Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Wątpisz co do swoich objawów? Dyskusja, opisy, wyjaśnianie.

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

26 marca 2013, o 15:17

Ja to wszystko Kuba rozumiem. Przechodziłem przez takie rozkminy nieraz. Wiem, ze jest to coś strasznego tak żyć i własnie ten strach hamuje przed porzuceniem tej kontroli zaburzenia.
Ja w koncowym okresie dd mialem realne mysli zeby ze soba skonczyc, mialem juz tak dosyc nie czucia niczego ze robilem plany jak zrobic to najlepiej aby ludzie nie musieli odwraca glowy jak na mnie beda patrzec.
I tym podobne pierdoly, modlilem sie zeby nie miec nog ale zeby dd nie bylo bo chociaz cos poczuje. I tak naprawde z dnia na dzien postawilem wszystko do gory nogami i sobie odpuscilem. I nie chodzi o to zeby na sile zapominac o dd bo tak sie nie da tego zrobic.
Tylko popuscic te wodze strachu, " co bedzie jak zaczne z ta derealizacja zyc i sie z nia pogodze" bo jakie mialem wyjscie ? No mialem... to zabicie sie albo uciecie sobie nog. Gdzies wyczytalem ze jak sie nie ma wzroku to nie ma dd, caly dzien chodzilem z zawiazanymi oczami...

Ogolnie przestalem myslec nad tym jak to bedzie zyc bo i tak nie zylem. Nie dosc ze nic nie czulem to sie wiecznie balem, balem sie zyc z tym, balem sie samej dd i tak w kolko.
Skoro wolalem nie miec nog albo sie zabic to czemu mialbyn nie sprobowac jednak tej depersonalizacji. I nie bylo to latwe na poczatku, bo przerazenie "co bedzie" trudno zniesc ale postawilem na swoim i mimo dd zylem ale juz bez obaw.
A pytania a co jesli odrzucalem od razu, bo jesli cos to trudno niech tak bedzie.
Bede sie kochal i nie bede tego czul? Trudno, najwyzej popatrze sobie na biust, bede osiagal sukcesy i nie bede czul? Trudno to nie bede. Tak niestety najlepiej podchodzic w lękach do zycia bo inne sposoby i nastawienie zawodza.

Podam przykład z atakami paniki, bo ja zanim odrzuciłem ta derealizacje przemaglowałem ataki paniki, bo nie mogłem się ruszyc gdziekolwiek bez ataku, poza domem atak, w domu atak, szybszy puls atak, bol dupy atak, i terapia mi pomogla tak naprawde w tym ze uswiadomila mi ze droga do pelnego wyzdrowienia z atakow tez prowadzi przez to samo czyli odrzucenie kontroli atakow.
Np Kuba piszesz co bedzie i jak zyc z dd itd. Tak samo ma sie sprawa przy atakach, dostajesz ataku i boisz sie o swoje zycie, tak samo boisz się ze co jesli ten atak nie ustanie i umrzesz, zemldejesz ? I jesli bym zyl nadal tymi pytaniami to ciagle przy ataku bym sie spinal, uciekal, chowal, bal, bo wiecznie mialbym jakies "a co jesli". Do tej pory bym mial te ataki, tego jestem pewien.

A ja na ataki zaczelem pozwalac, boze co sie wtedy dzialo do dzis mnie fascynuje co lęk moze wyprawiac z czlowiekiem.
Piszczalem, wylem ale trwalem w ataku paniki i nie dzwonilem po pogotowie, nie dzownilem do nikogo, polozeylem sie sam na lozku i czekalem az atak minie, bylo to bardzo ciezkie, nie ukrywam.
Zawsze przy ataku lek mnie rozwalal, nie moglem usiedziec, mysli byly ze umre, ze zwariuje ale ja sie kladlem i lezalem, mialem atak na dworze opieralem sie i stalem tak dlugo az nie minelo. Problem atakow zniknal choc zajelo mi to miesiace.
Mam czasem atak paniki przy roznych sytuacjach, atak trwa sekundy badz minute. Tak reaguje juz moj organizm ale ja wiem ze ataku sie juz nie boje, nawet teraz moge go dostac razem z dd. Puscilem ta kontrole. A co sie dzieje jak nie puscisz kontroli?
Masz atak i zyjesz nim po tym jak on ustapi, przez to masz lęk przed lękiem, ciagle czujesz objawy i ciagle obaiwasz sie ze atak nie minie, ze umrzesz, ze nie dasz rady.
I co by bylo gdybym sluchal tych mysli? Nadal bym mial nerwice lekowa z napadami paniki.
Z derealizacja jest tak samo.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
mariusz87sk
Gość

26 marca 2013, o 16:37

Ja jesli chodzi o dzisiejszy dzien to czuje sie fatalnie...jeszcze na dodatek psychiatra mnie zrobal ze dzwonie i wypytuje w kolko o to samo...niemam do niego zalu bo wiem ze zle zrobilem bo niestety lek moze miec skutki uboczne a w moim przypadku jest to silne DD.Poprostu DD daje mi dzisiaj tak popalic ze juz padam na ryj i totalnie stracilem wiare w to ze mozna z tego wyjsc.Jesli to tak dalej bedzie to chyba poprosze o skierowanie do szpitala chociaz wogole niechce tam isc ale moze jakbym tam polezal to by mi wkoncu DD puscilo.
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

26 marca 2013, o 16:46

Tak szczerze to nie wiem czy lezenie w szpitalu daloby efekt ze dd by zniknelo. Po prostu mialbys tam mozliwosc szybszej zmiany lekow jak nie skutkuja i terapie pod reka.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
mariusz87sk
Gość

26 marca 2013, o 16:51

Niechce isc do szpitala bo boje sie ze bede sie tam czul gorzej niz jak jestem w domu ale moj stan jest dzisiaj taki ze poprostu w leb sobie jebnac
Derealizacja
Gość

26 marca 2013, o 16:56

Słuchaj Wiktor, tak się zastanawiam - ktoś ma nerwice lękową, kompleksy, lęki społeczne, brakuje mu wiary w siebie, ogólnie mówiąc ma przerąbane i męczy się z tym wszystkim.
Dalej - zaczyna terapie, podczas której raz w tygodniu spotyka się z psychologiem i rozmawia na przeróżne tematy. Ale nie robiąc poza tym nic innego.
Zamiast zmieniać rzeczywistości - zmienia sposób myślenia o niej.

Np. jest ktoś gruby, z tego powodu ma kompleksy i depresje - bo jest sam, a chciałby tak jak inny, mieć dziewczynę, móc się podobać itd.
Jest to najprostszy przykład.

Czy nie lepiej jest zamiast gadać o tym i zmienić sposób myślenia - zmienić rzeczywistość ?

Na tym samym przykładzie - chłopak nie ma kolegów, siedzi sam w domu - jest przekonany o tym, że ludzie go nie akceptują - czy zamiast zmieniać swoje przekonania przez rozmowę z psychologiem (o ile w ogóle da się zrobić to przez samą rozmowę) - nie lepiej pójść na siłownie - zgadać się z jakimiś chłopakami tam i zakumplować ?

Czy żeby pokonać nerwicę - trzeba siedzieć na terapii i przez każde jedno spotkanie rozdrabniać na czynniki pierwsze całe swoje życie - nie lepiej NIE komplikować tego i pokonać lęk w sposób bardziej naturalny ?

Weź mój przypadek - wiesz skąd to u mnie jest - pisałem Ci co musiałoby się zmienić, jak chciałbym żyć.
Moim zdaniem - nerwicę w pełni wyleczę tylko po przez zmianę tego co jest w rzeczywistości - tym samym też zmieni się myślenie o niej i o samym sobie.

Na terapii zmieniasz sposób myślenia - ale to nie jest naturalne, bo np. jak mogę uważać się za przystojnego faceta, skoro nie szedłem nawet z dziewczyną za rękę ?

Sumując - moim zdaniem (na podstawie wszystkich swoich doświadczeń), żeby to pokonać -

1. Zacznij się realizować - nawet prywatnie, osiągnij jakiś sukces - oczywiście pracując na niego. Wiadomo, że powodzenia są rzeczą ludzką - ale tych powodzeń nie może być więcej, jak sukcesów - jeżeli zrówna się ten bilans, będzie tak jak powinno. A każdy jeden sukces na jakimś polu dodaje Ci pewności siebie - tym samym usuwając lęki.

Pamiętasz jak pisałem o tej dziewczynie ode mnie z klasy, która wystąpiła w X - factorze ? Możemy pisać, że to nic itd. Ale ona na początku w pierwszej klasie liceum, była mega szarą myszką - nie miała za wiele znajomych, nie miała chłopaka.
W 3 klasie liceum zaczęła odnosić sukcesy (mimo, że nawet nie chodziła do szkoły muzycznej) i zrobiła się "przechera" - cholernie pewna siebie, coraz więcej znajomych, chłopaków.

Jestem pewien, że gdyby nie to, że zaczęła odnosić sukcesy na tym polu - (ostatnim i największym na te chwilę dostanie się do X-factora i 3x na tak) - dalej była by szarą myszką. A teraz z dziewczynki - zmieniła się w pewną siebie i konkretną laskę z charakterem.

Więc - czy zamiast ślęczeć na tej terapii, nie lepiej - po prostu zmienić swojej rzeczywistości ???

Nie mówię od razu o jakimś nie wiem - występowaniu w X-factorze, czy karierze - ale po prostu - o życiu takim, jakiego w głębi serca się pragnie. Jeżeli takie będziesz mieć - to nie masz prawa mieć derealizacji.

Ja siedzę na tej terapii już 2 lata i nawet nie wiem o czym rozmawiać - nie ma już żadnych tematów - psycholożka mnie ciśnie, żebym opowiadaj o swoich problemach, zmartwieniach - a jej mówię, że one minęły i nie chce marnować czasu na wracanie do nich - że mam ciekawsze i fajniejsze rzeczy do robienia jak wspominanie podstawówki, że nie mam czasu na takie pierdoły - bo wole skupić się na tym co jest tu i teraz.

-- 26 marca 2013, o 16:58 --
mariusz87sk pisze:Niechce isc do szpitala bo boje sie ze bede sie tam czul gorzej niz jak jestem w domu ale moj stan jest dzisiaj taki ze poprostu w leb sobie jebnac

Daj sobie jeszcze trochę czasu, ja jak brałem swój drugi (i obecny) lek - to przez pierwsze dni dd miałem dwa razy tyle silniejsze.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

26 marca 2013, o 17:56

Kuba jak najbardziej. Zmiana rzeczywistości jest w zasadzie wielkim kluczem do ogarnięcia swojego szczęścia.
Z tym, że ja nie ograniczam się tylko do zmiany w sposobie myslenia, tez zmieniałem swój choćby wyglad żeby zwiększyć swoją wartość. I inne materialne sprawy.
Ale tutaj akurat ja nie skupiam się na zmianie tylko i wylacznie w zyciu, ja skupiam się pisząc posty głównie na przełamywaniu lęku.
Na tym, że można przełamać ataki paniki i wyzwolić się od nich tak samo jest w sytuacji derealizacji.

Bo zgoda, ze zmiana swojej rzeczywistości może zmienić wszystko, z kogoś zrobić kogoś zupełnie innego. Ale co jesli nie kazdemu jest to dane ?
Co z osobami ktore nie są grube a maja garba badz inne uposledzenie ciala ? Co z osobami ktore maja taka sytuacje ze nie moga zmienic rzeczywistosci ?
Kto moze, zgoda, niech zmienia, niech dazy do celu jaki sobie zalozyl. Ale faktem jest i zawsze bedzie jedno, że "to nie problemy sa sprawcami lęku ale sposób w jaki do nich podchodzimy".
Zmiana myslenia jest rowniez kluczowym elementem. Na pewno nie zmiana w stylu ze wszystko jest do dupy a my mamy myslec ze jest inaczej.
Tylko zmienic nasze myslenie tak zeby potrafic sie z pewnymi rzeczami pogodzic kiedy rzeczywistosc jest niezmienialna.
Ale nie mowie zeby byc biernym, jak pisalem dazyc ale co jesli sie nie da ?

Zreszta druga rzecz to taka, ze jak sam napisales problemy zawsze beda, osoby z predyspozycją do lęku niestety nie zawsze sobie moga poradzić z nimi.
I np czy naprawde sadzisz ze poznasz dziewczyne zaczniesz sie realizowac i nigdy juz nie doswiadczysz lęku czy derealizacji ? Byc moze i szczerze z serca ci tego zycze (nalezy ci sie) ale tak moze bedzie tylko w wypadku jesli zawsze wszystko bedzie szlo po twojej mysli.
A co jesli po 4 latach okaze sie ze laska mowi "sorry kolego wybieram innego" ?
Co jesli zawod okaże sie klapa po 10 latach ? Co wtedy ? Jak zmienic nagle rzeczywistosc ? Do zmiany rzeczywistosci potrzeba cierpliwosci czego nerwicowcy zwykle nie maja bo chca miec to i owo od razu a kiedy tego nie ma frustruja sie, doluja i co gorsza czesto dopada ich depresja i stany lękowe.
Uwazam ze realizowac sie trzeba bankowo ale tez trzeba zawsze umiec powiedziec sobie trudno.
Jak najbardziej trzeba zyc na pelnych obrotach, chwytac z zycia wszystko co najlepsze ale moze byc gorszy okres i trzeba umiec sobie z nim poradzic a wtedy myslenie i nastawienie odpowiednie naprawde przychodzi z pomoca.

I przede wszystkim co chce powiedziec tez to to, ze nie trzeba tak naprawde nie miec problemow aby nie miec nerwicy, bo ja sobie poradzilem z duza iloscia swoich zaburzen ale moje zycie prywatne, mimo ogromnych staran i pracy nie jest kolorowe. Nie osiagnalem tego co chcialem, choc nadal daze do celow to jednak przeskzody sa ogromne i dawniej bylbym dretwy od lęku non stop, teraz nie jestem.
Kiedys psycholozka taka moja pierwsza pytala sie mnie czy jakbym byl na jachcie z pieknymi kobietami w pelnym relaksie z milionem na koncie to bylby zdrowy, dla mnie to glupie pytanie bo moze i pewnie bym byl ale to skad mam ten jacht teraz kuzwa wytrzasnac i te cycate blondynki ? No moge dazyc do tego.
Ale potrwa to troche a ja juz nie chcialem miec nerwicy i dazyc ja chcialem nie miec nerwicy i dazyc, to zasadnicza roznica.

Kuba masz 20 lat, przed toba jak i przede mna cale zycie i wieloma tutaj, wiec realizuj je na maksa, co nie stoi na przeszkodzie poddac sie nerwicy i przestac sie z nia szaprac.

Ja obecnie mam np problemy z matka, ma nowotwor, zawsze do tego byla bezradna przez tez zaburzenia, wiec teraz mam na glowie mlodszego brata ktorego odwiedza kurator bo nie mozna z nim sobie poradzic, siostre z 4 niepelnosprawnych dzieci, ojca alkoholika ktorego musze pilnowac co do dnia bo pol roku po wszywce lezy w gownie na ulicym, laski rodzina nie lepsza, narkomani i kompletnie nieporadni ludzie tak zyciowo.
Ale ciagle daze w tym wszystkim do celu, wiele sie spelnia, firma sie jakos rozrosla, mam wiecej forsy ile moglbym zarobic pracujac gdzies, mam jakies wlasne male mieszkanie ktore sobie wykolowalem, wiec radze sobie...ale ale ale problemy nie znikna raczej nigdy, czasem mysle zeby oni wszyscy znikneli i bylbym szczesliwszy i moze i tak by bylo ale CO i to najwazniejsze! ma do rzeczy w tym wszystkim nerwica?
Juz nic bo lęki przelamalem dawno temu i teraz problemy ktore rozwiazuje, rozwiazuje bez nerwicy, czasem jest chwilowe dd, maly atak paniki, ale to juz nie zaburzenie. To po prostu uklad nerwowy.
Tak wiec realne problemy nie musza oznaczac nerwicy na 100 % i o to mi przede wszystkim chodzi, bo co jesli problemy beda zawsze ? Bo ktos nie moze zmienic rzeczywistosci ? Ma np chore nieuleczalnie dziecko i zyje z opieki społecznej ? I silna nerwice ? Musi najpierw przełamać lęki, uwolnić się od nerwicy aby całe zycie ktore moze miec nie takie jakby chciała nie meczyla się przez lęki.

Z lękiem można wygrac bez naprawy swojego zycia, według mnie to jest zupełnie odrebna sprawa. Bowiem np pisałes o kimś kto zmienił się nie do poznania przez udział w programie, i ok, powiedzmy, że ta osoba miała nerwice i po prostu minela jej poprzez naprawę życia, bo tak sie niewatpliwie stanie, nerwica sama by jej minela ale nie poprzez własne przelamanie i unieszkodliwienie lęku, tylko poprzez zmiane swojego zycia, sukces, szczescie, milosc itd.
A co jesli tej osobie za 15 lat sie cos maksymalnie nie powiedzie, przestanie byc gwiazda i bedzie grozic jej bankructwo ? Pewnie znow wroci na kozetkę.
O to mi wlasnie chodzi.

Wiec rozne sa przypadki, kto moze niech dziala, kto nie musi sie z pewnymi ograniczeniami pogodzic, wiadomo ze praca nad soba i zycie to podstawa ale nie zmienia to faktu ze leki mozna przełamac i wyzbyc sie strachu, to jakby zawsze stoi pond tym wszystkim.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Derealizacja
Gość

26 marca 2013, o 18:20

Wiem, masz racje...
mariusz87sk
Gość

26 marca 2013, o 18:23

Mam pytanie do Was? Płacz w tym stanie jest oznaka jakiegos poddania sie czy zaczynaja sie odblokowywac emocje ktore sa zablokowane przez nerwice i dd?
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

26 marca 2013, o 19:04

Jeszcze tylko dodam, że dążyć to przede wszystkim dla samego siebie i swojego szczęścia, bo co tu ukrywac to ważne jest. Ale niech to z nerwica nie ma nic wspołnego choć samo przez się będzie miało.
Mariusz płacz w dd może być wynikiem nagromadzonych emocji i też uczuciem bezsilności jak depersonalizacja jest silna. Tez czesto płakałem jak dd byla kosmiczna, czesto nawet odczuwalem po tym poprawe.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Derealizacja
Gość

26 marca 2013, o 19:18

Ja miałem na odwrót z płaczem - kiedy miałem bardzo silną dd - nie byłem w stanie uronić ani jednej łzy.
Widocznie tak dd blokowała moje emocje. Normalnie - kiedy bierze Cie na płacz, czujesz taki hmm, nie wiem jak to określić - silny żal w sobie, po którym zaczynasz płakać.
Ja go już nie czułem - odkąd miałem dd... Podobnie jak wielu innych emocji... Nawet lęk - mimo, że był - wydawał się spłycony, tak jakbym był odcięty od wszystkich tych emocji.

-- 26 marca 2013, o 19:21 --
Moim zdaniem płacz jest dobrą oznaką - dd to zmienione przeżywanie emocji - a płacz jest realną i prawdziwą reakcją.

-- 26 marca 2013, o 19:25 --
Dla mnie płacz był chyba raczej takim przebiciem przez zasłonę - bo wtedy REALNIE czułem te emocje.
Kiedy dd jest silna - to nawet jak ojciec się na mnie wydrze, to poleci jedna łza i koniec.
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

26 marca 2013, o 19:32

Ja beczalem czesto. Choc nie czulem wtedy jakby to byl przeblysk bo tak w zasadzie placzac i tak nic nie czulem. To taka forma plakania z wlasnie tej bezsilnosci.
I tego ze czulem sie jakby to byl koniec a ja nie ogarnialem niczego.
A co do nie czucie to dla mnie najgorszym bylo nie czuc relacji bliskosci z innymi czyli milosc przyjazn itp. Wszyscy obcy byli.

-- 26 marca 2013, o 19:37 --
Widze Mariusz ze bardzo cie to meczy. Uwierz mi ze mialem taki stan. Nie posunie sie to dalej. Tez nie czulem tozsamosci rodzina i znane miejsca byly obce. Mialem tez uczucie ze zmniejszyl mi sie rozum i jestem glupszy. Nie czulem emocji.
Trudno w mocnym stanie cos doradzic jedynie mozna pocieszyc ze to mija na bank i na pewno i minie tobie. Nie zalamuj sie.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
mariusz87sk
Gość

26 marca 2013, o 20:26

Prawda jest taka ze napinam sie na ten stan dlatego ze Bardzo Kocham swoja dziewczyne i rodzicow i niechce zeby patrzyli na mnie jak sie mecze i dlatego szukam caly czas sposobu zeby z tego wyjsc.Powiem szczerze bez zadnego owijania w bawelne " jesli mnie ktos zapyta boisz sie DD? " Tak boje sie k***a jak cholera ale niedaje za wygrana bo chce wrocic do normalnego zycia.Moj psychiatra mnie dzis opierdolil ze dzwonie i pytam o to samo ale ja poprostu sie balem tego co sie ze mna dzieje, wczoraj plakalem i dzisiaj tez bo robie wszystko zeby z tego wyjsc a niemoge i czuje sie coraz gorzej.

-- 26 marca 2013, o 20:28 --
A teraz pier***e wszystko ide sobie pograc w Starcrafta II :P
Derealizacja
Gość

26 marca 2013, o 20:37

Jeżeli się boisz - to powód do dd jest.

viewtopic.php?f=14&t=2925
Ostatnio zmieniony 26 marca 2013, o 20:38 przez Derealizacja, łącznie zmieniany 1 raz.
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

26 marca 2013, o 20:38

otoz to idz i graj i pierdol dd! ::) A w dupie ze psychiatra cie zbesztal. Kto jak kto ale powienien wiedziec ze moze byc gorszy okres gdzie w potrzebie czasem kilka razy trzeba sie upewnic co do naszego stanu.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Derealizacja
Gość

26 marca 2013, o 20:39

Mariusz, mam pomysł - jak będę mieć następną wizytę u swojego to się umówimy w parę osób i zrobimy my grupową wizytę ;)
ODPOWIEDZ