Kochana, przytulak za stratę pracy, na pewno nie jest łatwo w takich chwilach czuć się silnym i wartościowym nawet bez nerwicy, a co dopiero mówić w zaburzeniu. Nie dziwię się Twoim odczuciom. Twój chłopak wyjechał, wiec czujesz się pewnie sama jak palec, ale dobrze, że napisałaś o tym do nas, bo chociaż gadamy przez internet, to jednak wszyscy jesteśmy realnymi ludźmi za swoimi monitorami i mam nadzieję, że możesz poczuć naszą wspierającą obecność w jakiś sposób.

Bardzo dobrze, że czułaś w ostatnim czasie większy spokój, 3 tygodnie to już całkiem ładny czas i wiedz,że nie jest on zmarnowany. Po pierwsze wiesz już jak to jest aktywnie działać na rzecz swojego samopoczucia, i że to możliwe w praktyce, po drugie psychika mogła trochę odpocząć, choć wiem, że wczorajszy dzień był ciosem.
Nie zamykaj się w domu- jeśli masz jakichś znajomych umów się z kimś na spacer albo kawę, zaplanuj sobie jakieś zadanie do załatwienia w sklepie, czy coś, za kilka dni odkurz swoje CV i porozsyłaj nawet jeśli czujesz, że miałabyś ochotę się wturlać pod łóżko z paczką chusteczek i nigdy nie wyjść z domu. Nie ma nic dziwnego w chwilowej załamce, ludzie nie są ze stali, ale pamiętaj o jakiejś malutkiej nawet wewnętrznej inicjatywie, żeby się sobą zaopiekować. Wiem, że świat wydaje Ci się duży, bo teraz znów musisz się w nim jakoś odnaleźć, ale chodzi o znalezienie tylko jednego miejsca, jednej pracy (może podobnej do tej poprzedniej) i wtedy będziesz mogła znów powrócić do rutyny codzienności, z której teraz jesteś wyrwana. Ja też bym była niepocieszona, gdybym straciła robotę, więc można powiedzieć, że łatwo mówić, ale pamiętaj, że jeśli człowieka nie chcą w jednym miejscu, to zechcą go w innym i to nie definiuje jego wartości. Wiem, że rynek pracy jest obecnie do kitu, ale wierzę, ze się na nim odnajdziesz , i jeszcze przeczytamy Twoje pozytywne wpisy, gdy wróci Ci trochę energii! A tymczasem, nie pozwól sobie na bezczynność, tak jak Ci wyżej pisałam
