Większość forum mnie zna i wie, że moja nerwica jest raczej w miarę łagodna i jej leczenie (odburzenie) idzie w dobrym kierunku (oczywiście dzięki administratorom forum, za co im bardzo, ale to bardzo dziękuję i dzięki wielu użytkownikom tego forum, którzy w wielu chwilach podtrzymywali mnie na duchu, uspokajali, motywowali do dalszej pracy itd., w szczególności dziękuję Asi


Generalnie moja nerwica (w szczególności ta hipochondryczna) odpuszcza, zdarza mi się co jakiś czas zajrzeć na forum i upewniać się w wielu sprawach jej [hipochondrii] dotyczących, ale na co dzień funkcjonuję wręcz bez zarzutu, brak u mnie lęku wolnopłynącego (który trwał u mnie ok. 2 miesiące), brak ataków paniki, coraz mniej wahania nastrojów, objawy praktycznie wszystkie puszczają (kiedyś ciągle miałem problem z bólem pod prawym żebrem, teraz czuję go może raz na tydzień). Jako dodatkowy argument podam sytuację po zażyciu Cloranxenu



Jedyne co mi pozostało to walka z lękiem, który dot. wszelkich informacji o raku, chorobach, teoriach spiskowych itd. W mojej walce o odburzenie na początku unikałem tych tematów (co zresztą przyniosło wymierny skutek w poprawieniu mojego samopoczucia). Teraz jestem w takim momencie, że nie wiem co mam zrobić, czy konfrontować się z tymi lękami i nie uciekać od tematów raka i temu podobnych? Wręcz na siłę o tym czytać? Otaczać się tym? Trochę się tego boję, bo mam wrażenie, że znowu zacznę się nakręcać

Z góry dziękuję za wszystkie odp.!