Witam,mam 18 lat,derealizacje wywołała u mn maryśka,po prostu za dużo zapaliłem,miałem tak zwanego ''Bad Tripa'',panikowałem bardzo ale przeszło po godzinie,to było gdzieś w czerwcu,i tak se żyje z tą derealizacją,przez 3 miesiące było ciężko,ale teraz już derealizacja zniknęła,jest bardzo słaba,z dnia na dzień słabnie i jest coraz lepiej,zeszła na drugi plan po prostu.Niby wszystko fajnie ale jest jeden problem

zawsze gdy piję 1 piwo,a szczególnie w jakiś większych pubach,barach itp to schizuje się że coś mi będzie i przez to się ta derealizacja zwiększa,po 2 piwie jest niby lepiej,po prostu alkohol robi swoje,niby zaczynam się przyzwyczajać i uspokajać,np przed wczoraj piłem żubra w domu i wgl zapomniałem o całej derealizacji,przez co tez się nie schizowałem,ale jak jestem gdzieś gdzie jest więcej osób i chce sie napić piwa to jest gorzej,macie jakieś pomysły aby przestać się tak schizować ?? co powinienem robić jak chcę się w spokoju napić piwka bez żadnych atrakcji

.Pozdrawiam

,aha i jeszcze jedno,podobnie jest jak jadę samochodem,lekko odcinam się,po prostu wpatruję się w drogę jak by to było coś obcego haha.
Ps.Niekiedy też mam takie uczucie jak by świat dookoła mnie jakby nie istniał,czuje taką pustkę w okół mnie,wiem że to przez derealizacje ale niekiedy jest śmiesznie ,wy też tak macie? cała ta derealizacja znika i z tego się najbardziej cieszę

.