Cześć wszystkim.
Z tego co zauważyłam, większość osób ma lęki związane z własnym stanem zdrowia, którym towarzyszą objawy, podczas gdy ja boję się wychodzić z domu ze względu na strach przed wybuchem gazu oraz pożarem pod moją nieobecność. Nie mam zupełnie żadnych objawów poza samym lękiem - wygląda to tak, że przed wyjściem muszę wielokrotnie sprawdzić czy na pewno wszystko jest odłączone - nawet jeżeli już sprawdziłam wiele razy i wyszłam, wracam do domu, bo 'może coś źle sprawdziłam'. Po ostatecznym wyjściu niemal zawsze uspokajam się i myślę 'e tam, sprawdziłam, więc jest ok', nawet jeżeli chwilę temu czułam wielki niepokój.
Logika tego postępowania w mojej głowie jest taka, że jeżeli zostawię ulatniający się gaz, a okna mieszkania będą zamknięte - wystarczy byle zwarcie prądu, by nastąpił wybuch gazu. Mieszkam razem z siostrą w mieszkaniu kupionym przez moich rodziców na kredyt, w którym oni mają później zamieszkać - i taka odpowiedzialność, że mogłabym stracić tego typu dobytek, a nie są zamożnymi ludźmi, jest dla mnie przytłaczająca.
Jeżeli wiem, że będę musiała wyjść w ciągu dnia, a nikogo w tym czasie nie będzie w domu, zazwyczaj od rana czuję napięcie czy uda mi się skutecznie opuścić mieszkanie. Tak naprawdę zdaję sobie sprawę, że z moją częstotliwością sprawdzania, czy kurki są dokręcone, wybuch (raczej) nie jest możliwy - boję się jednak tego, że po wyjściu z domu i np dojechaniu na uczelnię, zacznę wmawiać sobie, że jednak coś było nie tak i będę musiała się wracać. Nie zdarzyło mi się to jeszcze, ale przyznać muszę, że od początku nerwicy (1.5 roku) zazwyczaj unikałam sytuacji problemowych (np wychodziłam nawet godzinę albo dwie wcześniej z domu i czekałam gdzieś, byle nie wychodzić jako ostatnia osoba z mieszkania). Latem zostawiam otwarte okna i to upewnia mnie, że nic się nie stanie - jednak wychodząc i tak wracam się kilka razy do mieszkania, by sprawdzić czy na pewno wszystko było dobrze, mimo otwartych okien. Robię też przed wyjściem mnóstwo zdjęć kuchenki, by poza domem upewnić się, że kurki były dokręcone. Będąc już poza domem, nigdy do nich nie zaglądam.
Robię także zdjęcia gniazdek, kiedyś miałam także mocniejsze jazdy (np odłączałam komputer i lampy od prądu), a wychodzenie z domu zajmowało mi ponad godzinę. Potrafiłam zrobić nawet 500 identycznych zdjęć kuchenki pod rząd. Raz, na samym początku, miałam atak paniki, w wyniku którego nie poszłam na ważny egzamin.
Teraz czuję, że jestem w lepszym stanie psychicznym niż kiedyś - mam też dużo innych natręctw, np jadąc tramwajem kilka razy sprawdzam czy mam bilet i portfel, w domu sprawdzam czy krany są dokręcone itd. jednak kiedyś tych drobnych natręctw było więcej. Bardzo chciałabym ostatecznie uwolnić się z lęku przed kuchenką - bo tak jak wiem, że inne natręctwa są bez sensu i myślę, że dałabym radę ich nie wykonywać, nie przeszkadzają mi w normalnym funkcjonowaniu - kuchenka zdecydowanie mnie ogranicza. Niedługo jesień, czas zamykania okien w mieszkaniu, jeżdżenia na całodniowe zajęcia na uczelni - nie chciałabym przez całe pół roku wychodzić z domu o 7 lub przeżywać wielkich katuszy wychodząc o normalnej porze i zastanawiać się na uczelni, czy nic nie dzieje się w moim mieszkaniu. Lub - faktycznie doprowadzić do wybuchu.
Czy są tu może osoby, które zmagają się z podobnego rodzaju lękiem? Nie zauważyłam niestety jeszcze tematu na temat podobnego lęku, jeżeli jakiś istnieje, przepraszam za założenie własnego.
Dodam jeszcze, że przed tym 'epizodem', który trwa od 1.5 roku, miałam tez inne zachowania nerwicowe, nie występowały one jednak przez ostatnie 5 lat - w dzieciństwie za to miałam manię poprawiania różnych rzeczy, za to 5 lat temu przez około rok zmagałam się z odrealnieniem, myślami typu czy komuś coś zrobię, czy coś we mnie nie wstąpi, czy osoby obok są tymi, za których się podają itd. Nie przeszkadzało mi to jednak tak bardzo w funkcjonowaniu i minęło samo, gdy zmieniłam tryb życia. Wtedy nie wpadłam nawet na to, że to nerwica, a teraz myśli tego typu są mi zupełnie obce.
W tej chwili bardzo boję się również porwań, morderstw, czytam bardzo dużo o wydarzeniach kryminalnych w okolicy i na świecie, spędzam wiele czasu na wyszukiwaniu 'bezpiecznych' lokalizacji, gdzie chciałabym mieszkać. Jeżeli jestem sama w domu nieustannie odczuwam lęk, który ogranicza moje działanie. Jeżeli za bardzo nakręcę się na porwania, mam lekkie poczucie odrealnienia, gdy znajduję się poza domem i jestem nieustannie spięta, jak gdyby każdy miał mnie zaatakować.
Nerwicę mam od czasu, gdy wprowadziłam się do tego mieszkania - wtedy zaczęłam sama siebie nakręcać na różne rzeczy, czytając o nich w Internecie. Czasem mam wrażenie, że samo wyprowadzenie się stąd sprawiłoby, że zapomniałabym o moich problemach, ponieważ nawet sam widok kuchenki lub jej zdjęcia wprowadza mnie w lęk, nawet jeżeli nie ma akurat sytuacji problemowej.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Lęk o utratę dobytku - czy ktoś ma podobnie?
-
- Gość
Dziś po trzęsieniu ziemi jeden człowiek był zrozpaczony ponieważ utracił wszystko tj. dokumenty, prawo jazdy samochód, dom.
A tysiące osób straciło życie i z uwagi na to niektórzy byli wdzięczni że oni przetrwali.
W nerwicy lęki bywają irracjonalnie, lecz w momentach przebłysku logicznego myślenia pomyśl co Ci z tego aby do śmierci siedzieć w domu pilnując dobytku?
I niestety i tak cie kiedyś wyniosą nogami do przodu
, więc może warto wyjść o własnych siłach jeszcze teraz
A tysiące osób straciło życie i z uwagi na to niektórzy byli wdzięczni że oni przetrwali.
W nerwicy lęki bywają irracjonalnie, lecz w momentach przebłysku logicznego myślenia pomyśl co Ci z tego aby do śmierci siedzieć w domu pilnując dobytku?
I niestety i tak cie kiedyś wyniosą nogami do przodu

- martusia1979
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 921
- Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28
też mam takie natręty ale nie w takim nasileniu ja to bardziej traktuje jako głupi nawyk
Powiem ci ,że zazdroszcze ,ze nie masz skupienia na sobie i tej kochanej nerwicowej somatyki
no ale lęk jak lęk więc posłuchaj i zapoznaj się z nagraniem i materiałami,, istota lęku,, bo musisz poznać jego mechanizm.

Powiem ci ,że zazdroszcze ,ze nie masz skupienia na sobie i tej kochanej nerwicowej somatyki

no ale lęk jak lęk więc posłuchaj i zapoznaj się z nagraniem i materiałami,, istota lęku,, bo musisz poznać jego mechanizm.
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
- elala73
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 439
- Rejestracja: 5 listopada 2014, o 09:44
mój psychoterapeuta opowiadał mi o człowieku , który nie wychodzi z domu , bo boi się ,że mu rura pęknie i zaleje sąsiadów , więc takich jak Ty z lękami irracjonalnymi jest wielu . Moim zdaniem warto skorzystać z pomocy psychoterapeuty , aby znaleźć przyczynę tego lęku i popracować nad sobą.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 24 sierpnia 2016, o 20:24
Spokojnie, nie siedzę w domu, nie zawalam żadnych obowiązków, problem tkwi właśnie w unikaniu sytuacji. Gdy nie ma możliwości uniku, jakoś daję sobie radę, jeżeli muszę - jeżeli nie muszę zdarza mi się przekonać, że mogę np załatwić to samo jutro - teraz już wiem, że nie powinnam tego robić. Wymyśliłam już, że nie będę robić zdjęć, będę starać się jak najczęściej wychodzić na krótko chociaż, gdy nikogo nie ma, po to by zmienić obraz w głowie, będę starać się wychodzić naprawdę szybko i bez sprawdzania kilka razy w sytuacjach, w których w razie kryzysu mogę wrócić po dwóch godzinach (wiem, że kryzys raczej się nie zdarzy, więc jest to bezpieczna opcja, bo raczej nie będę wykorzystywać tej możliwości). Samo wyjście przestało mnie tak przerażać, nadal jednak gdzieś w głowie mam to, że będę musiała niedługo wyjść np na 10 godzin z domu, bez możliwości powrotu w razie wątpliwości. Ten brak możliwości powrotu przez taki czas mnie przeraża.kucyki46 pisze:Dziś po trzęsieniu ziemi jeden człowiek był zrozpaczony ponieważ utracił wszystko tj. dokumenty, prawo jazdy samochód, dom.
A tysiące osób straciło życie i z uwagi na to niektórzy byli wdzięczni że oni przetrwali.
W nerwicy lęki bywają irracjonalnie, lecz w momentach przebłysku logicznego myślenia pomyśl co Ci z tego aby do śmierci siedzieć w domu pilnując dobytku?
I niestety i tak cie kiedyś wyniosą nogami do przodu, więc może warto wyjść o własnych siłach jeszcze teraz
Nie chodzi może o sam dobytek, a raczej o odpowiedzialność za niego. I za to, że nie jest to moje mieszkanie za moje pieniądze, a ja ponoszę za nie odpowiedzialność - mając świadomość ile pieniędzy (nie moich) jest w nie wpakowane.
@elala73 zdaję sobie właśnie sprawę, że to absurd, bo np pójście spać jest dla mnie mniej straszne, a przecież wybuchnąć razem z mieszkaniem to gorsza sytuacja niż wysadzić samo mieszkanie. Tak samo jak ten mężczyzna - co to za różnica, czy będzie w domu, przecież rura pękłaby tak czy inaczej. Myśli, że zablokuje ją samą swoją obecnością czy jak?

@martusia1979 ja mam wrażenie, że przegapiłam moment natrętów, które łatwo zwalczyć i bardzo szybko przeszło w prawdziwy nawyk

O dziwo jeszcze dwa lata temu (w tym samym mieszkaniu) miałam źle podłączoną kuchenkę, z której ulatniał się gaz nieustannie (z kabla), podobno w każdej chwili mogła wybuchnąć przez kilka miesięcy. W ogóle mnie to nie przeraziło. Dopiero kilka miesięcy później pewnego razu wyszłam tak szybko z domu, że miałam wątpliwość, czy wyłączyłam gaz po robieniu jedzenia i po pół godziny zastanawiania się i nawrotu tej myśli co chwilę, wróciłam się do domu. To był uzasadniony (i jedyny) powrót, ale od tego się zaczęło sprawdzanie.
Ostatnio zmieniony 24 sierpnia 2016, o 21:57 przez marylou, łącznie zmieniany 1 raz.