Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Wątpliwości - moja nerwica

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
malutki
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 21 września 2020, o 07:37

2 lutego 2021, o 13:23

Witajcie,

mam ostatnio taką rozterkę, która czasem do mnie wraca.

Poznałem kilka lat temu dziewczynę, byłem z Nią rok czasu i pod koniec związku zaczynały brać mnie pierwsze lęki itp. Co wtedy zrobiłem? Ubzdurałem sobie, że to wina częstych kłótni z dziewczyną i postanowiłem, że rozstanę się z Nią. Po tym rozstaniu to wszystko zniknęło, żyłem sobie swoim życiem itp. większych objawów nerwicy brak. Ale wszystko potoczyło się tak, że po dwóch latach jesteśmy razem znowu. Teraz już jakoś 2,5 roku. Od roku mam nerwicę, więc automatycznie myśli, czy to nie jest wina tego, że znowu jesteśmy razem, że może jestem z nią na siłę itp. Jak w każdym związku, są kłótnie, jest radość, lepsze i gorsze dni. Ale często właśnie potrafię się wkurzyć o byle jakie jej zachowanie, unieść się, albo marudzę o byle co. I teraz myśli, że może nie jesteśmy dla siebie stworzeni i przez tkwienie w tym związku, moja nerwica się trzyma mnie. Chociaż te czasem nerwy tłumaczę sobie tym, że to wina też nerwicy, ogólnie zawsze byłem nerwowy i byle co, potrafiło mnie wkurzyć. Co do uczuć, to są trochę zakopane przez nerwicę, ale kocham ją i chciałbym, żeby to wszystko się wyprostowało. Mimo, że mnie też wiele rzeczy męczy, bo zaglądam czasem za innymi dziewczynami, czasem z jakąś popiszę, no dziwna sprawa. Poradźcie coś!
To samo tyczy się mojej pracy, że uważam, że przez nią nakręciła się moja nerwica - przejmowanie się wszystkim, stresy, nerwy, branie pracy do siebie, jakby to było moje całe życie i tak myślę nad jej zmianą. Mimo, że ogólnie praca nie jest zła, ale tak wewnętrznie czuję, że musiałbym ją zmienić, bo przez nią też trwa moje zaburzenie.

Co o tym myślicie? Czy jest to nerwicowa wkrętka, czy może coś być na rzeczy?
maggie2223
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 251
Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55

2 lutego 2021, o 13:42

Ciężko tak stwierdzić z tego wpisu. Podam Ci mój przykład - tez długo myslałam że mam nerwice od pracy itp - fakt zaczęła się ona przez nerwy i stresy zawodowe ale wiem teraz ze wczesniej czy pozniej by u mnie wybuchła , ponieważ miałam taka osobowość - lękliwą, perfekcjonistyczną, zamartwiającą się i niepewną siebie. I teraz wiem , że to był tylko tzw. trigger i że jak nie to , to co innego by ją wywołało. Chociaż pracy nie rzuciłam, to diametralnie zmieniłam do niej podejsćie i oddałam część obowiązków pracownikom. No i wiem ,że nie rozwijam w niej swojego potencjału , więc i tak będę ją docelowo zmieniać jak skończe studia.
Podsumowując to może tak wyglądać że przez coś czy kogoś mamy tą nerwicę ( i czasem faktycznie tak jest - patrz toksyczny szef czy relacja), ale musisz zadać sobie pytanie czy to właśnie nie Twój charakter , podejście do życia nie spowodowało tych stanów. Ja wiem ,że u mnie tak.
Poza tym ja mam takie podejście , że jeżeli coś choć trochę nie rozpala twojego serca, duszy , nie daje poczucia satysfakcji czy spełnienia to nie ma co tkwić tam. Jeżeli są stresy ale też satysfakcja to należy przemyśleć swoje podejscie.
malutki
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 21 września 2020, o 07:37

2 lutego 2021, o 13:46

maggie2223 pisze:
2 lutego 2021, o 13:42
Ciężko tak stwierdzić z tego wpisu. Podam Ci mój przykład - tez długo myslałam że mam nerwice od pracy itp - fakt zaczęła się ona przez nerwy i stresy zawodowe ale wiem teraz ze wczesniej czy pozniej by u mnie wybuchła , ponieważ miałam taka osobowość - lękliwą, perfekcjonistyczną, zamartwiającą się i niepewną siebie. I teraz wiem , że to był tylko tzw. trigger i że jak nie to , to co innego by ją wywołało. Chociaż pracy nie rzuciłam, to diametralnie zmieniłam do niej podejsćie i oddałam część obowiązków pracownikom. No i wiem ,że nie rozwijam w niej swojego potencjału , więc i tak będę ją docelowo zmieniać jak skończe studia.
Podsumowując to może tak wyglądać że przez coś czy kogoś mamy tą nerwicę ( i czasem faktycznie tak jest - patrz toksyczny szef czy relacja), ale musisz zadać sobie pytanie czy to właśnie nie Twój charakter , podejście do życia nie spowodowało tych stanów. Ja wiem ,że u mnie tak.
Poza tym ja mam takie podejście , że jeżeli coś choć trochę nie rozpala twojego serca, duszy , nie daje poczucia satysfakcji czy spełnienia to nie ma co tkwić tam. Jeżeli są stresy ale też satysfakcja to należy przemyśleć swoje podejscie.
Możliwe, że jest to też faktycznie moje podejście. Sam się gubię w tym i nie wiem, co mam o tym myśleć. Co do pracy też udało mi się zmienić już w sumie podejście, ale mimo wszystko też będę chciał ją zmienić. To widzę, że osobowość mamy podobną, też za bardzo zamartwiałem się o wszystko, perfekcjonizm i lęk.
I chyba faktycznie, za dużo nerwów, stresów itp. spowodowało, że ta nerwica wystąpiła, a teraz staram się obwinić wiele innych rzeczy za to, a nie siebie i swojego podejścia do wielu spraw. Dziękuję Ci za odpowiedź!
ODPOWIEDZ