
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Z tego można wyjść :)
- Lukasz1970
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 36
- Rejestracja: 21 czerwca 2017, o 21:29
Wielkie dzięki za to że wróciłeś aby podziękować Twórcom forum i podzielić się swoją historią
z ogromną przyjemnością ją przeczytałem, daje dużo nadziei na powrót z odmętów ciemności 


-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 4
- Rejestracja: 5 marca 2018, o 07:32
Bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa. Zdawało mi się, że umieściłem jakiś czas temu post, ale nie mogę go znaleźć a zależałoby mi aby odpowiedzieć na posty, więc wklejam jeszcze raz. Gdyby pojawił się podwójnie, wielka prośba do adminów o skasowanie kopii
Bardzo się cieszę, że mogłem dać Wam trochę nadziei. Tak, z tego da się wyjść i ja jestem jednym z wielu przykładów (Jagoda_a uwierz można wyjść i bądź pewna, że z powodów, o których wspomniałem w pierwszym poście, tych którzy wyszli na prosta jest więcej, niż tych, którzy o tym piszą). Wczoraj przed zaśnięciem zajrzałem, by przeczytać komentarze. Leżałem sobie w łóżku, w tym samym łóżku, w którym jeszcze przeszło rok temu, zanim znalazłem to forum (które powinno być co najmniej dobrem narodowym
) potrafiłem przeleżeć całą noc, nie zasypiając ,w jednym wielkim ataku leku, bo wkręciłem sobie, że mam CHAD. W tym łóżku, w którym w sumie tak niedawno leżałem i czytałem artykuły „Dlaczego nie warto popełniać samobójstwa” bo traciłem już resztki nadziej. I tu jeszcze taka dygresja. Kiedy było bardzo żle, wydawało mi się, że to nie możliwe, że będzie można kiedykolwiek zapomnieć o tym strasznym samopoczuciu. Teraz wiem i uwierzcie, że z perspektywy czasu nie pamięta się tego jak było źle, nasz umyśl to wypiera. Mam świadomość, że fatalnie się czułem, ale nie potrafiłbym nawet przywołać sobie tamtych podłych nastrojów
Tak jak pisałem fundamenty mojego oburzania to były:
-wiedza, uświadomienie sobie, czym jest nerwica
-skonfrontowanie się z lękiem
-akceptacja. Kiedy przekonałem się, że najgorsze się nie wydarzy, że lęk nie może wyrządzić mi krzywdy, bo jest tylko zbiorem nieprzyjemnych, dokuczliwych reakcji mojego organizmu, pomyślałem sobie, że ok, taki już jestem. Ludzie mają różne przypadłości, jedni mają cukrzycę, drudzy problem ze stawami, trzeci coś innego a ja mam nerwicę i mam takie a nie inne objawy. Trudno, trzeba nauczyć się z nimi żyć. Piszą, że podobno jak przestanę zwracać na nie uwagę, to się zmniejszą. Czemu miałem nie spróbować, nic nie traciłem. Jeśli chodzi o moje mrożenie oczu, to pomyślałem, że jeśli ktoś, jeśli je zauważy, zapyta się, czy wszystko w porządku, odpowiem, że ostatnio boli mnie głowa. Niech ludziemyślą co chcą, nikomu krzywdy takim zachowaniem nie robię.
-cierpliwość i wyrozumiałość. Wychodzenie z zaburzenia to nie wyścig. Nie dokręcajmy sobie śruby, nie róbmy dodatkowej presji. Mamy prawo być nieidealni. Niewielu jest szczęśliwców, którzy przejdą przez swoje życie bez żadnych załamań nerwowych, gorszych nastrojów, problemów z używkami czy innych ucieczek od rzeczywistości, z którą chwilowo będą sobie nie radzić. Tak samo jak wszystkie choroby zakaźne, które przechodzimy w życiu uodparniają nas, wzmacniają naszą odporność, tak samo wszystkie dołki, problemy naszej strefy psychicznej, w momencie, kiedy uczymy się z nich wychodzić, przezwyciężać je szlifuje nasz charakter.
- terapia. Celowo wymieniam ją na końcu, bo tak jak pisałem największy postęp w walce z objawami zrobiłem nie dzięki terapii (nie chodziłem na terapię beh-poz, więc nie pracowałem stricte z objawami nerwicy) Terapia była o tyle pożyteczna, że uczyłem się na niej zmieniać swoje podejście do życia, do siebie. Wszystkie moje niewłaściwe sposoby myślenia, działania podsycały moje objawy lękowe, więc pozbywając się ich, łatwiej było mi tłumić te objawy, co nie znaczy, że bez niej nie udałoby mi się oburzyć. Ale na pewno terapia, na której dobrze się czujemy, terapeuta nam podpasywał, jest dodatkową pomocą w naszych zmaganiach. Pisząc o terapii wspomnę też o lekach. Co do leków, to też bardzo indywidualna sprawa. Mi się udało (po kilkunastoletnim braniu) rozprawić z nerwicą bez nich. Ważna dla mnie była świadomość, że w każdej chwili mogę po nie sięgnąć (a miałem już przecież doświadczenie, że biorąc je jestem w stanie polepszyć swoje samopoczucie). Według mnie na pewno warto rozważyć branie leków, jeśli objawy dezorganizują nasze życie: nie jesteśmy w stanie wychodzić do pracy, do szkoły, na terapie, do sklepu (pisze tu o sytuacji, gdzie na prawdę nie jesteśmy w stanie tego zrobić, a nie o takich, kiedy jest to dla nas trudne, nawet bardzo). Ale uważam też, że warto, jeśli poczujemy się lepiej, zmierzyć się ze swoimi lękami bez nich, jak to się mówi powalczyć na tzw „gołe łapy”
Takie wygrane, choćby najmniejsze, jak chociażby wyjście do sklepu, wizyta u znajomych pokażą nam, że najgorsze się nie wydarzy a my możemy funkcjonować mimo objawów.
Na koniec taka dygresja odnośnie życia bez objawów. Skłoniła mnie do tego wypowiedź Aśkownik (kurcze, czy dobrze odmieniłem Twój nick
a propos świata który stoi otworem. Wiem, że to tak trochę z przymrużeniem oka napisane, ale przypomniałem sobie, jak zastanawiałem się jak to byłoby pozbyć się tych wszystkich upierdliwych objawów. I tak jak sobie teraz myślę, to porównałbym życie, do modnego ostatnio tematu, wspinaczki górskiej. Nasze życie to taka wspinaczka, a nerwica, to taki duży plecak, wypchany ciężkimi kamieniami, który niesiemy na plecach. Wychodząc z objawów wyrzucamy sobie ten kamień po kamieniu z tego plecaka, aż w końcu zostawiamy go za sobą i możemy iść bez niego. Ale gdzie pójdziemy, zależy od tego, jakimi jesteśmy ludźmi, jeden z nas pójdzie na Rysy, drugi na Mont Blanc, trzeci na Mont Everest, kolejny na Nanga Parbat czy K2 zimą, ktoś inny pochodzi sobie po Bieszczadach, a następny pojedzie kolejką na Kasprowy. To, źe zrzuciliśmy ten ciążący nam plecak, nie zapewni nam, że na pewno nie skręcimy nogi, że nie popsuje się pogoda i nie przyjdzie burza, nie ochroni nas przed lawiną czy niedźwiedziem. Ale na pewno, bez względu, jaki szczyt sobie wyznaczymy i z jakimi przeciwnościami przyjdzie nam się zmierzyć, bez tego niepotrzebnego ciężaru będzie nam lżej, dużo lżej.
Kończę ten mój przydługi post. Proszę nie odbierzcie go jako mądrowanie, nie miałem takiego zamiaru, wszystko o czym piszę to moje subiektywne odczucia, przemyślenia, na pewno każdy indywidualnie, w swój sposób mierzy się ze swoim zaburzeniem. Ja chciałem przekazać jak najwięcej z mojego doświadczenia, moich przemyśleń, podejścia do objawów, tak żeby każdy miał szansę znaleźć coś, co do niego trafi, pomoże mu.
Pozdrawiam, trzymam kciuki, też Wam się uda.
Bardzo się cieszę, że mogłem dać Wam trochę nadziei. Tak, z tego da się wyjść i ja jestem jednym z wielu przykładów (Jagoda_a uwierz można wyjść i bądź pewna, że z powodów, o których wspomniałem w pierwszym poście, tych którzy wyszli na prosta jest więcej, niż tych, którzy o tym piszą). Wczoraj przed zaśnięciem zajrzałem, by przeczytać komentarze. Leżałem sobie w łóżku, w tym samym łóżku, w którym jeszcze przeszło rok temu, zanim znalazłem to forum (które powinno być co najmniej dobrem narodowym

Tak jak pisałem fundamenty mojego oburzania to były:
-wiedza, uświadomienie sobie, czym jest nerwica
-skonfrontowanie się z lękiem
-akceptacja. Kiedy przekonałem się, że najgorsze się nie wydarzy, że lęk nie może wyrządzić mi krzywdy, bo jest tylko zbiorem nieprzyjemnych, dokuczliwych reakcji mojego organizmu, pomyślałem sobie, że ok, taki już jestem. Ludzie mają różne przypadłości, jedni mają cukrzycę, drudzy problem ze stawami, trzeci coś innego a ja mam nerwicę i mam takie a nie inne objawy. Trudno, trzeba nauczyć się z nimi żyć. Piszą, że podobno jak przestanę zwracać na nie uwagę, to się zmniejszą. Czemu miałem nie spróbować, nic nie traciłem. Jeśli chodzi o moje mrożenie oczu, to pomyślałem, że jeśli ktoś, jeśli je zauważy, zapyta się, czy wszystko w porządku, odpowiem, że ostatnio boli mnie głowa. Niech ludziemyślą co chcą, nikomu krzywdy takim zachowaniem nie robię.
-cierpliwość i wyrozumiałość. Wychodzenie z zaburzenia to nie wyścig. Nie dokręcajmy sobie śruby, nie róbmy dodatkowej presji. Mamy prawo być nieidealni. Niewielu jest szczęśliwców, którzy przejdą przez swoje życie bez żadnych załamań nerwowych, gorszych nastrojów, problemów z używkami czy innych ucieczek od rzeczywistości, z którą chwilowo będą sobie nie radzić. Tak samo jak wszystkie choroby zakaźne, które przechodzimy w życiu uodparniają nas, wzmacniają naszą odporność, tak samo wszystkie dołki, problemy naszej strefy psychicznej, w momencie, kiedy uczymy się z nich wychodzić, przezwyciężać je szlifuje nasz charakter.
- terapia. Celowo wymieniam ją na końcu, bo tak jak pisałem największy postęp w walce z objawami zrobiłem nie dzięki terapii (nie chodziłem na terapię beh-poz, więc nie pracowałem stricte z objawami nerwicy) Terapia była o tyle pożyteczna, że uczyłem się na niej zmieniać swoje podejście do życia, do siebie. Wszystkie moje niewłaściwe sposoby myślenia, działania podsycały moje objawy lękowe, więc pozbywając się ich, łatwiej było mi tłumić te objawy, co nie znaczy, że bez niej nie udałoby mi się oburzyć. Ale na pewno terapia, na której dobrze się czujemy, terapeuta nam podpasywał, jest dodatkową pomocą w naszych zmaganiach. Pisząc o terapii wspomnę też o lekach. Co do leków, to też bardzo indywidualna sprawa. Mi się udało (po kilkunastoletnim braniu) rozprawić z nerwicą bez nich. Ważna dla mnie była świadomość, że w każdej chwili mogę po nie sięgnąć (a miałem już przecież doświadczenie, że biorąc je jestem w stanie polepszyć swoje samopoczucie). Według mnie na pewno warto rozważyć branie leków, jeśli objawy dezorganizują nasze życie: nie jesteśmy w stanie wychodzić do pracy, do szkoły, na terapie, do sklepu (pisze tu o sytuacji, gdzie na prawdę nie jesteśmy w stanie tego zrobić, a nie o takich, kiedy jest to dla nas trudne, nawet bardzo). Ale uważam też, że warto, jeśli poczujemy się lepiej, zmierzyć się ze swoimi lękami bez nich, jak to się mówi powalczyć na tzw „gołe łapy”

Na koniec taka dygresja odnośnie życia bez objawów. Skłoniła mnie do tego wypowiedź Aśkownik (kurcze, czy dobrze odmieniłem Twój nick

Kończę ten mój przydługi post. Proszę nie odbierzcie go jako mądrowanie, nie miałem takiego zamiaru, wszystko o czym piszę to moje subiektywne odczucia, przemyślenia, na pewno każdy indywidualnie, w swój sposób mierzy się ze swoim zaburzeniem. Ja chciałem przekazać jak najwięcej z mojego doświadczenia, moich przemyśleń, podejścia do objawów, tak żeby każdy miał szansę znaleźć coś, co do niego trafi, pomoże mu.
Pozdrawiam, trzymam kciuki, też Wam się uda.

-
- Administrator
- Posty: 6548
- Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54
Gratuluję Tobie!
Podoba mi się, że mimo wszystko wszedłeś to opisać. Jest wiele osób, o których wiem, iż wyszli z zaburzenia ale nie weszli skrobnąć słowa o tym. A trochę szkoda
Podoba mi się, że mimo wszystko wszedłeś to opisać. Jest wiele osób, o których wiem, iż wyszli z zaburzenia ale nie weszli skrobnąć słowa o tym. A trochę szkoda

Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 4
- Rejestracja: 5 marca 2018, o 07:32
Chciałem bardzo podziękować Tobie Viktor i całej ekipie zaburzonych. Jesteście wspaniałymi ludźmi i robicie wielkie rzeczy
Zmieniliscie życie wielu ludzi na lepsze, nie jedno też uratowaliscie.
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1548
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 18
- Rejestracja: 24 sierpnia 2015, o 20:00
Hahaha jaka wkreta od razu LD Pewnie twój konik to natręty samobójcze, zgadłem?Nipo pisze: ↑9 marca 2018, o 19:39Uratowaliście ?to zabrzmiało dwuznacznie ?co masz na myśli ?

- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1548
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
Hahaha zgadłes


-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 18
- Rejestracja: 24 sierpnia 2015, o 20:00
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 4
- Rejestracja: 5 marca 2018, o 07:32
Hej. Napisałem to w sensie przywrócenia jakości życia, wyciągnięcia ludzi z ich domów, łóżek do prawdziwego życia. Spowodowania, że ludzie zaczynają żyć, a nie wegetuja skupieni na własnych myslach, analizujac kazdą z nich.Nipo pisze: ↑9 marca 2018, o 19:39Uratowaliście ?to zabrzmiało dwuznacznie ?co masz na myśli ?
A jeśli chodzi o wkrętki samobójcze, to jestem pewien, że nikt z takimi myslami nie popełni takiego czynu. Gdybys chcial sobie coś zrobi, to byś sie tego nie bał, jesli się tego panicznie boisz t otego nie zrobisz. jakis chochlik w twojej głowie robi Ci na złosć. Wie czegos ie obawiasz i tak Cie straszy. A wiesz czym najbardziej go wkur..zysz, jak przestaniesz na niego zwracac uwagę, znudzi mu się
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1548
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
Pewnie masz racje.Ogolnie podejście do tej myśli mi już chwilami całkiem całkiem wychodzi.Najgoezej jest jak się wkrece to wiesz człowiek wtedy nie myśli tylko się boi i się pojawi a jesli....a tak naprawdę jak w życiu bym tego nie chciał zrobic i wiem ze tez lęk mnie przed tym chroni....Eternit pisze: ↑10 marca 2018, o 00:07Hej. Napisałem to w sensie przywrócenia jakości życia, wyciągnięcia ludzi z ich domów, łóżek do prawdziwego życia. Spowodowania, że ludzie zaczynają żyć, a nie wegetuja skupieni na własnych myslach, analizujac kazdą z nich.
A jeśli chodzi o wkrętki samobójcze, to jestem pewien, że nikt z takimi myslami nie popełni takiego czynu. Gdybys chcial sobie coś zrobi, to byś sie tego nie bał, jesli się tego panicznie boisz t otego nie zrobisz. jakis chochlik w twojej głowie robi Ci na złosć. Wie czegos ie obawiasz i tak Cie straszy. A wiesz czym najbardziej go wkur..zysz, jak przestaniesz na niego zwracac uwagę, znudzi mu się