ja?! Moje wlasne cialo wydawalo mi sie obce, jakby nie moje! Przezylam wtedy straszne katusze, nie wiedzialam co sie ze mna dzieje... Wpadalam w panike, modlilam sie zeby bylo jak kiedys... Myslalam ze calkiem oszalalam! Wydawalo mi sie jakbym dopiero co zeszla z karuzeli, wszystko bylo jak sen... Po kilku miesiacach nauczylam sie z tym wszystkim zyc. Szkoda ze mama wtedy nie potraktowala mojego stanu powaznie i sama nie zajela sie moim leczeniem byc moze dzis nie bylabym tak nieszczesliwa i "pusta" jak jestem... Zauwazylam ze swoje jak to nazywam "dwie rzeczywistosci" moge sama kontrolowac, nie wiem jak to wszystko wytlumaczyc zeby ktos mnie zrozumial...


Wszystko co powiem i zrobie w towarzystwie musze pozniej ciezko odchorowac, zaluje wszystkiego co powiedzialam, zawsze mysle ze sie osmieszylam! Dlatego wole nie wychodzic... Nie poszlam nawet na wlasna studniowke z tego powodu, by sie nie osmieszyc i pozniej nie cierpiec za to katuszy przez wiele tygodni.
Czuje ze zycie mi ucieka... Ja mam 23 lata a czuje sie jak staruszka...
Ten lek ktory siedzi we mnie ciagle mnie zjada, nie umiem sie cieszyc.
Kupilam Rhodiolin z mysla ze moze cos jest w stanie mnie pocieszyc, wierze w ta glupia zielona kapsulke jak w zbawenie... Wzielam dopiero trzy tabletki, nie wiem kiedy spodziewac sie efektu, ale gleboko chce wierzyc ze mi pomoze...
Troche sie rozpisalam


...a moze ktos jest w stanie mi pomoc...
Pozdrawiam Wszystkim i "przywituje" sie na FORUM

