Takjest zawsze ma świętą rację. Żadna schizofrenia.
Podstawą w strachu przed schizem u każdego nerwicowca jest : sam strach przed tą chorobą na początku a po czasie: ! strach że brak leku przed chorobą czy też brak odczuwania leku i strachu przed objawami oznacza schizofrenią bo zanika krytycyzm! Nerwicowiec zawsze sobie coś znajdzie do strachu, używam tu określenia nerwicowiec jako ogół dla kazdego kto choruje na lęk, że tak powiem zaburzeniowy, patologiczny.
Nawet nie wiesz ile razy ja już słyszałem badź czytałem takie pytanie, czy brak strachu, czy brak tego czy brak tamtego to czasem nie poczatek braku krytycyzmu i poczatek schizofrenii. Żadna z tych osób schizofrenii nie dostała, bo to jest lęk nerwicowy!
Ja też miałem taki lęk wiele lat temu więc wiem też co mówię z własnych odczuć.
Bałem się dokładnie tego samego, tylko tobie akurat coś tam przeskoczyło. I do tego jescze te słowa psycholog, nie wiem czemu ona tak powiedziała i w jakim sensie ale jeśli myśli, że strasząc cię ty dasz sobie spokój ze schizofrenią (jest taka opcja w terapii) to się zapewne grubo myli, bo lękowiec tak nie działa i tak nie mysli, on się boi i nakreca.
I takie gadanie psycholog, zalezy w jakim kontekście ale tylko pogarsza sprawę. To też wiem po sobie bo moja druga diagnoza w życiu brzmiała - psychoza (oczywiście błędna, bo dla specjalisty to, ze czułem, zę moje recę są doczepione było psychozą od razu)), ledwo się po tym pozbierałem ale juz zawsze przez to miałem wątpliwości, czy to nie to czy nie tamto, dopiero po 1,5 roku nakręcania, się wysłuchiwania głosów, wyszukiwania omamów, czytania o schizie, o poczatkach, wertowania for dla ludzi ze schizofrenią, utwierdzałem się, ze to jednak pewnie poczatek, a na samą mysl, ze zanika mi krytycyzm bo jakoś mniej lęku czułem, i było mi obojętne, dostawałem mega pewności, że to schizofrenia. Błędne koło nerwicowe i wierz mi, schizofrenia tak nie wyglada i tak nie działa, tam nie ma miejsca na takie "pierdoły'
To co w tym momencie robisz, nazywa się nakrecaniem nerwicowym, nakrecaniem leku i utrwalaniem lęku w sobie. Choć oczywiście z poczatku można mieć wątpliwości, i trzeba się utwierdzić ale trzeba pewną granicę sobie wytyczyć, zeby nie nakrecac sie pół roku. Tak bardzo analizujesz w tej chwili to sagem, ze nie ma możliwości abys ty w tym momencie stał się wolnym od tego syfu. Tak jak wyżej napisano, analizujesz i dlatego chorujesz.
Dasz radę i nie bój się.