
Mam 26 lat. Mam zaburzenie lękowe tak naprawde od lat dorastania. Od kiedy pamiętam, boje się ciemności. Pierwsze takie wkręty zaczeły się kole 10 lat temu. Pierwszymi moimi wkrętami było opętanie i strach przed wojną, ale były to wkręty takie epizodyczne które trwały kilka dni i po prostu przechodziło. Nigdy nie myślałam, że może to być jakieś zaburzenie, poprostu zawsze byłam osobą wrażliwą na takie rzeczy. Drugim poważnym wkrętem była znowu wojna, dokładnie 5 lat temu w listopadzie. Stało się to po zamachach terrorystycznych w Europie. Oczywiscie naczytałam się milion wiadomości, byłam tak naprawde ciągle w temacie co sie dzieje na świecie, wpadłam na jakieś dziwne przepowiednie w internecie i we wszystko ślepo wierzyłam. Nigdy nie miałam żadnego ataku paniki czy objawów somatycznych. Szukałam w tym wszystkim drugiego dna, że to wszystko dzieje się po coś i wszystko to zmierza do wojny religijnej. Sama łapałam się na tym, że rano gdy wstałam pierwsza rzeczą jaką robiłam było sprawdzanie wiadomości co się dzieje na świecie. Te myśli ciągle były ze mną, czy jak byłam na uczelni, czy jak byłam z rodziną to gdzies z tyłu głowy myślałam o tym, jak długo jeszcze będe widzieć moich bliskich skoro ma być wojna... Teraz mi sie to wydaje troche zabawne

Wszystko wróciło w październiku, rok temu. Zaczęło się znowu od wojny, ale tak naprawde na chwile. Szybko mi to przeszło. Po mniej więcej 3-4 dniach od tego jak mi przeszło bardzo dziwnie się poczułam. Zostałam sama o 22 w pracy i czułam się tak jakby "za mgłą", jakbym opadła z sił. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Znowu wrócił lęk przed opętaniem... Nieźle się tego przestraszyłam, znowu zaczęłam za dużo czytać i wkręciłam sobie depresje. Ta depresja nęka mnie już od listopada. Czasami jest lepiej, czasami jest gorzej. Najbardziej boję sie tego, że naczytałam się tego, że depresja "atakuje" znienacka, że przychodzi taki dzień kiedy nie możesz wstać z łóżka, że depresja kończy się samobójstwem. Boje się tego, że przyjdzie taki dzień, że będe chciała się zabić. Miałam nawet taki dzień, że przyłożyłam sobie nóż do ręki i chciałam sprawdzić czy mogłabym zrobić sobie krzywde (teraz już wiem z forum, czy z filmów na YT że jeśli się tego boje to tego nie zrobie

Nigdy nie miałam objawów cięzkiej depresji, jestem aktywna na codzien. Wykonuje swoje obowiązki, chodze do pracy, ćwicze fizyczne, ale jak czasami czegoś mi sie nie chce zrobić to już myśle "o boże, zaczyna się" a z drugiej strony to chyba normalne bo np. człowiek jest zmęczony. Albo np. jestem senna w ciągu dnia i już sie zaczynam bać, że coś sie dzieje.
Byłam u psychiatry na początku tego zaburzenia. Chciałam poprostu o tym z kimś porozmawiać. Pani doktor przepisała mi od razu leki i zaprosiła na kolejna wizyte. Dzięki mamie i mężowi wzięłam tylko pół tabletki i więcej leków nie wzięłam. Byłam też u dwóch psychoterapeutów, ale to nie było to aż trafiłam na to forum i chce się odburzyć sama i z Waszą pomocą, razem z modułami i filmami.
Oglądałam sporo filmów na YT. Wszystko zmierzało w dobrym kierunku, aż do czasów korony bo pracuje w brażny fitness, który jak wiadomo narazie stoi i nie wiadomo kiedy wróce do pracy. Wydaje mi się, że boje sie utraty życia dotychczasowego, czy przez wojne czy przez depresje.
Jak się pozbyć tego strachu przed depresją skoro tyle się mówi że depresja dotyka tyle osób? Tym bardziej jak słysze, że depresja dopadła jakąś znana osobe, albo że ktoś sobie odebrał życie...