
Mam 23lata i moją zmorą jest nerwica.
Od dziecka byłam nerwową,impulsywna,ogólnie niespokojna osobą.Później doszły o tego różne lęki.
Jakoś tak się potoczyło,że nigdy się nie leczyłam.Potrafię poradzić sobie z przykrymi objawami somatycznymi jak np.duszności,zawroty,odrealnienie,uczucie że zaraz zejdę z tego świata itp.
Męczy mnie coś innego,moje myśli.
-Nie znoszę jak coś idzie inaczej niż ja sobie tego życzę.
-Do wybuchu złości potrzebuję dosłownie chwili.Rzuciłabym tym co mam pod ręką.
-Jeżeli popadnę w konflikt z kimś,to ciągle myślę,że on zrobi coś by zatruć mi życie.
-Mam bardzo silnie "wbite w głowę" przekonania.
np.muszę być perfekcyjna,każde nieperfekcyjne zdarzenie z mojego życia (błędy,głupie zachowania,niesłuszne wybory,nieudane związki-bo miłość jest jedna) oznacza,że jestem do niczego.
-Planuję coś i dzisiaj jest super,uda się,nie będzie tak że...a jutro pomyślę,poroniony pomysł,nic się nie uda,to straszne nigdy nie dam rady.Taki jakby słomiany zapał.
To wszystko,nie pozwala mi iść do przodu,tłamsi mnie i ogranicza.Szczególnie ta "perfekcja" i słomiany zapał.
Proszę odezwijcie się
