Moja przygoda z nerwicą (pomijając wszystkie sprawy w dzieciństwie, o tym opowiem kiedy indziej) zaczęła się właśnie w poprzednim związku, podczas opóźnienia sie okresu mojej dziewczyny ^_^
Po tym było jeszcze gorzej (terroryzowała mnie, wymioty z nerwów, bla bla). Potem zerwalismy, nawiedzila mnie nerwica, moze takie bardziej "pokłosie" odłączenia sie od osoby terroryzującej mnie...
Potem poznalem nowa dziewczyne, bałem sie ze bedzie podobnie, widziałem pare nerwicowych objawow u siebie (strach przed jedzeniem), ktoregos razu zapalilismy marihuane, miala uczucie jakby umierała, ja bardzo sie przeraziłem, kolejne miesiące byly bardzo zakręcone, ale poszedlem do psychologa i zaczalem sie z tego wszystkiego wyplątywać. Potem kochaliśmy się, i doszło do spotkania naszych narządów płciowych, może nawet wszedłem w nią na dosłownie 2 cm, po czym uciekłem.... Ostatni miesiąc był dla niej dosyć stresujący, próbne matury, stres zwiazany z depresją mamy, wyczerpanie ze wzgledu na nakład energii włożony w naukę i tak dalej. Teraz spóźnia jej się okres, i to powoduje we mnie spowrotem niezdrowy stres. Mimo ze czytałem na rozmaitych forach że szanse na ciąże są bardzo małe, a gdy opowiedziałem o tym pani Psycholog, to powiedziala mi że nie ma się czym przejmować, ponieważ kiedyś nawet rozmawiała z ginekologiem o bardzo duzym stażu, ktory powiedział że do takich sytuacji nie dochodzi. Ogólnie dzięki forum, pracy nad sobą i pracy z psychologiem moje postępy w walce z tym ustrojstwem są naprawdę widoczne, a teraz wszystko idzie na marne, od tworzenia sobie nowych problemów. Chciałbym po prostu od was porady, może wymiany doświadczeń, albo po prostu cytując bodajże Divina chciałbym abyście "uspokoili rozkapryszone dziecko we mnie

Jeśli nie ten dział to sorry..
PS. Moja aktualna dziewczyna również jest "zaburzona"