Już chwile zaglądam na to forum i co jakiś czas jest lepiej ale może od poczatku.
Pierwszy taki atak dostałam w tamtym roku przed świętami wielkanocnymi czyli jakoś rok temu. To co sie wtedy ze mną działo nie potrafiłam zrozumieć. Rodzice zabrali mnie do psychologa, ten za dużo w sumie nic mi nie powiedział później zapisalam sie do psychiatry... chyba nie muszę mówić jak bardzo bałam sie samego słowa "psychiatra" byłam tak przerażona że ja jestem psychiczna, nienormalna i tylko ja tak mam. Moja mama powtarzała mi caly czas że wszystko ze mną w porządku ze zachowuje sie normalnie i że to na tle nerwowym wszystko, wiadomo ona specjalistką nie jest ale jest czlowiekiem i coś wie. Ogólnie jestem bardzo wrażliwa w tamtym roku zwaliło sie na mnie bardzo dużo mialam małe problemy z kolezankami a wiadomo jak to w ostatniej klasie liceum w dodatku matura, zdawalam tez chwile wczesniej prawo jazdy i tak to bylo. Zawsze wszystkim sie przejmowałam, nawet jak ktoś coś powiedział to ja to milion razy przetwarzałam i czesto siebie obwinialam bo zawsze wychodzilo tak ze nawet jak nie było coś moją winą to potrafiło wyjsc tak ze cala wina byla na mnie. Czulam sie strasznie, wszędzie milion pytań: jak to jest że ja żyje, czy świat istnieje itp. Mialam chyba wszystkie możliwe objawy, siedzialam tez w domu dlugo bo wiadomo wolne po maturach ale najgorsze było uczucie kiedy czułam sie dobrze i wszystko fajnie z rodziną czas spędzam i popatrzylam na tate albo babcie i przyszła mi myśll: "Przeciez i tak kazdy umrze, nie bedzie tak pieknie jak teraz" i to bylo okropne... przez wakacje bylo chwilami dobrze chwilami źle, psychiatra zapisał mi łagodne leki "Asentra" slyszeliscie o nich? . Mialam stopniowa dawke i tak zażywam je do teraz. Psychiatra nie stwierdził że to DD sama mu powiedzialam o tych przupuszczeniach że to moze byc to... chodze do niego tylko po lek tak naprawde. Wizyta u niego polega na tym ze pyta na ile ta poprawa jest... no ale ja zawsze mu mowie ze roznie... są dni kiedy czuje sie super nawet nie mysle o tym ale są dni kiedy czuje sie źle. Zaczełam studia od października i naprawde dobrze jest, wiadomo zdarza mi sie czasem gorszy dzien ale uspokajam sie ze wszystko bedzie dobrze i jakos to jest.
Ale teraz kiedy zbliza sie rok od tego czuje sie znowu fatalnie... czuje taki wewnętrzny strach, ostatnio umarł mlody chlopak z mojej miejscowosci, brat mojej kolezanki z gim tez po świetach zaraz i tak mnie to wszystko dotknelo ze okropnie sie boje... caly czas mysle ze cos stanie sie mi lub mojej rodzinie, jak.na nich patrze to mam łzy w oczach bo sobie mysle ze co ja zrobie jak kogos z nich zabraknie, ze sie juz nigdy nie spotkamy... że wgl jak to mozliwe ze umieramy, jak tam jest i czy wgl bede wiedziec jak umre