Gdybym umarl, moze i ktos by płakał. Moze. Nie zebym czegos oczekiwal, po prostu nie wykluczam tego. Moze i zachowalbym sie samolubnie. Ale i tak kazdy na tym swiecie jest samolubny i albo jest to widoczne golym okiem albo nie. Nie wazne. W kazdym razie i tak kazdy jest egoistą. Wiec czy naprawde bylbym gorszy od innych, gdybym zachowal sie egoistycznie i się zabił? Nie jestem niepełnoletni, ale też nie jestem jakiś bardzo dorosły. I tak szczerze nie obchodzi mnie czy ktos mnie wysmieje, czy powie mi, ze „inni mają gorzej”, ze mam „wymyślone problemy”, bo prawde mowiac kazdy problem ma inną wage dla kogos innego. A dla mnie moje problematyczne zycie jest wystarczające, by chcieć zdechnąć. Tylko jestem tchórzem i boje sie, że przeżywajac spierdole se je jeszcze bardziej. Wiec pytam czy odebranie sobie zycia i pojscie najprostszą drogą i mozliwie jedną z mniej ryzykownych serio jest takie złe?
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Upierdliwa rzeczywistość
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 1
- Rejestracja: 27 maja 2025, o 22:25
Może mi ktoś wytłumaczyć co niby takiego jest złego w własnej śmierci? Mam zjebane życie, jestem tchórzem i najchętniej zażyłbym na przykład jakieś silne leki, po których nie cierpiałbym jakoś najmocniej i po prostu odszedłbym z tego świata. Ale oczywiście nie ma tak łatwo. Oczywiście, że nie, bo przecież samobójstwo jest takie niemoralne…
A moze ja jak i zapewne wiele osób nie chce żyć, a jestem do tego zmuszony, bo ktos sobie tak zarządził w imie jakiejs swojej moralności. A najzabawniejsze, ze moralnosc to i tak pojęcie względne i w zaleznosci od osoby to co inni uwazają za niemoralne, jak na przykład samobójstwo, dla mnie jest moralne i niczym wiecej jak zakonczeniem upierdliwej egzystencji, ktorej czlowiek ma w skrocie dosc i wie, ze nic sie nie zmieni, a nawet powiem więcej, z kazdym rokiem bedzie gorzej tylko. I co? Albo musiałbym dalej żyć i się męczyć albo sięgnąć po drastyczniejsze środki jak podcięcie sobie żył i zapewne powolne wykrwawianie sie (byloby zapewne latwiej w wannie pelnej wody, ale oczywiscie mam tylko prysznic) albo skok z wysokosci i ryzykowac, ze przezyje i zamiast zakonczyc swoje zycie, nabawic sie jakiegos kalectwa i wskoczyc poziom wyzej w kategorii „upierdliwego życia”. Latwiej byloby przedawkowac cos naprawde silnego, a w kazdym razie napewno latwiej byloby podjąć taki krok, ale oczywiscie nie ma tak łatwo. Proste rozwiązania muszą byc tymi najbardziej niedostępnymi.
Gdybym umarl, moze i ktos by płakał. Moze. Nie zebym czegos oczekiwal, po prostu nie wykluczam tego. Moze i zachowalbym sie samolubnie. Ale i tak kazdy na tym swiecie jest samolubny i albo jest to widoczne golym okiem albo nie. Nie wazne. W kazdym razie i tak kazdy jest egoistą. Wiec czy naprawde bylbym gorszy od innych, gdybym zachowal sie egoistycznie i się zabił? Nie jestem niepełnoletni, ale też nie jestem jakiś bardzo dorosły. I tak szczerze nie obchodzi mnie czy ktos mnie wysmieje, czy powie mi, ze „inni mają gorzej”, ze mam „wymyślone problemy”, bo prawde mowiac kazdy problem ma inną wage dla kogos innego. A dla mnie moje problematyczne zycie jest wystarczające, by chcieć zdechnąć. Tylko jestem tchórzem i boje sie, że przeżywajac spierdole se je jeszcze bardziej. Wiec pytam czy odebranie sobie zycia i pojscie najprostszą drogą i mozliwie jedną z mniej ryzykownych serio jest takie złe?
Gdybym umarl, moze i ktos by płakał. Moze. Nie zebym czegos oczekiwal, po prostu nie wykluczam tego. Moze i zachowalbym sie samolubnie. Ale i tak kazdy na tym swiecie jest samolubny i albo jest to widoczne golym okiem albo nie. Nie wazne. W kazdym razie i tak kazdy jest egoistą. Wiec czy naprawde bylbym gorszy od innych, gdybym zachowal sie egoistycznie i się zabił? Nie jestem niepełnoletni, ale też nie jestem jakiś bardzo dorosły. I tak szczerze nie obchodzi mnie czy ktos mnie wysmieje, czy powie mi, ze „inni mają gorzej”, ze mam „wymyślone problemy”, bo prawde mowiac kazdy problem ma inną wage dla kogos innego. A dla mnie moje problematyczne zycie jest wystarczające, by chcieć zdechnąć. Tylko jestem tchórzem i boje sie, że przeżywajac spierdole se je jeszcze bardziej. Wiec pytam czy odebranie sobie zycia i pojscie najprostszą drogą i mozliwie jedną z mniej ryzykownych serio jest takie złe?
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 4
- Rejestracja: 26 maja 2025, o 23:07
Żyjesz, bo jeżeli tak to jesteś odważny. Rzeczywistość jest faktycznie upierdliwa, lecz nie codziennie. Poszukaj dobrych stron. Pomedytuj, uprawiaj sport. Wybierz się do kina na fajny film. Małe przyjemności też dużo dają. Wysypisk się dobrze . Po każdej burzy wychodzi słońce 

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 84
- Rejestracja: 26 października 2024, o 17:38
Nie, to nie jest „złe” w takim sensie, jak pewnie myślisz. To jest raczej krzyk z bólu — i ten ból widać w każdym słowie, które napisałeś. Nie jesteś potworem ani egoistą. Jesteś po prostu człowiekiem, który ma dość, który nie widzi wyjścia i który jest zmęczony. I to jest ludzkie. Ale to też moment, kiedy warto dać sobie szansę — nie dlatego, że ktoś tak każe, ale dlatego, że ten świat może wyglądać inaczej, tylko teraz tego nie widzisz. I to nie jest tchórzostwo. Tchórzostwem byłoby udawać, że nic się nie dzieje. Ty mówisz wprost. To pierwszy, najtrudniejszy krok.
Porozmawiaj z kimś. Bez ocen. Po prostu, żeby nie być w tym samemu.
Porozmawiaj z kimś. Bez ocen. Po prostu, żeby nie być w tym samemu.