Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Victorek. Historia, przemyślenia, odburzenie.

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

19 marca 2015, o 19:34

Dzieki wam, tak 30... :D

Damian na pewnie, że tak, że to pójdzie dalej.
Czesto na tym to polega, że zmniejsza się czestotliwość a niepewnośc zawsze gdzies siedzi bo filarem zaburzeń nerwicowych jest właśnie niepewność, która powstaje zaraz przy pierwszym objawie/myśli/napadzie lękowym.
Im jednak bardziej puszczamy cugle kontroli tym dalej sie to posuwa.
Niepewność wpływa na stan lekowy bo słuzy ona do ciągłego podsycania różnych myśli, wyobrażeń i przez to jesteśmy ciągle spięci.
Ale do tej pory zobacz, ze zeszło ci tak dużo nasilenia nerwicowego, a przecież było to bardzo silne, prawda?
Więc nie ma powodu aby przy ciągłej sumiennej pracy nad tym, nerwica została na pamiątke :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
April
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 704
Rejestracja: 11 września 2014, o 18:47

19 marca 2015, o 19:49

To i ja wszystkiego dobrego, lepiej pozno niz wcale :)
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

19 marca 2015, o 20:57

Dzieki April :cm
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
April
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 704
Rejestracja: 11 września 2014, o 18:47

19 marca 2015, o 20:59

Nie ma za co wodzu cmok
agatha
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 20 marca 2015, o 19:57

23 marca 2015, o 00:19

Od 2 dni wertuje sobie Wasze wpisy i czytałam też to co opisałeś w swojej historii całej. Bardzo pouczający wpis i podziwiam że chciało się Tobie aż tyle napisać. Moja historia nie jest w sumie podobna jakoś ale głównie 2 części bardzo wiele mi powiedziały i musze na spokojnie je przeczytać kilka razy.
A tu chciałam zapytać jak Tobie się udaje z takimi emocjami sobie radzić na co dzień? Nie mówię o zaburzeniu ale stresach, myśleniem o problemach, jak ci się udaje wdrażać tą uważność w danej chwili aby nie wybiegać myślami?
Planujesz może o tym osobny wpis?
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

23 marca 2015, o 13:16

Agatha na ten moment "bycie uwaznym" jest czymś co staram sie wdrażać w codzienność.
Dlatego wpis zrobię dopiero gdy bede pewny sam na sobie, że moge to zmienić i zrobić realnie a nie w zamysle.

Odsuwając na bok zaburzenia, sam z uwagi na to, ze jestem odwiecznym myślicielem oraz emocjonalnosc jest częścią mojej natury, bardzo czesto nie zawsze potrafię byc obecny w danej chwili tylko gdzieś pływam myślami i emocjami.
To powoduje, ze czesto nie potrafię się cieszyć z różnych sytuacji, zamyslam się, nie spedzam z kimś czasu jakby mógl itp.
Dlatego uczę się łapac na tym i cieszyć z tego co sie dzieje teraz a myslenie o inych sprawach zostawiac na potem.
Jestem pewien, że możliwe jest juz odruchowe "bycie tu i teraz" ale jak na razie to mój zamysł i próby :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
agatha
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 20 marca 2015, o 19:57

23 marca 2015, o 19:15

Rozumiem, brzmi ucziciwe i powodzenia w efektach w takim razie! :)
wojtas
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 27
Rejestracja: 19 grudnia 2014, o 16:05

8 maja 2015, o 14:56

Hej! :) Victorze wiem ze dzis masz dyzur to moze znajdziesz czas odpisac :D
Chodzi mi o kwestie terapii bo na obecna chodze prawie 3 lata a w polaczeniu z pierwszym rokiem u innego psychologa to 4 lata (byla ciaglosc). Terapeutka mowi ze terapia zbliza sie ku koncowi ale ja oprocz tego ze zrozumialem wlasne relacje z rodzina to psychicznie nadal jestem w zlej kondycji.
Na przyklad czesto nie wcyhodze z domu bo czuje zblizajacy sie atak paniki, gnebia mnie natrectwa o chorobach o tym ze umre, czesto sie badam, mam czesto przez to stany odrealnienia. Staram sie korzystac z forum, ksiazek ale za to moja psycholog mowi (duzo z nia rozmawialem o forum) ze to nie wystarczy aby sie tego pozbyc, ze musze dojsc do sedna problemu ale z drugiej strony mowi ze koniec terapii jest zaplanowany w tym roku przed wakacjami, ze wszystko omowilismy...
To czemu mam ciagle objawy?
Nadal sie boje atakow paniki tak naprawde, tych natrectw. Sam nie wiem co mam o ty myslec.
Moze bedziesz mial jakas rozsadna rade?
Czy moglbys mi powiedziec jak oceniasz taka terapie?
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

8 maja 2015, o 17:45

Wiesz Wojtas ale w sumie kim ja jestem żeby móc oceniać Twoją 4 letnią terapię ;) Czy twoją psycholog.
Znacie się od tych 3 lat, nie mam przecież pojęcia jak ta terapia wygląda a do tego wiesz Wojtas... nierzadko czytam wiadomości od osób, które zarzekają się, że mają od 2 lat terapię np poznawczo - behawioralną, że robią wszystko na niej, ale nic im nie mija, nic im nie pomaga, po czym za chwilę piszą, że w lusterku zobaczyli, że maja jakieś "rzadsze" włosy i polecieli na pogotowie czy to nie rak układu odpornościowego :)
Więc czesto jest tak, ze terapia, słuchanie, uczenie się to jedno a nasze realnie działanie i realne zmiany to drugie.

Skąd więc mam wiedzieć czy i ty ta terapię traktujesz poważnie :)

To jedna sprawa.

Drugą sprawą jest to, że nie dam się zmylić teorią, że aby pozbyć się STRACHU PRZED atakami paniki, natrętami, aby wyjśc z lękowego koła trzeba dojśc do sedna problemu bo jest to teoria popularna ale błędna.

Zgodze się z tym, że jakiś konflikt wewnętrzny w człowieku, nieuświadomione reakcje mogą powodowac presje.
Dla przykładu ktoś kto był w dzieciństwie poniżany, potem w ciągu zycia jest zbyt uległy i to rodzi czesto w różnych sytuacjach presje, stresy i taka osoba to powinna przepracować, powinna uświadomić sobie (poprzez terapię) oraz zmieniać taką reakcję bo inaczej może w takich sytuacjach z nadmiernym stresem doświadczać czy to ataków paniki, czy natrectw czy DD
ALE ALE ALE ALE ALE
wcale nie musi nawet poznawać konfliktu wewnętrznego aby przestać się bać tych objawów, aby przestac nimi zyc, aby przestać się w nie wkrecać i aby przestać odczuwać te objawy codziennie poprzez zła uwagę i nadawanie im zbytniej wartości.

Dla mnie to są 2 oddzielne sprawy.

I ty możesz tak samo przestać się bać ataków paniki, natręctw chocbyś do 90 roku życia nie doszedł w czym lezy problem z twoimi głębokimi przyczynami, bo przyczyny moga powodowac objawy jak od stresu, nie trzeba wpadać z ich powodu w nerwicę, mechanizm lękowy. A jak już się wpadło, można się z tego wyplątywać, sumiennie, cierpliwie, narzucając logikę i troszkę szalonej odwagi nerwicy.
Tego żaden psycholog ani psychiatra mi nie wmówi, że nie można inaczej.

Więc tak to wygląda moim zdaniem.

Natomiast trochę zrewiduj czego dowiedziałeś się o sobie podczas tych 4 lat, bo nic o tym nie wspominasz, skoro terapia ma się kończyć to chyba ją jakoś podsumujecie sobie, prawda?
Więc wówczas też ustal czy coś z tymi tematami zrobiłeś, szczerze z ręka na sercu :)
A co do stosunku co do samych objawów, natretow to coz jest juz duzo o tym napisane :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
wojtas
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 27
Rejestracja: 19 grudnia 2014, o 16:05

8 maja 2015, o 22:05

Dzięki za wyczerpująco odpowiedź :) Napisałem i tak do Ciebie pw bo nie chcę o terapii pisać na forum i tym co było tam poruszane :)
stokrotka1510
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 6 czerwca 2015, o 09:34

7 czerwca 2015, o 19:42

Z jednej strony to straszne,że w dopiero w wieku 35lat uświadomiłam sobie co się ze mną dzieje, ale z drugiej ulga, że w końcu wiem...
Jestem tylko człowiekiem lub aż ,i dlatego muszę pozwolić sobie na słabość..
Dam radę,muszę...
Dziękuję za podzielenie się doświadczeniami.
Dla mnie czytanie Twojej historii to jak kolejna wizyta u psychoterapeuty. :friend:
Awatar użytkownika
malgos
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 51
Rejestracja: 4 lutego 2014, o 16:04

7 czerwca 2015, o 21:50

To prawda, tez czuje moc terapeutyczna z tego bardzo dlugiego wpisu :) Takze tez dziekuje ze sie chcialem tym podzielic i tyle nad tym napracowac zeby to w ogole napisac :)

Mam pytanie tez do Ciebie a moze tez inni sie nad tym zastanawiaja, chodzi mi o tematy medytacji medytacja-relaksacyjna-czesc-2-oczyszcz ... t4590.html
Pisales ze medytacja w sumie potem moze byc w ciagu dnia tez czasem wykorzystana, a czy to nie jest taka myslowa ucieczka od objawow, emocji czy problemow?
No bo np. jestem zalekniona czy zla, pod nosem czy w domu medytuje ale to nie jest tak ze sie ucieka wtedy od tych emocji?
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

8 czerwca 2015, o 13:33

Jeżeli ktoś chce traktowac medytację jako ucieczkę od tego, ze ma objawy czy ataki paniki czy lęk to owszem może to być tylko ucieczka. czyli jeśli ktoś ma atak paniki, ma objawy, lęk i mysli pomedytuje sobie niech to sie szybko skończy, to z medytacji sam robi sobie ucieczkę, jak z tabletki xanax.

Jak dla mnie medytacja nie temu ma służyć, mnie nie służyła do tego.
Oczywiście może być przydatna dla ogólnie wyciszenia się, relaksacji ale szczerze mówiąc ja akurat takich efektów nie odczuwałem po medytowaniu, a jak już to minimalne (przynajmniej podczas zaburzenia i analizy lękowej, bo teraz lepiej mi wychodzi relaksowanie się medytacją) Ale z tego co wiem wiele innych osób sobie ją chwali jeśli chodzi o relaksowanie się.
Mnie medytacja pozwoliła nauczyć się tego rozdzielenia na świadomość, emocje, myśli, podświadomość.
Nie chodziło mi o to aby objawy jak najszybciej minęły, a przynajmniej w ktorymś momencie przestało mi tak mocno na tym zależeć bo w końcu pojąłem zalety akceptacji. Ale zauważyłem, że medytacją można wybijać się z rytmu "głupoty lękowej".

Wiadomo, ze oprócz napięcia, lęku wolnopłyncego, objawów co jakiś czas człowieka nawiedzają ogromy myśli, eskalatory lęku, obrazy myślowe, rodzi się większy strach, rozkminiane czy p umrę, czy za chwilę zwariuję, czy wytrzymam kolejną panikę, czy coś mi się dzieje itp.
A medytacja własnie uczyła mnie (powoli), że mogę w chwilach kryzysu, mega wątpliwości, skupić swiadomość na słowie, a po czasie nauczyła mnie, ze mogę być po prostu obserwatorem tych myśli, emocji, nawet paniki, lęku nasilonego, nakrecania się, pokazała mi , że nie musze iśc za tym ale mogę to obserwować.
To jest mega sprawa bo zwyczajnie powoduje, ze nie zatapiamy się w tym ciągle i ciagle, więc w tym wypadku medytacja to ucieczka ale już od lękowej głupoty, lękowej analizy a od tej nalezy uciekać.
Stopowałem to a do tego zrozumiałem, ze bycie świadomym to rzecz naprawdę ważna, bo pozwala po czasie na rozsądniejsze myśli, na skupienie się na powiedzmy "prawdzie" a nie kminieniu emocjami

Obecnie stosuję to sobie na wkurzenia, wszelkiej maści problemy większego kalibru.
Dla przykładu jakiś czas temu miałem wkurwiający dzień, trochę kłótni, parę spraw niedokończonych, do tego musiałem wstać na drugi dzień o 4 rano bo miałem trochę podróży przed sobą, więc położyłem się do łóżka ok 23 ale byłem tak napięty i zły, zę nie mogłem zasnać.
Lezałem do 1 w nocy, kminiłem, wkurzałem się i do tego zaczałem się wkurzać, ze nie zasne a o 4 trzeba wstać więc to wiadomo sprawiło, ze o zaśnięciu to mogłem w ogóle zapomnieć.
I własnie wtedy przypomniało mi się, ze mogę sobie pomedytować, a, ze juz trochę praktyki mam to zacząłem byc obserwatorem tych myśli negatywnych, obrazów myslowych, wkurwienia, na poczatku skupiałem się na jednym słowie w myślach i nie wiem czy minęło 10 minut a ja spałem.
Po prostu jest to przydatne dla mnie w chwilach zwątpienia, nabuzowania emocji, nagłego dużego natłoku myśli itp, itd.

Sama w sobie medytacja mnie nie odburzyła ale nauka z niej płynąca dała mi bardzo wiele.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
wojtas
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 27
Rejestracja: 19 grudnia 2014, o 16:05

1 lipca 2015, o 21:15

To znowu ja :D
Victorze pytanie moje dotyczy konfliktow wewnretrznych. Jak to jest ze u niektorych osob poznawanie konfliktow (ale bez ich rozwiazywania) powoduje ze objawy im sie zmniejszaja? To jest taki wplyw na to?
Ja u siebie tego nie zauwazam ale na terapii niektorzy jakby tak maja, to znaczy nie powoduje to wyjscia z nerwic z tego co zauwazylem ale poprawe. Co to za fenomen? :D
Moze wiesz o czym mowie
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

1 lipca 2015, o 21:21

Wyjasnienie jest dosc proste i najczesciej o nie chodzi.
Ludziom bardzo trudno jest zwykle zaakceptowac, ze objawy jakie maja moga sobie trwac tak po prostu, ot tak sobie, z uwagi na nerwice.
Nie moga sie z tym pogodzic, cechuje ich brak wiary w zaburzenie, watpliwosci.

Kiedy cos zostaje im na terapii uswiadomione, brak wiary zmniejsza sie, maja wytlumaczenie dla swoich stanow i od razu latwiej im z automatu zastosowac wieksza akceptacje tego.
A takze czesto chodzi o sam nowy cel do dzialania, poprawy itd
To momentalnie moze nawet spowodowac zmniejszenie sie objawow i calego zaburzenia.

W nawet najgorszym stanie zaburzenia psychicznego granica miedzy zlym samopoczuciem a dobrym jest tak naprawde bardzo mala. Troche wiary, motywacji a tazke jakby celu do dzialania a automatycznie stan moze poprawic sie na plus.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
ODPOWIEDZ