Hej, od września mam nawrot zaburzenia (o ile to zaburzenie) kiedyś miałam klasyczne somaty i od tego się zaczęło, po porodzie przeszło w natrety dotyczace skrzywdzenia dziecka, siebie i na koniec strach przed depresją, obecnie jest to bardzo silny strach przed zwariowaniem. Biorę od 2 tygodni ponownie leki, ale mam pewne objawy które bardzo mnie martwią. Mianowicie zauważyłam, że w głowie cały czas przewijają mi się dialogi i monologi (w którym momencie bałam się, że to te schizofreniczne „głosy”) to znaczy zaczęłam analizować czy te moje myśli - tym głosem wewnętrznym to na pewno jest mój głos

♀️ Strasznie to zwraca moją uwagę i właściwie non stop zauważam swoje procesy myślowe, te dialogi pojawiają się mimowolnie w postaci takich wyobrażeń rozmów z bliskimi, co komuś powiem, co ktoś mi odpowie - ale w pierwszej osobie jakbym aranżowała taką scenkę i gadała za siebie i za kogoś, czasem ma to związek z jakąś rozmową której się spodziewam, a czasem jest totalnie niezwiązane z niczym, w głowie chaos a myśli jakby głośne. Chwilami boje się, że będę na głos odpowiadać na te scenki w głowie zamiast swojemu rozmówcy na temat na który obecnie rozmawiamy jakby mialo mi się to wszystko pomieszać, rzeczywistość z wybrażeniami. Od wczoraj jeszcze pojawiają mi się takie obrazy myślowe, jakby sekundowe migawki różnych zdarzeń - rozmawiam z kimś, coś robię i nagle bum jakaś totalnie abstrakcyjna sytuacja przed oczami jak coś do kogoś mówię. Boje się, że wariuje. Ktoś tak miał?
Z somatami, natrętami jakoś sobie poradziłam, ale z tym strachem przed zwariowaniem nie mogę.. czuje aż w głowie takie napięcie jakby mnie tam coś łaskotalo. Przerobiłam już etap nasłuchwiania czy nie słyszę głosów, pytania domowników czy nie słyszą tego co ja, ale z tymi dialogami i migawkami nie mogę sobie za cholerę dać rady..