Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Wątpisz co do swoich objawów? Dyskusja, opisy, wyjaśnianie.
-
- Gość
Najgorsze w tym wszystkim jest to ze juz naprawde dobrze sie czulem i wydawalo mi sie ze jestem na dobrej drodze by wyjsc z tego niebawem a teraz pod wplywem tej sytuacji czuje sie dziwnie nie jest to jakies zwatpienie ale taki stan niepewnosci...dzisiaj jakbylem na spacerze to czulem ta derealizacje a jak poszedlem na msze to prawie wogole jej nieczulem i tu nasuwa mi sie mnostwo pytan czy jak bede na silowni to DD da o sobie znak czy jak bede wychodzil na dwor to bedzie tak jak dzisiaj a najlepsze jest to ze zdaje sobie sprawe ze jak wyjde i bede o tym myslal to sam sie nakrece i bedzie DD.Powiem tylko p*****na jest ta nerwica i to DD hehehe
-
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1939
- Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49
No dokladnie jak bedziesz myslal czy mnie zlapie na dworze czy tu czy tam i sie lapal na tym ze analizujesz czy jej nie ma to ona od razu bedzie, bo bedziesz mial niepokoj. radosne! to to na pewno jest ale wlasnie w takich chwilach mysl sobie i dobrze, niech to dd bedzie i na dworze i na silce i gdzie sie tam chce pokazac. Niech bedzie silna jak cholera i w ogole niehc bedzie straszna
wtedy wlasnie dd zniknie jak przestaniesz sie zastanawiac czy jest czy bedzie i przestaniesz skanowac swoje cialo i umysl czy juz jest czy za chwile moze bedzie.
I moim zdaniem na takie pogorszenia powinienes miec pod reka benzo jak xanax czy cos podobnego. I nie w tym rzecz zeby to zrec w bog wie jakich ilosciach. Ale wiem po sobie ze jak zaczynalo byc lepiej i z jakiegos powodu nagle sie pogarszalo to ja zaczynalem cos jak ty dolowac sie i czuc ze stanalem w miejscu i wrocilem do punktu wyjscia. Co bylo nieprawda ale w stanie silniejszej dd zawsze sie czlowiek czuje ze jest na krawedzi.
I jak przychodzilo to pogorszenie to bralem wtedy 1 tabsa np xanaxu czy afobamu i to na mnie dzialalo uspokajajaco i ten silniejszy stan mijal a ja znowu wracalem myslami do tych lepszych momentow i dzieki temu nie nakrecalem sie.

I moim zdaniem na takie pogorszenia powinienes miec pod reka benzo jak xanax czy cos podobnego. I nie w tym rzecz zeby to zrec w bog wie jakich ilosciach. Ale wiem po sobie ze jak zaczynalo byc lepiej i z jakiegos powodu nagle sie pogarszalo to ja zaczynalem cos jak ty dolowac sie i czuc ze stanalem w miejscu i wrocilem do punktu wyjscia. Co bylo nieprawda ale w stanie silniejszej dd zawsze sie czlowiek czuje ze jest na krawedzi.
I jak przychodzilo to pogorszenie to bralem wtedy 1 tabsa np xanaxu czy afobamu i to na mnie dzialalo uspokajajaco i ten silniejszy stan mijal a ja znowu wracalem myslami do tych lepszych momentow i dzieki temu nie nakrecalem sie.
-
- Gość
Wiesz Wojtek masz racje moze powinienem miec jakis uspokajacz ale z drugiej strony nigdy nic takiego niebralem jade tylko na antydepresancie i chcialbym zostac tylko przy tym nie dlatego ze sie boje jakis lekow tylko po to ze jak nawet przychodzi taki stan to samemu chce go ogarnac tak jak wczoraj...jechalem tramwajem i poczulem jakies napiecie lek i nagle taka mysl " wysiadam " ale zaraz sobie pomyslalem to po prącia bylo to wszystko do tej pory ta terapia te leki zmiana trybu zycia itd rozkminilem to w ten sposob jak wysiade to prącie poddalem sie i jakies kobieta luźna w udach samozaparcie doprowadzilo we mnie to ze niewysiadlem wytlumaczylem sobie ze to lek i kocham mamę niepoddam sie jade dalej wysiade dopiero tam gdzie mialem wysiasc i jakos sie udalo ogarnalem to.
-
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1939
- Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49
No jasne ze tabsy w taki sposob to nie wyjscie tylko wlasnie takie przeciwstawianie sie lekowi jak opisujesz. A o tym np xanaxie to pisalem w sensie ze jak juz naprawde jest ciezko to mozna sobie ulzyc i dzieki temu dodac pewnosci na nowo ze to mija. Ja w sumie jak zdrowialem to nieraz mialem momenty silnych upadkow na nowo i wtedy czasem bralem xanax i wracala mi motywacja bo watpliwosci uspokajalem. Ale w sumie to po tym jak zaczalem zdrowiec to ten xanax zazylem moze z 6 razy, tak wiec to znikoma ilosc.
Ale jak najbardziej wczoraj w tym tramwaju zrobiles slusznie, wlasnie takie rzeczy daly mi poczatek zdrowieniu. Wlasnie po takim zacisnieciu zebow zaczelem sie powoli lepiej czuc. I na bank ty tez za jakis czas bedziesz zdrowy. Sam zobaczysz bo idziesz w dobra strone.
Ale jak najbardziej wczoraj w tym tramwaju zrobiles slusznie, wlasnie takie rzeczy daly mi poczatek zdrowieniu. Wlasnie po takim zacisnieciu zebow zaczelem sie powoli lepiej czuc. I na bank ty tez za jakis czas bedziesz zdrowy. Sam zobaczysz bo idziesz w dobra strone.
-
- Gość
Jak uda mi sie niebawem wyjsc z tego wszystkiego to zapraszam Cie Wojtek na wódke i dobra imprezke do Łodzi hehehehehe
-
- Administrator
- Posty: 6548
- Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54
Dorzucę od siebie parę groszy bo w ubiegłym tygodniu miałem przyjemność zagościć u siebie mocną depersonalizację i derealizację.
W ostatnim okresie miałem sporo na głowie, kłopoty z firmą z uwagi na kłopoty z pracownikami, kłopoty z zimą (jest to firma sprzątająca), sporo naprawdę przeszedłem ostatnio stresu, do tego u matki wykryli nowotwór złośliwy, brat młodszy zaczyna się mocno staczać, nieodpowiedni znajomi, trawka, zawalenie szkoły, plus rodzące się u niego coraz bardziej zaburzenie lękowe.
To wszystko i jeszcze wiele innych spraw w ostatnim okresie dało mi mocno popalić, tak dużo na głowie spowodowało, ze mój poziom odporności na stres przekroczył tą magiczną granicę i w ubiegłym tygodniu znowu mi odjebało
Nagle poczułem się dziwnie, zacząłem czuć się obco, przestałem czuć ciało, skóra była nie moja, głos nie mój, dostałem mnóstwo dziwnych myśli, mętliku w głowie, uczucia lęku i poczucia, ze jestem całkiem na krawędzi od razu inaczej widziałem, (jak mam dd to widze w innych jakby czarnobiałych kolorach) przestałem odczuwać potrzeby, jakbym stracił emocję i jeszcze inne te jakże przyjemne objawy.
Oczywiście myśli jak to w lęku jest zawsze, stały się od razu natretne, negatywne, mówiące, że pewnie dostaje z powrotem dd i już z tego nie wyjdę, ze wszystko co pisałem na forum to bujda widocznie, ze badania nad dd to wymysł i już nie wyzdrowieje i dostane nauczkę itp.
Ogólnie początkowo przyznaję trochę spanikowałem bowiem aż tak mocnej jazdy nie dostałem od dawna i do końca dnia czułem się fatalnie, dostałem tak mocnego lęku, ze szczękały mi zeby przez całą noc, budziłem się zresztą z brakiem oddechu i tymi dziwnymi różnymi odczuciami nocnymi, że nie wiem gdzie jestem, co tu robię itp.
Rano było dalej źle bo dałem się ponieść panice, ze to znowu jest i kuzwa od rana dalej trwa, poczułem się mega zdołowany.
W trakcie pracy też było ciężko, co dawało mi od razu natretne mysli ze jak juz praca nawet mi nie daje zapomniec o dd to juz koniec, to nie minie i tym podobne ciekawe przemyslunki.
Dopiero kiedy wrocilem do domu, chwile poleżalem i skumałem tak świadomie ze sam się napędzam ponownie zupełnie jak to robiłem kiedyś, znowu daje się ponosić myślą, znowu zacząłem się tego bać i wątpić i przede wszystkim zyc objawami i analizowaniem czy stan ten jest czy go nie ma.
Pomyślałem, ze tyle mędrkuje na forum a sam popełniam ten sam błąd ponownie.
I znowu zrobiłem to co kiedyś jak miałem dd, czyli zaakceptowalem to ze znowu mam dd jako cos co juz dobrze znam i czego nie muszę się ponownie bać, bo dd nie ma potrzeby się bać wcale.
Zaakceptowałem również i to, że nawet jeśli dd przyszła i ma trwać znowu lata to niech trwa, i tak można z tym żyć jeśli człowiek tego nie analizuje.
I przestałem zwracać uwagę na wątpiące myśli, których podczas lęku jest mnóstwo, pytań, myśli miałem ogrom dotyczących objawów, lęku chorób i wszystkiego co złe.
Myśli przychodziły i odchodziły a ja wcale się nie zajmowałem niczym szczególnym, szwędałem się po domu i układałem swoje sprawy, porzuciłem kontrolowanie objawów i analizowanie ich, przestałem to robić.
Do wieczora depersonalizacji już nie było.
Jak za przekręceniem włącznika, po prostu zniknęła.
W kolejnej nocy jeszcze troche miałem duszności, w końcu lęki musiały się jeszcze na mnie wyżyć ale na duszności też jest sposób taki jak i na dd, czyli zlanie ich ciepłym moczem bo w myśl mojej zasady- lepiej zdechnąć było wtedy w nocy i sie udusic niż potem co noc żyć w strachu przed uduszeniem, wic zrywalem sie z uczuciem dusznosci i odwracalem sie na drugi bok i szedlem spac dalej.
I tak powrót lęku ciągłego, objawów nerwicy i dd skończył się po 2 dniach a ja dalej żyję swoimi kłopotami a nie objawami, to właśnie jest duża różnica.
I w efekcie objawy znikneły całkiem.
Mówię o tym bowiem pogorszenie stanu dd czy lęku nie musi oznaczać, ze jesteśmy znowu na początku, jeśli wyzdrowiejemy za pomocą terapii, za pomocą własnego nastawienia i zlikwidowania niepotrzebnego strachu przed objawami, jeśli wyzdrowiejemy poprzez rzucenie kontroli objawów, analizy ich, oraz poprzez stawienie czoła lękowi nie szarpiąc się, to nie jest powiedziane, ze kiedyś objawy nie wrócą w jakimś okresie stresu, dużych kłopotów.
Cała rzecz wtedy w tym aby ponownie odpowiednio i realnie się do tego nastawić, rzecz w tym aby nie wpaść w analizowanie ponowne objawów i swojego ciała, w kontrolowanie objawów, w wątpliwości, aby nie zacząć żyć objawami i zaburzeniem.
Bowiem dla mnie wyzdrowienie z nerwicy nie oznacza, że nigdy już nie pojawią się objawy lęku i depersonalizacja, to byłoby myślenie którym kieruje strach, bowiem skoro nie chcemy żeby te objawy wróciły to znaczy, że nadal się ich boimy.
A do tego nie zawsze życie jest łatwe.
A wiele osób ma po prostu określony poziom odporności na kłopoty i stres i kiedy się go przekroczy przychodza objawy nerwicy i czasem derealizacja.
Objawy czy nerwica może wrócić też np. po wypiciu alko przy dużej ilości jakiś zabaw, po zapaleniu ponownym maryski a nawet od dużej nudy i braku zajęcie tygodniami itp.
Cała rzecz wtedy w tym aby nie dać znowu się ponieść, aby nie zaczynać żyć wtedy znowu objawami i aby się ich nie bać.
Bo one mogą minąc równie szybko jak przyjdą, choć czasem te parę godzin musza potrzymać czy nawet ze 2 dni, bo no niestety organizm też pewne rzeczy musi odreagować. Ważne aby nie wpaść wtedy w panikę, w błędne koło nerwicowe ponownie.
Czasem ludzie kłócą się na tego typu forach, że z nerwicy się wyzdrowieć nie da.
Zależy jak na to spojrzeć, bo z zaburzenia lękowego/lęku, czym jest własnie to błędne koło, ta panika, ta kontrola, ta analiza, to życie objawami i chorobą wyzdrowieć się da i to całkiem i już nigdy nie musimy się tak męczyć.
Trudniej natomiast zmienić swoje nerwicowe zachowania, odruchy często wyuczone w domu, dziedziczone genetycznie.
Gorzej jest zmienić osobowość lękliwą, czyli predyspozycje do lęku, trudniej zmienić swój poziom odporności na stres i problemy, i dlatego ludzie mówią, ze nerwica to wieczna choroba ale to nie jest prawda. Bowiem to wszystko to nie jest nerwica, to są jakby filary do jej powstania, i można zmieniac to powoli choćby na późniejszej terapii.
Nerwicą jest to co dzieje się po przyjściu pierwszych objawów, czyli to co wypisałem wcześniej, panika, nakrecanie się, wątpliwości, kontrola objawów, analizowanie swojego ciała i lęku, wyszukiwanie chorób, dawanie się ponosić lękowym myślą itd.
To jest własnie lęk/nerwica/zaburzenie a to można pokonać tak naprawdę wcale się z tym nie szarpiąc, tylko własnym nastawieniem, własnym podejściem, co też można zacząc robić od terapii choćby poznawczo - behawioralnej, co można zacząc robić od przeczytania książek "Strach i paniczny lęk" "Opanować lęk" "Oswoić lęk".
Najpierw trzeba właśnie uporać się z tym, aby ewentualne powroty były szybko pacyfikowane, aby objawy nerwicy, dd nie powodowały już strachu, wtedy jak wróca to tylko na chwilę.
Jak już to będziemy potrafili zrobić, jak myśl o tym aby podczas lęku i paniki spokojnie sie polozyc na kanapie nie bedzie powodowala w nas przerazenia, to znaczy ze sie udalo. Jak mysl o dd nie bedzie nas paralizowala ani dolowala to tez sie udalo.
A jak sie to uda, to mozna jesli sie bedzie chcialo zmienac nasze nerwicowe zachowania, nasze lękowe charaktery, zalezne kto z czym ma problem.

W ostatnim okresie miałem sporo na głowie, kłopoty z firmą z uwagi na kłopoty z pracownikami, kłopoty z zimą (jest to firma sprzątająca), sporo naprawdę przeszedłem ostatnio stresu, do tego u matki wykryli nowotwór złośliwy, brat młodszy zaczyna się mocno staczać, nieodpowiedni znajomi, trawka, zawalenie szkoły, plus rodzące się u niego coraz bardziej zaburzenie lękowe.
To wszystko i jeszcze wiele innych spraw w ostatnim okresie dało mi mocno popalić, tak dużo na głowie spowodowało, ze mój poziom odporności na stres przekroczył tą magiczną granicę i w ubiegłym tygodniu znowu mi odjebało

Nagle poczułem się dziwnie, zacząłem czuć się obco, przestałem czuć ciało, skóra była nie moja, głos nie mój, dostałem mnóstwo dziwnych myśli, mętliku w głowie, uczucia lęku i poczucia, ze jestem całkiem na krawędzi od razu inaczej widziałem, (jak mam dd to widze w innych jakby czarnobiałych kolorach) przestałem odczuwać potrzeby, jakbym stracił emocję i jeszcze inne te jakże przyjemne objawy.
Oczywiście myśli jak to w lęku jest zawsze, stały się od razu natretne, negatywne, mówiące, że pewnie dostaje z powrotem dd i już z tego nie wyjdę, ze wszystko co pisałem na forum to bujda widocznie, ze badania nad dd to wymysł i już nie wyzdrowieje i dostane nauczkę itp.
Ogólnie początkowo przyznaję trochę spanikowałem bowiem aż tak mocnej jazdy nie dostałem od dawna i do końca dnia czułem się fatalnie, dostałem tak mocnego lęku, ze szczękały mi zeby przez całą noc, budziłem się zresztą z brakiem oddechu i tymi dziwnymi różnymi odczuciami nocnymi, że nie wiem gdzie jestem, co tu robię itp.
Rano było dalej źle bo dałem się ponieść panice, ze to znowu jest i kuzwa od rana dalej trwa, poczułem się mega zdołowany.
W trakcie pracy też było ciężko, co dawało mi od razu natretne mysli ze jak juz praca nawet mi nie daje zapomniec o dd to juz koniec, to nie minie i tym podobne ciekawe przemyslunki.
Dopiero kiedy wrocilem do domu, chwile poleżalem i skumałem tak świadomie ze sam się napędzam ponownie zupełnie jak to robiłem kiedyś, znowu daje się ponosić myślą, znowu zacząłem się tego bać i wątpić i przede wszystkim zyc objawami i analizowaniem czy stan ten jest czy go nie ma.
Pomyślałem, ze tyle mędrkuje na forum a sam popełniam ten sam błąd ponownie.
I znowu zrobiłem to co kiedyś jak miałem dd, czyli zaakceptowalem to ze znowu mam dd jako cos co juz dobrze znam i czego nie muszę się ponownie bać, bo dd nie ma potrzeby się bać wcale.
Zaakceptowałem również i to, że nawet jeśli dd przyszła i ma trwać znowu lata to niech trwa, i tak można z tym żyć jeśli człowiek tego nie analizuje.
I przestałem zwracać uwagę na wątpiące myśli, których podczas lęku jest mnóstwo, pytań, myśli miałem ogrom dotyczących objawów, lęku chorób i wszystkiego co złe.
Myśli przychodziły i odchodziły a ja wcale się nie zajmowałem niczym szczególnym, szwędałem się po domu i układałem swoje sprawy, porzuciłem kontrolowanie objawów i analizowanie ich, przestałem to robić.
Do wieczora depersonalizacji już nie było.
Jak za przekręceniem włącznika, po prostu zniknęła.
W kolejnej nocy jeszcze troche miałem duszności, w końcu lęki musiały się jeszcze na mnie wyżyć ale na duszności też jest sposób taki jak i na dd, czyli zlanie ich ciepłym moczem bo w myśl mojej zasady- lepiej zdechnąć było wtedy w nocy i sie udusic niż potem co noc żyć w strachu przed uduszeniem, wic zrywalem sie z uczuciem dusznosci i odwracalem sie na drugi bok i szedlem spac dalej.
I tak powrót lęku ciągłego, objawów nerwicy i dd skończył się po 2 dniach a ja dalej żyję swoimi kłopotami a nie objawami, to właśnie jest duża różnica.
I w efekcie objawy znikneły całkiem.
Mówię o tym bowiem pogorszenie stanu dd czy lęku nie musi oznaczać, ze jesteśmy znowu na początku, jeśli wyzdrowiejemy za pomocą terapii, za pomocą własnego nastawienia i zlikwidowania niepotrzebnego strachu przed objawami, jeśli wyzdrowiejemy poprzez rzucenie kontroli objawów, analizy ich, oraz poprzez stawienie czoła lękowi nie szarpiąc się, to nie jest powiedziane, ze kiedyś objawy nie wrócą w jakimś okresie stresu, dużych kłopotów.
Cała rzecz wtedy w tym aby ponownie odpowiednio i realnie się do tego nastawić, rzecz w tym aby nie wpaść w analizowanie ponowne objawów i swojego ciała, w kontrolowanie objawów, w wątpliwości, aby nie zacząć żyć objawami i zaburzeniem.
Bowiem dla mnie wyzdrowienie z nerwicy nie oznacza, że nigdy już nie pojawią się objawy lęku i depersonalizacja, to byłoby myślenie którym kieruje strach, bowiem skoro nie chcemy żeby te objawy wróciły to znaczy, że nadal się ich boimy.
A do tego nie zawsze życie jest łatwe.
A wiele osób ma po prostu określony poziom odporności na kłopoty i stres i kiedy się go przekroczy przychodza objawy nerwicy i czasem derealizacja.
Objawy czy nerwica może wrócić też np. po wypiciu alko przy dużej ilości jakiś zabaw, po zapaleniu ponownym maryski a nawet od dużej nudy i braku zajęcie tygodniami itp.
Cała rzecz wtedy w tym aby nie dać znowu się ponieść, aby nie zaczynać żyć wtedy znowu objawami i aby się ich nie bać.
Bo one mogą minąc równie szybko jak przyjdą, choć czasem te parę godzin musza potrzymać czy nawet ze 2 dni, bo no niestety organizm też pewne rzeczy musi odreagować. Ważne aby nie wpaść wtedy w panikę, w błędne koło nerwicowe ponownie.
Czasem ludzie kłócą się na tego typu forach, że z nerwicy się wyzdrowieć nie da.
Zależy jak na to spojrzeć, bo z zaburzenia lękowego/lęku, czym jest własnie to błędne koło, ta panika, ta kontrola, ta analiza, to życie objawami i chorobą wyzdrowieć się da i to całkiem i już nigdy nie musimy się tak męczyć.
Trudniej natomiast zmienić swoje nerwicowe zachowania, odruchy często wyuczone w domu, dziedziczone genetycznie.
Gorzej jest zmienić osobowość lękliwą, czyli predyspozycje do lęku, trudniej zmienić swój poziom odporności na stres i problemy, i dlatego ludzie mówią, ze nerwica to wieczna choroba ale to nie jest prawda. Bowiem to wszystko to nie jest nerwica, to są jakby filary do jej powstania, i można zmieniac to powoli choćby na późniejszej terapii.
Nerwicą jest to co dzieje się po przyjściu pierwszych objawów, czyli to co wypisałem wcześniej, panika, nakrecanie się, wątpliwości, kontrola objawów, analizowanie swojego ciała i lęku, wyszukiwanie chorób, dawanie się ponosić lękowym myślą itd.
To jest własnie lęk/nerwica/zaburzenie a to można pokonać tak naprawdę wcale się z tym nie szarpiąc, tylko własnym nastawieniem, własnym podejściem, co też można zacząc robić od terapii choćby poznawczo - behawioralnej, co można zacząc robić od przeczytania książek "Strach i paniczny lęk" "Opanować lęk" "Oswoić lęk".
Najpierw trzeba właśnie uporać się z tym, aby ewentualne powroty były szybko pacyfikowane, aby objawy nerwicy, dd nie powodowały już strachu, wtedy jak wróca to tylko na chwilę.
Jak już to będziemy potrafili zrobić, jak myśl o tym aby podczas lęku i paniki spokojnie sie polozyc na kanapie nie bedzie powodowala w nas przerazenia, to znaczy ze sie udalo. Jak mysl o dd nie bedzie nas paralizowala ani dolowala to tez sie udalo.
A jak sie to uda, to mozna jesli sie bedzie chcialo zmienac nasze nerwicowe zachowania, nasze lękowe charaktery, zalezne kto z czym ma problem.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
-
- Gość
Dzieki Victor za tego posta...ja mialem teraz troche stresu i dzisiaj mialem znowu chwile zwatpienia ciagle napiecie w dzien nawet jak wyszedlem na dwor czulem jakis lek zaraz mialem mysli ze cos sie stanie itd...ale juz powoli sie ogarniam i wracam do formy czuje jakas ulge teraz chyba wkoncu wytlumaczylem sobie wszystko i wkoncu glowa zalapala co jest 5 niedawno wrocilem z silowni i czuje sie naprawde zdecydowanie lepiej dalem sobie taki wycisk ze zaraz chyba padne hehehehe...pozatym po poludniu dzwonilem do swojego psychoterapeuty i powiedzial mi ze to co mi jest to standardowy objaw i powiedzial zebym sie niemartwil bo to nie oznacza powrotu do poczatku zaburzenia takze teraz moge powiedziec ze ulzylo mi juz dzisiaj...Wracam dalej do walki z tym ze jutro wybieram sie do nowego psychiatry na konsultacje bo moj poprzedni zawiodl mnie dzisiaj i uwazam go troszke za niekompetetna osobe.
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 1255
- Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03
Tak martusia mialam dokladnie takie uczucie slabosci w klatce! Tez nie umialam tego opisac ale strasznie panikowalam jak mi sie tak robilo a mialam tak czesto. To bylo jakby sie mialo omdlec bo taka slabosc w srodku klatki nachodzila. Ciezko to opisac.
Co do zawrotow o ktore pytalas na PW to odpowiem od razu tutaj. Zawroty glowy mialam w zasadzie czesto a okresami ciagle. Jak siedzialam stalam a nawet lezala. Jak lezalam to czulam ze krece sie z lozkiem po pokoju, jak siedzialam to czulam jakbym latala albo spadala albo zatapiala sie w fotel, jak stalam to oczywiscie czulam sie strasznie. Zawroty byly tez rozne w zasadzie dwa rodzaje, dlyzsze zawroty albo takie chwilowe nagle, mocne, ich chyba najbardziej sie balam. Oblewal mnie zaraz pot i bylo mi slabo.
Ale minelo wszystko jak minela w sumie nerwica wiec wtedy nie bylam ale teeaz jestem pewna od czego to mialam.
Co do zawrotow o ktore pytalas na PW to odpowiem od razu tutaj. Zawroty glowy mialam w zasadzie czesto a okresami ciagle. Jak siedzialam stalam a nawet lezala. Jak lezalam to czulam ze krece sie z lozkiem po pokoju, jak siedzialam to czulam jakbym latala albo spadala albo zatapiala sie w fotel, jak stalam to oczywiscie czulam sie strasznie. Zawroty byly tez rozne w zasadzie dwa rodzaje, dlyzsze zawroty albo takie chwilowe nagle, mocne, ich chyba najbardziej sie balam. Oblewal mnie zaraz pot i bylo mi slabo.
Ale minelo wszystko jak minela w sumie nerwica wiec wtedy nie bylam ale teeaz jestem pewna od czego to mialam.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 156
- Rejestracja: 15 lutego 2013, o 18:21
Witam, jestem nowy na forum, chociaż z derealizacją borykam się już od ponad miesiąca, zaczęło się wszystko po sylwestrze, wiadomo - trawa
na początku tego wszystkiego czułem lęk, że zwariuje, nie wiedziałem co mi jest, dlaczego wszystko jest takie dziwne, nakręcanie się na schizy itd. ale o derealizacji uświadomił mnie kumpel z klasy, później dowiedziałem się paru informacji na innym forum, poznałem wielu wartościowych ludzi, którzy bardzo mi pomagają np. paintforever, czy kearav (serdecznie pozdrawiam)
na początku odczucia były mało przyjemne, szarość, monotonia, lęki, początki przeważnie są najgorsze. Wybrałem się do psychiatry, jestem na antydepresantach już ponad 4 tygodnie, poprawa jest, owszem. Jestem też po wizycie u psychologa. Polepszyło mi się ze snem, wszystko idzie raczej w dobrym kierunku, przestałem się nakręcać na różne choroby itd. Zajmuję się pasją (siłownia <3, bieganie, baseny) i czuję, że od jakiegoś tygodnia derealizacja praktycznie wcale mi nie przeszkadza, występuje tylko taka dziwność świata, ale za chwilę uciekam myślami gdzie indziej. Potrafię się od tego czasami maksymalnie odciąć, dopiero jakaś myśl że mam dd wybudza mnie z tej sielanki
I właśnie tak bywa sobie dobrze, ale przeważnie wieczorami pojawia się mały lęk, po nim na 30 minut czuje się tak nudno, szaro, napływ takiej szarości. Takie dziwne nie miłe uczucie, ale zaraz potem znowu wszystko mija. Czasami po prostu potrafię to olać, a czasami potrafi mnie to zdenerwować. Nawet myśl że może trwać wiecznie czasami mnie dołuje, a czasami po prostu potrafię się z tego śmiać
Chciałem spytać was czy u was gdy jest dobrze też pojawiają się takie momenty podłamania, ale potem szybko mijają? Nie występuje to często, ale przeważnie mam tak, że boję się że jak jest dobrze to zaraz znowu się popsuje. Pozdrawiam 





-
- Gość
Ja mam podobnie takze luz...
Kazdy kto boryka sie z dd czeka na ten dzien kiedy to minie i moim zdaniem jest tak ze akceptyujemy ten stan w jakis sposob niemeczymy sie tak jak na poczatku ale pomimo tego mamy dyskomfort psychiczny nim i to powoduje wachania nastroju.
Kazdy kto boryka sie z dd czeka na ten dzien kiedy to minie i moim zdaniem jest tak ze akceptyujemy ten stan w jakis sposob niemeczymy sie tak jak na poczatku ale pomimo tego mamy dyskomfort psychiczny nim i to powoduje wachania nastroju.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 156
- Rejestracja: 15 lutego 2013, o 18:21
Jeszcze jedno pytanie.. Nie wiem nawet czy to odpowiedni dział/temat, także z góry przepraszam. Mianowicie czy z biegiem czasu skoro uczęszczam na psychoterapie, jestem na lekach ponad 4 tygodnie to czy DD może się pogłębiać, pogarszać? Ostatnie 2-4 dni miałem po prostu taki luz, że miałem totalnie w to wbite, nie przejmowałem się tym w ogóle, a teraz na weekend znowu jakby zaczęło mnie to tak troszkę przytłaczać
Ale jest stabilnie..
I jak to jest u was z emocjami? Odczuwacie je? W ogóle można w takim stanie się zakochać? Haha 



-
- Gość
Są przypadki, w których miłość usuwała depersonalizacje.
Będąc z drugą osobą człowiek czuje wewnątrz spokój i radość.
Można się zakochać w stanie depersonalizacji.
A nawet jeżeli te odczucia nie będą intensywne - z powodu tego stanu, to przecież i tak w swoim czasie on minie.
Więc czym się martwić ?
Będąc z drugą osobą człowiek czuje wewnątrz spokój i radość.
Można się zakochać w stanie depersonalizacji.

A nawet jeżeli te odczucia nie będą intensywne - z powodu tego stanu, to przecież i tak w swoim czasie on minie.
Więc czym się martwić ?

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 156
- Rejestracja: 15 lutego 2013, o 18:21
W sumie racja
A jak to jest z tym nasilaniem i puszczaniem DD? Bo dzisiaj chyba jakoś wybitnie mnie ciśnie, a kilka dni temu jakby minęło. Od czego to może zależeć? Nie chcę znowu wpadać w ten wir nakręcania się itp
Nie miłe uczucie..


- ddd
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 2034
- Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54
Moze zalezec od tego ze jest niedziela i wiecej siedzisz w domu i masz wiecej czasu na myslenie. A jak i myslenie to zwykle myslenie o dd i dlatego zazwyczaj sie pogarsza.
(muzyka - my słowianie)
Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!
Autor Zordon ;p
Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!
Autor Zordon ;p