Tylko czy ta myśl może być cały czas. Że np czwartek, piątek był lepszy , praktycznie lęków i tych myśli. A od wczoraj poprostu ciągle. Że już nawet czuję lęk przed tymi myślami i, że nie miną i że już tego nie wytrzymam. Że się już poddaje. Ciągle od rana. Nie chcesz żyć, znudziło ci się, po ci życie. I lęk nie do wytrzymania. Albo jak coś chce zrobić np obiad , czy zakupy to myśl nie dasz rady i pojawia się kosmiczny lęk.grzeslaw pisze: ↑19 grudnia 2021, o 13:02To są tylko myśli i one nie są prawdziwe ze względu na to, że to tylko myśliAgataAgata pisze: ↑16 grudnia 2021, o 10:10
Może zadaje głupie pytanie. Ale skąd mogę wiedzieć , że to napewno tylko myśli. Że myśl, że nie chce już żyć i nie dam rady nie są prawdziwe ?Zaczynam się bać, że może faktycznie przerosło mnie życie i już nie chce żyć dlatego te myśli. Że te myśli są prawdziwe. Jestem jak w amoku. Nie potrafię się z tego wyrwać. Ciągle że nie wytrzymam i straszny lęk . Sama nie wiem w sumie czego nie umie wytrzymać. Pierw myślałam , że tej choroby, tych lęków. A teraz zaczynam sobie mówić, a może ja mam lęki bo już nie chce żyć a na siłę żyje. Czuję że już od tego wariuje.
Sama myśl czy emocja nie kreują rzeczywistości. Myśli czy emocje nie mają takiej władzy, to jest błędne założenie.
Możesz myśleć, że umrzesz za pięć sekund i to nie sprawi że umrzesz za pięć sekund.
Możesz pomyśleć sobie, że świat się skończy jutro i to nie sprawi, że się skończy.
Tyle razy ile w życiu byłaś zaskoczona, tyle razy Twoje myśli totalnie rozjechały się z rzeczywistością bo stało się coś o czym nie pomyślałaś.
Z własnego doświadczenia (i ludzi na tym forum) widzę, że to jest ważne by sobie uświadomić że myśli nie mają mocy sprawczej, natomiast to nie spowoduje, że skończy się lęk, nie mamy takiego wpływu na emocje. Dlatego warto ryzykować, mieć odpowiednie nastawienie na przekór lękowi, aby pokazywać swoim emocjom i przekonywać je do prawdy, że myśl to nie rzeczywistość.
I jak to się ma do tego bo w nerwicy mój mózg mam wrażenie nie pracuje. Nie skupiam się, nieraz 3 razy czytam żeby zrozumieć co czytam. Tragedia, a zawsze byłam mega rozgarnięta osoba która wszystko załatwiała. Jak się ta myśl ma np do tego , że niby myśl to nie czyn. Ale np .myślę , że kocham męża i faktycznie go kocham i to czuję, myślę że idę do sklepu więc ubieram się i idę. Więc skąd wiedzieć l, że ta myśl nie działa tak samo. Że nie chce żyć więc faktycznie nie chce tak jak faktycznie kocham męża, czy faktycznie chce iść na zakupy. Ciągle rozkminiam, nie daje mi to spokoju . Raz udaje się olać, mówię to tylko myśli i one mijają i dwa dni są lepsze a potem wpadają jak bomba i nie radzę sobie z nimi i pojawia się kosmiczny ciągły lęk nie do wytrzymania. Terapia mi pomagała co byłam a teraz albo mnie coś pocieszy na chwilkę albo wcale. Man wrażenie jakbym wogole nie panowała nad głową, swoim myśleniem. Nic nie umiem robić przez te lęki. Ani sprzątać. Ciągle są myśli . Non stop. I nie dasz rady