Zaplątana pisze: ↑27 listopada 2019, o 23:02
Już nie wytrzymuję! Męczy mnie ogrom egzystencjalnych myśli :
- jak powstał świat
- skąd wziął się człowiek
- jak to jest, że żyjemy na Ziemi zawieszeni w jakiejś nieznanej przestrzeni?
- gdzie kończy się wszechświat?
- skąd tyle różnorodnych roślin i zwierząt?
- dlaczego ludzie posługują się różnymi językami?
I wiele innych... Myśli te wprowadzają we mnie ogromne przerażenie. Czuję jakbym niczego nie rozumiała. Czy ktoś z Was miał takie rozkminy? Jak sobie z tym radziliście? Czy to możliwe żeby lęk robił taką sieczkę z mózgu? Boję się, że nerwica przeradza się w coś gorszego.
Pewnie nie pierwszy raz się tego obawiasz. ;p Czy się przerodziło to do tej pory? Nie, bo prawda taka, że nie może. Zaburzenie emocjonalne ze swymi mechanizmami, wyczuleniem i analizą nie ma nic wspólnego z czymś gorszym, o ile w ogóle to czego się boisz jest tak naprawdę gorsze. ;p
Co do tych myśli to tak, są to podstawowe myśli egzystencjalne, które zrobiły się straszące a więc natrętne. Miałem takie i wiele innych ciekawych, łącznie z tym jak działa prąd i jak to możliwe, że nie widzę bakterii, a one żyją. No taki tam fajny zestaw małego filozofa.
Pewnie słuchałaś ale cóż myślę, że i tak warto -
sekcja-natr-tne.html
Generalnie z tymi myślami to jest tak, że analiza tych myśli nakręca je, bo choc wydawałoby się, że takie tematy moze warto przemyślec żeby dały spokój. to jest to odwrotnie. Nie mów też od razu, ze się nie da nie analizować. Da się, możesz na start spróbować powiedzieć sobie (wielokrotnie), ze jak już nie będe mieć nerwicy to wtedy o tym pomyślę. Takie trochę przekładanie w czasie.