Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Teraz ja :) Moja historia moje objawy nerwicy lęku

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Adrenalina:*
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 12 czerwca 2010, o 00:39

12 czerwca 2010, o 23:29

Wybaczcie że zakładam nowy historyczny temat :) Ale chciałam miec własny do własnej historii :)

Mam latek 24 a nerwica zaczeła sie w wieku moim zdaniem lat 16 kiedy jadłam sobie kanpkę i nagle poczułam że nie mogę jej przełknąć. Że zapomniałam jak sie połyka. Zerwałam się na nogi i poleciałam pod kran popić ostro wodą. Po chwili zaczełam się pocić i dozałam uczucia mdlenia, zrobiło mi się ciemno przed oczami, dostałam drgawek a że byłam sama w domu pobiegłam do sąsiadki że umieram. Ta była na tyle przenajmniej bystra że udało się jej mnie uspokoić. Chyba było po mnie widać że panikuję....
Tamten atak paniki pamiętam jak dziś bo zaczął on wszystko. Po tym wydarzeniu miałam ciągłe uczucie krztuszenia się wszystkim nawet bałam się połykać śliny.
Po jakimś nieokreślonym czasie zaczeło się wmawianie chgorób. Zaczełam myśleć i czytać o raku krtani. Tak się naczytałam i nakręcałam, że zaczełam dostawać takich ataków jak wcześniej. I zaczełam sobie kompletnie przypisywać i wkręcac choroby, szczególnie raka. Była wrcz pewna. Bo skąd przeciez takie ataki...
Uprosiłam mamę o badania. No i rajd się zaczął. Interniści, larungolodzy, onkolodzy chyba kilka razy.
Każde badania mnie uspokajały ale tylko na trochę, potem znów objawy, pytania o chorobę na które nikt nie odpowiadał, albo odpowiadał a ja nie chciałam wierzyć. I znów badania i lekka ulga.
Trwało to ze trzy lata. troche jestem zła że nikt nie wysłał mnie do psychologa....a nawet do psychiatry. Nikt.
Potem wszystko diametralnie przezuciło się na serce, codziennie zawał, dretwienie rąk i nóg, niemożność poruszania nimi. Puls kolosalny nie dało się zmierzyć. Karetki co drugi dzień. płacze na izbie przyjęć. Sama nie wiem jak zdałam maturę.
Dopiero wtedy lekarze z pogotowia zaczeli mówić o nerwicy i kazali iść do psychiatry.
Oczywiście wszystkie badania na serce wykonałam,. Wynik jestem czysta :)
Zwlekałam z psychiatrą jakoś źle mi się kojarzył. Ale że zaczełam mieć napady po kilka razy dziennie i już nie mogłam sobie poradzić poszłam.
Dostałam diagnozę nerwica lekowa i tabletki citabax i relanium. Po relanium się trochę uspokajałam. Ale też brałam za długo bo 3 miesiace a potem doktor dała mi Xanax za relanium i łykałam nastepne cztery i w efekcie się uzalezniła. Citabax nie pomógł.
Zaczeły się objawy nierealności kiedy przestałam brać xanax, i zaczeła się jazda, strach przed schizofrenią!!
Przez co i lęk i nierealność się zwiększała z każdym dniem. Napady powróciły o wiele sielniejsze. Uważajcie na te benzodiazepiny. to tylko na początku jest fajnie...
Ale zaparłam się i nie brałam pomimo że nie polecali tak robić. Dostałam leki jakieś nastepne ale już się gubiłam co brac co nie. Przestałam to łykać.
Nierealność mineła po kilku mieisącach kiedy stwierdzili chyba z 20 razy psychiatrzy ze jestem zdrowa psychicznie.
Ale od tamtej pory przez nastepne lata mam ciagle uczucie gorąca w ciało, szczególnie wieczorami mam takie wybuchy.
Dretwienie rąk i nóg, a także twarzy i ust, czasem nie czucie miejscami skóry. Zawroty głowy jak wychodze to masakryczne zawroty głowy. Oczywiscie ataki paniki. Ciagłe obawy ze umre albo zemdleje jak bede sama w domu i nikt mi nie pomoze. Albo jak wychodze to sie boje ze walnę.
I oczywiscie serce, puls duzy, skoki cisnienia. I potrafie miec kołatania serca. Co dziwne podczas wysiłku. Ale jest zdrowe.
Ostatnio brałam przez rok leki effectin, welbrutin, mirtre i lexapro. Po dwóch maiłam okropne odchyły a dwa mi nie pomogły.
Miałam też terapie przez rok dynamiczną, ale niewiele widziałam różnic. Niby emocje we mnie siedziały ale cos było nie tak, nic nie przechodziło. W ogóle naczytałam się książek, poczytałam jak adrenalinka i inne hormony działają na nas w nerwicy że to w duzej mierze ich wina. Teraz mam nową terapię behawioralną. Po paru sesjach jestem dobrej myśli. musze być :)
Sorki za tak długa historię, ale lubie z siebie to wyrzucać. :)
A zresztą czasem czytałam że to niektórym pomaga, bo może ktoś będzie miał podobnie i tak dalej. Sami rozumiecie :)
Chociaż tak może się przydam do czegoś moim poskichanym i na razie mało znaczącym zyciu :)
Ostatnio zmieniony 4 października 2010, o 16:50 przez Victor, łącznie zmieniany 5 razy.
Powód: skoro chcialas miec wlasna historie nie przesuwam:) pisz o czym tylko masz ochote pozdrawiam Dokładnie halfix skoro już tak chciała mieć Adrenalinka swój temat to niech ma XD
Tatianka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 25
Rejestracja: 11 maja 2010, o 18:21

13 czerwca 2010, o 12:24

Witaj Adrenalinko :) przeczytałam twój post i mnie wmurowało (nawet miło wmurowało :) )
Określiłabym go jako - cała ja :) Tak więc to co pisałaś na końcu że taka historie może komus pomoże to owszem to jest prawda. pomaga w postaci jakijś wewnętrznej ulgi. Typu, nie tylko ja jestem takim wiecznym ćwirkiem :)
ja jestem nieco starsza bo mam 27 lat ale mnie więcej zaczeło się to jak szłam do szkoły średniej czyli w wieku 15 lat.
Objawy bardzo sie pokrywają, moze z drobnymi szczegółami....ale też od samego początku wmawiałam sobie ostre choróbska. Byłam pewna że je mam. potem lęki, badania, ulgę po badaniach - to to chyba standard....:)
potem ataki paniki o różnej czestotliwości. Nie bałam się tylko zwariowania ale zawsze jakiś chorób psychicznych. Niekiedy nawet myślałam że zwariuję i będe miała luzy od niektórych rzeczy :)
Cóż a z lekami to tez wpadłam w sidła ale całkiem niedawne clonozepanu brałam rok czasu w różnych dawkach najwcej to 3 mg. Potem rok z niego schodziłam, chyba najgorsze badziewie jakie może być to clon :(
Ale się udało obecnie zazywam asentre od 2 i pół miesięcy i sama nie wiem czy to pomaga. Czuje sie po prostu wypalona, nie pamietam za bardzo jak to jest czuc sie normalnie. Szczególnie ostatnie 4 lata są strasznie kiepskie. Dochodzą kłopoty finansowe bo co rusz zmieniam prace a to tez dobija.
Zastanawiam sie nad wizytą w szpitalu może cos to by w koncu zmieniło.
Chyba najgorzej jak to wszystko zacznie się w wieku młodzieńczym, tak przynajmniej jedna doktorowa mi powiedziała, bo mówiła że to rzuca cień na nasza osobowość. Ale tez mówiła że można to wyleczyć.
A więc ja tez robię FIGHT jak ty :)
I jeszcze dodam że terapie u psychologa zaczynałam chyba z 4 razy moze to moja wina bo chciałam za szybko efektów. Ale tez niewiele czułam ze mi to pomoze. Moze to był błąd.
Pozdrawiam cię serdecznie :)
Awatar użytkownika
Adrenalina:*
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 12 czerwca 2010, o 00:39

14 czerwca 2010, o 13:26

Witaj tatianko :) Miło mi że odpisałaś.
Cóż faktycznie nic dodac nic ująć :) Ale takich historii jest na świcie miliony :( Co rzecz jasna mnie wcale nie cieszy :(
Bo pokazuje jak to wszystko jest porabane a jak my jesteśmy rąbnięci :) Chociaż oczywiście cieszy w sensie że nie jesteśmy sami, ale to i tak marne pocieszenie...:)

Tatianko a czemu to stale musisz zmieniać pracę? Przez lęki, ataki? Bo ja własnie mam z tym problem, że ataki paniki dostaje w pracy, i lęki też, dlatego cioężko mi się przez to skupic na pracy. mam spokojna pracę, tyle że tymczasową, tzn. jest szansa zeby mnie zatrudnili. Ale nie wykazuje się najlepiej....
Też masz tak że np. wychodzisz co jakis czas do ubikacji bo przez lęki czujesz ze nie wyrobisz i musisz gdzieeś iść na chwile chociaz troche sie ogarnąć?
To jest dla mni najgorsze, siedze pracuje i czuje ze coraz bardziej mi zle i zle. i wkoncu wstaje i wychodze, płucze twarz zimna wodą, uspokajam sie sama do siebie gadając i przeklinając i wracam. I tak co kwadrans :)
Co do clonu no to słyszałam ze jest najbardziej uzalezniajacy ale tez i inne benzo od niego duzo nie odstają...Ja dwa razy kiedys zazyłam clonozepan i dziwnie sie po nim czulam. Wolałam inne benzo. Była moze lepiej jakoś. Ale tylko do czasu...jak pisałam wczesniej.
Co do terapii no to naprawde sporo razy zaczynałaś. A po jakim czasie rezygnowałaś z terapii? Bo jak za krotko to faktycznie moze dlatego nie było zadnych efektow?
Ja po roku zrezygnowałam a teraz czuje ze bedzie dobrze :) Lubie rozmawiac o lęku i o tym jak sie mu przeciwstawiac. A na tej terapiii to własnie robie.
Pozdrawiam i pisz :)
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

14 czerwca 2010, o 14:13

No pewno że nie jesteście same :) Ja bym też z innego tematu mógł zrobić kopiuj wklej :)
Miło tak w kupie :) Nie? :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Tatianka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 25
Rejestracja: 11 maja 2010, o 18:21

16 czerwca 2010, o 23:13

Tak w kupie miło zupełnie jak muchą :)
Adrenalinko tak dokładnie prace czesto zmieniam z powodów ataków i leku w ogóle. Czesto sie czasem zwalniam bo juz nie wyrabiam. kiedys rozmiawiałam z szefową i się popłakałam bo tak mi było źle. Więc wiesz...a ludzie nie kumają tego...
I tak tez tak mam że musze wychodzić do kibla żeby sie ogarnąć. Tylko problem się staje jak sie nie ogarne i trzeba wyjść :)
Ja zaczynałam 4 razy i chyba takpo pół roku rezygnowałam. i potem znowu bo miałam nadzieję że tym razem uda się. Ale sama uważam że za szybko rezygnowałam. Tylko po dłuższym czasie chodzenia do terapeuty dostawałam już lęków na samej terapii i modliłam sie zeby wysiedzieć. Więc nie wiem czy to i tak miało sens.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

17 czerwca 2010, o 16:30

też chowałem się co jakiś czas w kiblu żeby sie ogarnąć. Najgorzej było właśnie jak ten kibelek nie uspokajał a nagle ktoś mnie wołał że klienci przyszli po np. dywan :). To było najgorsze i często miałem ochotę uciec z firmy :)
Ale jakoś przepracowałem tam z tym wszystkim rok czasu. Aż w końcu zabrakło moze nie tyle chęci co samej siły do takich codziennych zmagań w tej robocie.
Tatianka tez na terapii dostawałem ataków paniki :) ale nawet to mi dużo dało bo wysiedziałem w ataku i zauważyłem że on po prostu znika. Gorzej było z derealizacja bo faktycznie przez nią mało dociera do mnie co kto mówi.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Adrenalina:*
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 12 czerwca 2010, o 00:39

18 czerwca 2010, o 14:32

Tak to prawda to chyba najgorsze pęłna panika a tu trzeba kogoś obsłużyć, załatwić, ajeszcze jak ktoś jest natrętny to krew zalewa...i jest w końcu jeszcze gorzej :)
Prę razy się nieźle wygłupiłam przez takie cos przy ludziach.
Rozumiem tatianko że cięzko wyrobić a takim stanie skupiając się na tym co mówi np.szefowa...albo klienci.
Chciałabym miec pracę pzobawioną takich sensacji :) Ale to nie takie proste.
Może i faktycznie szybko rezygnowałaś. Ale rezygnowałaś tylkoz powodu lęków na terapii? Czy z jakiś innych powodów rowniez?
Ale to prawda ze podczas ataków nierealności trudno pojąc w ogóle co kto mówi a co dopiero się skupić na samym znaczeniu tego :)
Pozdrawiam was gorąco.
Tatianka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 25
Rejestracja: 11 maja 2010, o 18:21

27 czerwca 2010, o 16:42

Ja z terapii dwa razy zrezygnowałam z powodu lęków na samej terapii, a, że były to płatne terapie to zrezygnowałam, bo przez 3 miesiące stałam w miejscu czekając aż terapia się skończy bo nie mogłam wyrobić. Chyba tak mi sie wkręciło coś a ala to jak jestem u fryzjera to zaraz od razu mam lęki okropne. Próbowały terapeutki coś temu zaradzić ale raz nawet omdlałam na tej terapii więc dałam sobie spokój....
Potem dwa razy zrezygnowałam przez to, ze znowu terapie były z NFZ krótkie były te zajęcia, nic konkretnego, żadnych celów, kompletny bezsens tak bym to określiła. Przynajmniej jedna z nich to kompletna strata czasu, terapeutka chyba sama potrzebowała pomocy. Ale druga też nie była najlepsza, pani psycholog upierała się że to wszystko to depresja, no w ogóle mi nie pasowała. A to też jest ważne w terapii na siłę to nic się nie zrobi dobrego.
Ja teraz czasem jeszcze łyknę benzo bo lęki są naprawde silne. I tak ciągne na tym antydepresancie i nie wiem sama co dalej. Mam czasami dosyć, nie wiem jak to jest nie miec tych lęków, jak sie tego pozbyć.
Adrenalinko a gdzie pracujesz? Ja obecnie mam urlop od jutra do piątku :) Nawet sie ciesze z tego :)
ODPOWIEDZ