Witam.
Chciałbym opisać pewną sytuację.
Jestem ze swoją partnerką już 2 lata, nie jest to dużo ale znamy się od jakiś 8. Zaczęliśmy się spotykać w wieku 26 lat ale pamiętamy się dobrze z czasów szkoły.
Nasz związek przez pryzmat tego że się przyjaźniliśmy należał do tych jak z filmu, ilość emocji wydarzeń, moja partnerka jest bardzo narwana więc w życiu jest ciekawie, przed tym związkiem latałem samolotem może 4 razy w życiu przez ostatnie 2 lata z nią jakieś 40. Przeżyliśmy wiele ciekawych przygód poznaliśmy swoje rodziny, przeżyliśmy wspólnie moją tragedię ponieważ zmarł mi brat który chorował na niewyleczalną chorobę. Było to pod koniec 2022 roku, poprzedni rok a mianowicie jego pierwsza połowa było dla mnie trudne, ale pozbierałem się. Jednak w naszym związku zaczęły się pojawiać problemy, partnerka ma ogromne ambicje życiowe, ja też ale moje życie różniło się od jej ponieważ ona studiowała cały czas się rozwijała na bardzo duże pokłady energii, ja jestem spokojniejszy . Aktualnie zajmujemy się prowadzeniem firmy gdzie zajmuje się generalnym remontem mieszkań, w zasadzie ja się zajmuje od A do Z sfinalizowaniem całego projektu. Wcześniej nigdy tego nie robiłem więc jest to duży zastrzyk motywacji że potrafię szybko zaadaptować się do nowych czynności. Jednak dla niej to było mało, informowała mnie że musimy przestać się tym zajmować i co dalej jakie mam pomysły na siebie co planuje, cały czas mi sugeruje że od początku mi mówiła że potrzebuje zapewnień że ona jasno nakreślała że nie chce zwykłego życia i chcę żebyśmy robili więcej i nie żyli przeciętnie. Ja również nie chce ale prokrastynacja trochę różnica w tej energii sprawiała że nie nadążałem, zaczęły pojawiać się też nerwy, wychodziły ze mnie emocje związane z tym co przeżyłem w domu, u mnie zresztą zawsze każdą kłótnie się rozwiązywało krzykami. Zaręczam osobie która to czyta że nigdy nie podniosłem na nikogo ręki, ale poziom wrzasków które potrafię wygenerować kiedy zaczyna się wypominanie mi pewnych rzeczy kiedy jestem atakowany, kiedy w trakcie kłótni słyszę od niej że nauczyłem się bezradności w domu - nie uważam żebym był bezradny bo robimy wiele po prostu faktycznie nie potrafię określić się gdzie będę za pół roku. Ale nie o tym.
Zaczęły się pojawiać te krzyki, były paskudne i jest mi z tym strasznie wstyd. Generalne my jako para mimo różnic bardzo się uzupełnialiśmy i wiele rzeczy które wymagała tak samo ja wymagałem, uzupełnialiśmy je bo zależało nam na sobie. Dałbym sobie przysłowiowo rękę uciąć że poziom komunikacji i naszej relacji jest tak zaawansowany że nic tego nie zniszczy. Wyjechała teraz na miesiąc wraca za 2 tygodnie. Mało rozmawiamy, mówi mi o tym że nie cenę relacji w której ktoś nią krzyczy. Boi się że to będzie wracać i generalnie jej narracja jest taka że ona chce to zakończyć, chociaż widzę i potrafię rozczytać że chciała by być dalej ze mną ale przegiąłem tym zachowaniem. Jest mi ogromnie wstyd ale to było takie automatyczne, czasami ten wrzask jest taki jakbym przysłowiowo słyszał głosy w głowie kiedy słyszę jakiś atak w swoim kierunku tak bardzo go nie potrafię wytrzymać że chce jak najszybciej ciszy. To nie jest normalne, potrafię też nad tym panować ale właśnie frustracja z jej strony pogłębiająca się sprawiała że też kaliber słów którego używała w kłótniach pogłębiał sie i tym bardziej ciężko mi się było opanować. Teraz boję się że moje kompleksy i demony z przeszłości zrujnowały coś tak intensywnego cala naszą relację i nie chciałbym jej Stracić. Może ktoś ma podobne historie i udało mu się odratować związek, co robić aby panować nad soba.:: Jak to naprawić. Pozdrawiam
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?