Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Strach przed...ile mamy strachów i czego się boimy? :)

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ines
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 28 sierpnia 2015, o 08:51

30 sierpnia 2015, o 15:02

Dokładnie, masz rację. Właśnie stąd się to bierze. Teraz, jak ostatnio o tym myślałam to w pewnym momencie uświadomiłam sobie, że porzuciłam tą spontaniczność i takie luźne podejście do niektórych spraw. Znowu zaczęłam robić to samo. Odgrywam w głowie przyszłe czarne scenariusze. Zamartwiam się tym, co tak na prawdę się NIE WYDARZYŁO i na dodatek stresuje się rzeczami, które mam tylko w głowie. Oczywiście zdaje sobie z tego sprawę i zawsze przychodzi pytanie: "A co, jak to się wydarzy na prawdę?".

Właśnie teraz jestem na tym etapie. Chcę po prostu zaakceptować to, co może się wydarzyć, a przede wszystkim siebie. Nie jestem idealna. Tak jak każdy. Wiem, że moja podświadomość może się odezwać z kolejnym atakiem paniki, kiedy znowu będę próbować przełamać swój lęk. Chcę nauczyć się go akceptować, jakby był moim dobrym kumplem. Może nawet go tak sobie wyobrażę. Z pewnością dam znać, co z tego wyszło :)
Kombo88
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 29 sierpnia 2015, o 12:44

30 sierpnia 2015, o 21:04

ines pisze:Zauważyłam po sobie, że czasami myślenie za bardzo naprzód przynosi niepotrzebną presję. Spowodowało to kiedyś moją pierwszą nerwicę, z której potem jakoś wyszłam, ale teraz znowu wróciła. Na dodatek nabawiłam się fobii, a moja samoocena spadła do poziomu poniżej 0.
Miałam taki krótki okres czasu, kiedy moje myślenie skupiło się bardziej na "tu i teraz" i powiem Wam, że był to najszczęśliwszy okres mojego życia. Byłam spontaniczna, miałam w sobie mnóstwo energii, a wszystko co robiłam przynosiło mi frajdę. Ponadto poznałam świetnych ludzi, bo dołączyłam wtedy do organizacji studenckiej. Nigdy nie pożałuje tej decyzji. Był to totalny spontan. Miałam mnóstwo obaw, lęków. Najlepsze jest to, że ŻADEN z moich czarnych scenariuszy się nie spełnił. Było super. Nie wiem, co się stało, ze jestem znowu tu, gdzie jestem.
może jest to i jakieś rozwiązanie? skupienie się na terazniejszosci, na tym co jest teraz i nie wybieganie za daleko w przod?
Awatar użytkownika
wojtaaaaaas6
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 50
Rejestracja: 18 sierpnia 2015, o 10:41

3 września 2015, o 18:15

Ja za to boje się nowego otoczenia,nowo poznanych ludzi,sytuacji gdzie jestem w centrum uwagi (staram się ich unikac), boje się śmierci, tego ze mogę poważnie na coś zachorować (odpukac), boje się wyzwań, krzyku (strasznie źle na mnie wplywa) i wiele innych. Boje się, wykonując jakaś prace w grupie czy w pracy że po prostu polegne, stanę się pośmiewiskiem i wszyscy zaczną mnie krytykować i na mnie naskakiwac. To chyba największe moje lęki:)
"Nie spuszczaj glowy gdy stres wiąze Ci ręce
nie musisz byc kims, badz soba dla siebie."
Awatar użytkownika
TheNiczi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 18 lipca 2014, o 21:24

4 września 2015, o 08:51

Ja sie boje najbardziej śmierci i chorob, ze nagle na coś poważnego zachoruje albo ze np wstane rano i dostane zawału. Tak jak przedmowca boje sie być w centrum uwagi. No i boje sie czasami wychodzic z domu bo mam wrażenie ze wszyscy sie patrzą i śmieją m
" Tylko ludzie ogarnięci obsesją przejmują się obsesjami "
Kombo88
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 29 sierpnia 2015, o 12:44

5 września 2015, o 11:50

tez sie boje chorób i smierci, ale chyba nie ma na swiecie czlowieka, ktory by sie smierci nie bal, a tak aktualnie to boje się tych wszystkich Arabów i Muzłumanów oraz tego, ze wybuchnie wojna
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

20 września 2015, o 07:57

A ja się boję ,ze się poddam,ze nerwica mnie pokona.Boję się ze znów będę w czarnej du....e,momo ze tyle juz osiągnełam.Najgorsze są realne problemy,choroby i to ze nikt mnie nie wspiera.......Wiem ze nerwica to potworna samotnosc ,ale czy tak musi być?
PiotrNazwisko
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 105
Rejestracja: 23 lipca 2015, o 12:12

20 września 2015, o 08:34

Boję się, że tak naprawdę nic nie czuję do dziewczyny, bo kiedy tylko przychodzą natrętne myśli i mam gorszy dzień, to od razu przekreślam wszystko. Boję się, że tak naprawdę oszukuję siebie i jestem z nią na siłę, że z nią się rozstanę.
Nothing worth having comes easy.
Overthinking kills your happiness.
swiadomaB
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 7 października 2015, o 12:05

8 października 2015, o 13:56

PiotrNazwisko, jeśli czujesz coś do niej to nie wykreślisz togo.
Nelia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 275
Rejestracja: 7 października 2015, o 18:10

9 października 2015, o 17:37

Ja z kolei nigdy podczas ataku nie bałam się o smierc ani zawał. Moje najwieksze lęki dotyczą dwóch spraw - że oszaleje, stracę zmysły i że atak nigdy się nie skonczy. Wbijam sobie do glowy tedy ze co by bylo gdyby zaden lek mi nie pomogl? i ten stan by trwal i trwal w nieskończoność? Staram sie logiccznie wtedy myslec ze nie da se od ataku zwariowac i kazdy atak sie w koncu konczy, a lek zawsze pomoze.
Powiedzcie prosze ze to prawda, potrzebuje od Was potwierdzenia....:)
Awatar użytkownika
Bobeczeg
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 13 października 2015, o 21:31

13 października 2015, o 21:50

Witam, jestem tutaj nowa, ale zmagam się z nerwicą od małego. Przed pełnoletnością były to zazwyczaj problemy z głębokim wdechem, ale pod koniec tych wakacji to przeklęte choróbsko tak się nasiliło ( zapewne dzięki moim tamtejszym problemom), że dosłownie przez kilka tygodni nie dawałam sobie rady sama ze sobą, czułam się nienormalna. Zaczęły się ataki, płacze bez powodu, całe dnie problemy z oddychaniem. Poszłam do lekarza - przepisał mi Milocardin. Brałam go w momencie, gdy czułam się źle. Moim głównym problemem jest oczywiście strach przed śmiercią, a mianowicie - zatrzymanie akcji serca. Tak po prostu. Jestem niskociśnieniowcem, serduszko bije mi powoli, rzadko szybko, praktycznie nie czuję pulsu. I TO MNIE IRYTUJE. Nieraz nie spałam całe noce, bo gdy tylko się kładłam i sprawdzałam jaki mam puls, to mój mózg już nadawał mi sygnał, że albo tego pulsu nie ma albo jest za wolny i zaraz serduszko bić przestanie. No to ja atak paniki i cała noc z głowy, by następnego dnia zachowywać się jak zombie. Ale wzięłam się za siebie, od paru dni nie biorę kropli i staram się żyć tak jak za czasów, gdy było całkiem dobrze. Wmawiam sobie, że jestem zdrowa ( kardiolog powiedział, że serce mam zdrowe...), że nic mi się nie stanie i staram się mieć te lęki głęboko... w nosie. Póki co jest dobrze, ale obawiam się, że te stany powrócą w swoim czasie, ze zdwojoną siłą. Oby tylko nie :(
Awatar użytkownika
b00s123
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 362
Rejestracja: 5 października 2014, o 20:45

13 października 2015, o 22:02

Nic nie powroci jezeli bedziesz wiedziala ze to tylko nerwica tzn pewna
, badania masz dobre to masz kolejene potwierdzenie ze wszystko w pozadku poczytaj upewnij sie ze to tylko nerwica i bedziesz widziala jak sie zachowc jaky nawet atak paniki przyszedl ;a tak w ogole to Czesc ;d
"Wola psychiki daje wyniki"
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

13 października 2015, o 22:03

Nelia pisze:Ja z kolei nigdy podczas ataku nie bałam się o smierc ani zawał. Moje najwieksze lęki dotyczą dwóch spraw - że oszaleje, stracę zmysły i że atak nigdy się nie skonczy. Wbijam sobie do glowy tedy ze co by bylo gdyby zaden lek mi nie pomogl? i ten stan by trwal i trwal w nieskończoność? Staram sie logiccznie wtedy myslec ze nie da se od ataku zwariowac i kazdy atak sie w koncu konczy, a lek zawsze pomoze.
Powiedzcie prosze ze to prawda, potrzebuje od Was potwierdzenia....:)
Prawda, jeśli mówisz tu o ataku paniki to nie da się od niego zwariować. Osoby, które mają dostawać psychozy to ją dostają a nie ataki paniki :)
Bobeczeg pisze:Witam, jestem tutaj nowa, ale zmagam się z nerwicą od małego. Przed pełnoletnością były to zazwyczaj problemy z głębokim wdechem, ale pod koniec tych wakacji to przeklęte choróbsko tak się nasiliło ( zapewne dzięki moim tamtejszym problemom), że dosłownie przez kilka tygodni nie dawałam sobie rady sama ze sobą, czułam się nienormalna. Zaczęły się ataki, płacze bez powodu, całe dnie problemy z oddychaniem. Poszłam do lekarza - przepisał mi Milocardin. Brałam go w momencie, gdy czułam się źle. Moim głównym problemem jest oczywiście strach przed śmiercią, a mianowicie - zatrzymanie akcji serca. Tak po prostu. Jestem niskociśnieniowcem, serduszko bije mi powoli, rzadko szybko, praktycznie nie czuję pulsu. I TO MNIE IRYTUJE. Nieraz nie spałam całe noce, bo gdy tylko się kładłam i sprawdzałam jaki mam puls, to mój mózg już nadawał mi sygnał, że albo tego pulsu nie ma albo jest za wolny i zaraz serduszko bić przestanie. No to ja atak paniki i cała noc z głowy, by następnego dnia zachowywać się jak zombie. Ale wzięłam się za siebie, od paru dni nie biorę kropli i staram się żyć tak jak za czasów, gdy było całkiem dobrze. Wmawiam sobie, że jestem zdrowa ( kardiolog powiedział, że serce mam zdrowe...), że nic mi się nie stanie i staram się mieć te lęki głęboko... w nosie. Póki co jest dobrze, ale obawiam się, że te stany powrócą w swoim czasie, ze zdwojoną siłą. Oby tylko nie :(
Problemem jest to, że sprawdzasz puls :) On bije dobrze zapewne i normalnie, pulsu wcale nie trzeba "czuć". Osoby z niskim pulsem maja nawet lepiej, bo mają mniejsze ogólnie w zyciu ryzyku stopu serca (zawału).
To co potrzebujesz to terapii a nie samych leków, podejścia innego do zaburzenia i objawów, to po pierwsze a po drugie nowego podejścia do sytuacji stresogennych.
Wiem, że to duże słowa i pewnie myślisz, że łatwo mi mówić ale robię to bo wiem, ze to jest wyjście z nerwicy, tendencji nerwicowych, które jest trwałe, po prostu trwałe i zmienia ogolną wizje patrzenia na to.
Natomiast mierzeni pulsu, wczuwanie się, branie leków (tylko leków) jest ciągle ta samą śpiewką i utrwalaniem tak naprawdę tych samych schematów, i uczeni asię ucieczki w tematy zastępczy przy trudnym okresie w życiu.

Możesz zacząc od pierwszego działu
spis-tresci-autorami-t4728.html

Być może zainteresują cię nagrania

odburzanie-wedlug-divovica.html

No i polecam terapię.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Bobeczeg
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 13 października 2015, o 21:31

13 października 2015, o 22:13

Mam świadomość tego wszystkiego, czasem po prostu za dużo sobie wyobrażam, wmawiam sobie, myślę. O tak, uwielbiam za dużo myśleć i przez to sobie nakręcam :D Nie wiem, dlaczego ulegałam tym pseudo-zagrożeniom życia. Mimo to uważam, że nie należy się poddawać, udało mi się schudnąć w zdrowy sposób 15 kg w trzy miesiące ponad półtora roku temu, to chyba potrafię pokonać też nerwicę, przynajmniej czuję jakąś siłę, żeby się tego pozbyć. Jestem na tyle zmotywowana, wiem, że to tylko taka choroba związana z własnym umysłem i to od nas w gruncie rzeczy wszystko zależy, ale gdzieś w głębi tego mózgu wyczuwam taką małą istotkę, która mówi ,, Czekaj, czekaj, to serduszko tak nierówno coś bije. Musisz coś z tym zrobić, bo może przestać bić.'' I nagle sru, pozycja siedząca, nagle puls milion, po czym wszystko wraca do normy. I tak było kilka razy przed snem dzień w dzień, zaraz płacz, nie mogłam wziąć oddechu, żyłam w przekonaniu, że coś mi się stanie, nieraz chciałam pogotowie wzywać. Ale jakoś dzięki melisie, tabletkom, kroplom, PRZEŻYŁAM. Teraz mówię, jest lepiej, ale obawiam się, że któregoś dnia znowu mnie coś weźmie na to. Moja mama miała ten sam problem w tym samym wieku, udało jej się to wyleczyć w ciągu pięciu lat. Witaj genetyko! :grr:
Awatar użytkownika
anetta30
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 113
Rejestracja: 1 października 2015, o 20:12

13 października 2015, o 22:20

Nelia ja mam podobny problem do Twego ale po już w mniejszym natężeniu ni zkiedyś i wiem że to w końcu zniknie bo teraz zamiast myśleć że zwariuje myśle ż eto po prostu śmieszne gdyby tak było wszystkich nas by zamknęli bo ni etylko ja czy Ty mamy ataki paniki:) grunt to nie napędzać strachu w momencie kiedy mamy atak paniki bo to potęguje strach pamiętaj że lęk to tylko nasze wyobrażenie o czymś to nie jest rzeczywistośc.
Awatar użytkownika
Bobeczeg
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 13 października 2015, o 21:31

13 października 2015, o 22:28

Victorze, zatem zabieram się do lektury :D
ODPOWIEDZ