Od miesiąca miałam wrażenie, że coraz lepiej radzę sobie z tym stanem, zaczęłam więcej wychodzić do ludzi, więcej rozmawiać itd (choć lepiej czuje sie i tak w roli obserwatora). Najsilniejsze uczucie odcięcia pojawiało i pojawia się nadal w wielkich tłumach ludzi, na imprezach czy wieczorami przy zapalonym jasnym świetle. Myśli typu czy ja to ja, czy śnie, czy moi rodzice to moi rodzice, pojawiały się ciągle, ale nie były aż tak pierwszorzedne. Niestety od 2 tyg jest zupełnie inaczej. O ile z samym stanem dd sobie radzę i wiem mniei więcej kiedy mnie dotknie tak najbardziej i już praktycznie wogole przy takim mocnym odcięciu nie panikuje, o tyle cos nie tak jest z moimi myślami. Budze sie rano, jest całkiem okej, ale kiedy wchodze do kuchni, widze moja mame czy kogokolwiek, to odrazu coś mnie uderza i pojawia sie milion myśli czy to naprawde, czy moze juz zwariowalam.. zupelnie nie wiem jak sobie z tym radzic, jak LOGICZNIE wytlumaczyc sobie ze to prawda, ze to tylko mysli.. nawet teraz pisząc ten post nie wiem czy pisze go naprawde.. to straszne uczucie, bardzo mnie przytłacza
Najgorzej jest kiedy wieczorem jade samochodem (jako pasazer) i kompletnie nie odbieram rzeczywistości , mam wrażenie że śnie, wszystko wokół jakby mnie atakowało.. jest to dla mnie bardzo uciążliwe bowiem na początku dd jazda samochodem mnie uspokajala, tymbardziej w ciemnosci, wtedy jakby umysl mi sie regenerowal i nic go nie draznilo.. teraz jest zupelnie odwrotnie. Ciesze sie np ze wieczorem jade na zakupy, alr jak wsiadam do samochodu i juz jedziemy to jest natłok myśli i wszystkie chęci gdzieś odchodzą, bo nie wiem co się wokół dzieje.
Bardzo prosze Was o jakieś porady w tej kwestii, jak sobie udowodnić że nic złego sie nie dzieje, że jest realne życie a nie fikcja i sen..
Czy to normalne w zaburzeniu?
Byłam już bardzo pozytywnie nastawiona, bo coraz lepiej sobie radziłam z wychodzeniem do ludzi itd, a tu nagle coś takiego.. pomocy
