Piszę ten post ponieważ 2 lata temu przeżyłem ostre stany depresyjne wraz z derealizacją.
W tej chwili mam wrażenie że pomimo iż mam 32 lata mam zniszczone ciało i umysł wskutek właśnie różnych negatywnych przeżyć.
Jak sobie przypomnę w wieku 12-20 lat czułem się super taką lekkość, chęć do nauki, rozwoju, działania (to wynik prawidłowo działającego układu dopaminergicznego). Miałem po prostu chłonny umysł pełen marzeń, dążenia d swoich celow, chęć do wielu rzeczy.
Później mam wrażenie wskutek różnych zawodów miłosnych nabawiłem się lekkich nerwic (w wieku około 20 lat w czasie studiów) do tego doszła zła dieta, nieprzespane noce (projekty na studiach) brak bduowania siły fizycznej (siłowania), brak odpiendiej ilości sportu ale ogólnie cuzkem sie dobrze . Generalnie mój tryb życia w wieku 18-25 lat pozostawał wiele do życzenia jeśli chodzi o zdrowie ale ogólnie nie czułem tego bo „czułem się względnie dobrze” - rozpocząłem pracę w dużej firmie gdzie jako biedny student zacząłem duże pieniądze i to chyba podziałało jak narkotyk na mój mózg, można powiedzieć że w krótkim czasie bo ciągu 2 lat miałem mega skok życiowy (dziewczyna, ekstra praca, super znajomi, auta premium, zarobki) wiadomo trochę stresów było, ale ogólnie szło to w miarę dobrze. Do tego doszła zdrowa dieta bogata we wszystkie składniki odżywcze , więcej ruchu (góry) i miałem wtedy ogromne zastrzyki energii, umysł pracował na wysokich obrotach. Tak jakbym rozróżniał kiedy jestem w pracy, w jakiej branży, po co tu jestem (świadomość) Potrafiłem utrzymać radość i rytm życia (kończyć pracę o właściwej porze) do tego dbać o siebie i dom. Miałem do tego mnóstwo energii praktycznie od rana, światła umysłu i przyjemności płynącej z wielu rzeczy (bo po to zarabia się kasę). I chciałem robić kolejne rzeczy No i świadomość samego siebie (czas na relaks etc) nagle bo w wieku około 27 lat zaczęło się to zmieniać, miałem energię fizyczną ale tak jakbym tracił energię umysłu (zaczęło pojawiać się lekkie otępienie i mgła - wcześniej mózg pracował „plastycznie”), schudłem w krótkim czasie dość mocno bo około 25 kg. Później ciemność umysłu do tego doszła (tak ten objaw opisuje), choć nadal mogłem pracować i w miarę cieszyć się życiem miałem wrażenie jakby „dziadział”.. nie wiem czy można to było nazwać depresją
Podejrzewam że ogólnie przyczyna tego wszystkiego może być brak ruchu, praca przy komputerze (mózg przyzwyczaja się do światła smartfona i laptopa a nie naturalnego), zrobiło się na tyle uciążliwie że nie mogłem utrzymać rytmu życia (właściwia dieta, energia do wszystkiego, spryt w pracy w handlowca) ogólnie można to nazwać otępieniem.
No i brak takiego dążenia do swoich celów i marzen, nie dbanie o siebie. Nagle schudnięcie, czułem że tracę siebie, miałem wrażenie jakby braku poczucia sensu (wiem że to kwestia neuroprzekaźnictwa) później wysuszenie organizmu… paradoks depresji był taki że spodowlaa ona na tyle duży spadek motywacji i mocy że nie podjąć profilaktyki która miałaby mniej z niej wyprowadzić (sport, piłowanie diety, samodyscyplina) jeszcze wziąłem Kredyt u dość dużo na siebie (mniej wypoczynku)
Moje pytanie jest takie? Czy jest jakiś sposób aby odbudować organizm i neurony (umysł) aby był tak świeży i pełen energii jak kilka lat wcssniej ?
Dieta, sport, ??? Leki przeceidepryajne też mogą pomoc? Może terapia hormonalna (testo pewnie leży) właśnie też miałem wrażenie że kiedyś jakby w stanie naturalnym wydzielała mi się dopamina i adrenalina (czułem się dobrze w każdej sytuacji) to było wrażenie jakby „pompowania” energia od środka (do 28 roku życia), później czułem się wysuszony od środka jak wiór, zacząłem chudnąć z faceta który był przystojny, względnie umięśniony, o promienistej cerze z chęcią do działania i ambicjami zacząłem znikać nie tylko fizycznie ale i psychicznie. Nie mogłem tego pokonać w żaden sposób, dziewczyna mi pomagała, brałem leki, biegałem, skakałem, stosowałem uśmiech „na siłę” nic to nie dawało (wewnętrzny smutek, spadek energii,, sił) tak jakby mega ciężka depresja - ale gdzieś był jej skutek, zostałem zwolniony z pracy, opuściła mnie dziewczyna, rodzina mi nie chciała pomagać (choć o to rpeosilem) wcześniej świetnie zarabiałem byłem królem życia.
Czy to prostu zmęczenie życiem i stres spowodował depresję?
Czy taki stan „niebytu”
Straciłem dom, dziewczynę, pracę, mam 32 lata bez sił i motywacji (sprawia mi to mega ciężkość - wcssniej tak nie było „) a wiem że chce odbudować życie na takim poziomie jak wcssniej (ambicje na więcej, chęć rozwoju, dom rodzina)?
Jestem też w błędnym kole bo wiem że aby mózg działał i cały organizm potrzeba zdrowej diety, sportu, relacji, a żeby to było potrzebna jest praca, której narazie nie mam i mam wrażenie że mój stan się pogarsza… jeszcze sam na siebie się frustruje że nie mam ruchu. Tak jakbym utknął życiowo.
Myśli też zaczęły krążyć w dziwnacztn sposób.- wcssniej widziałem jak się ubrać do pracy, umiałem się dostosować, później totalna rozwałka, potrafiłem w jednych spodniach przez 3 dni przychodzić do pracy, niewyprasowana koszula
Mam wrażenie że na to jak postrzegamy rzeczywistość wpływa wiele rzeczy
Czy są jakieś sposoby aby odbudować ten dawny umysł ? Odbudować ciało ? Wyjść z takiej ciemności i braku chęci do nauki, pracy, regularnego rytmu życia. Czuję się jak „gnój” aż siebie nie poznaję