WNM pisze:Tak badania miałam i wiem ze fizycznie jest wszystko dobrze tyle ze ten lek o wlasne zdrowie jest bardzo silny. To sie prawie czuje tak jakbym byla pewna jakiejs choroby w sobie jakbym ja czula....moze to hipochondria...
Byc moze jest to lekka hipochondria poniewaz skupiasz sie na sobie i nagminnie siebie kontrolujesz, a to juz powoduje zle samopoczucie, natlok mysli i co za tym idzie - przerozne objawy.
Ja juz sie nauczylam jednego - nie nazywam tego NERWICA bo to negatywnie wplywa na mnie, nadalam temu imie poprostu "Objawy" na ktore choruje i chce sie isc pozbyc, wyleczyc je dokonca - wiec tak jak pisal
Victor- nie bac sie nawet pomyslec o raku czy nawet juz wczesniej wspomniane ogladanie programow o np. ludziach chorych - aby nawet to tak jak kiedys nie powodowalo tak silnego stresu a potem mysli i objawow podobnych. Ja od dwoch dni czuje sie swietnie. Dlaczego? Zaczelam wiele przebywac poza domem, wdycham duzo swiezego powietrza, gdy mam okazje biegam (chocby dobiegnac do autobusu ktory juz podjechal- kazda okazja jest dobra) aerobik w domu cwicze chociaz czasami odczuwam oslabienie i wkrecam sobie ze jest mi po tym slabo i ze powinnam przestac, ale nie robie tego i walcze z tym - co za tym idzie? wychodze naprzeciw swoim lekom i obserwuje reakcje- uswiadamiam sobie, ze mimo wczesniejszych "objawow" nic sie nie stalo i czuje sie nawet lepiej po przebiegnieciu czy innym wysilku. Zauwazylam, ze mniej skupiam sie na biciu serca bo sama chce je w ciagu dnia zmeczyc (godzinny wysilek kazdego dnia wrecz wskazany - slowa psycholog ktorej zawdzieczam dodanie otuchy w tych treningach i zachecenie mimo wielu przeciwnych mysli i obaw o serce itd)
Teraz gdy o tym pisze odczuwam lekki niepokoj i cos zaczyna switac w glowie, ale wiem, ze to reakcja na swoja wypowiedz bo mimo wszystko ciagle sie lecze i nie jestem zdrowa (tak jakbym nadal miala grype i musze zazywac leki, syrop itd) bo to stresuje jednak czlowieka i wraca mysl o Objawach.
TO NIE JEST LATWE, SAMA Z TYM WALCZE, ALE MAM CHEC I SILNA WOLE ZMIENIC WIELE W SWOIM ZYCIU I WYLECZYC SIE DOKONCA, A TO MNIE POPYCHA DO PRZODU I DAJE NAPRAWDE WIELKA NADZIEJE... Tobie rowniez tego zycze, dojscia do tych przemyslen i zdecydowania sie na prawdziwa walke z tymi Objawami
Fobio - mysle, ze masz ciezsza sytuacje niz np. ja ... i bardzo Ci wspolczuje tak ogromnych lekow i niepokoju oraz stresu przez jaki przechodzisz. Mimo to widze, ze starasz sie od czasu do czasu cos w tym kierunku zrobic i wychodzisz. Malymi kroczkami, ale idziesz do przodu! Przede wszystkim, nie mozesz sie zniechecac gdy Ci cos nie wyjdzie badz tak jak teraz tkwisz w smutku bo od 3 dni nie wyszlas poza dom. Nie martw sie tym na zapas. Pomysl, ze bywaly juz momenty kiedy dawalas rade i przezwyciezalas strach a wiec moze jutro, pojutrze znowu przyjdzie chec i odwaga i dasz rade! Czuj sie szczesliwa i nagradzaj siebie sama za kazdy maly kroczek do przodu bo to bardzo wazne i wielki sukces!
Poza tym mysle, ze ktoregos dnia przy lepszym samopoczucie powinnas sie przygotowac psychicznie i wyruszyc do psychologa z mysla, ze to czlowiek ktory moze Ci naprawde wiele pomoc a przeciez warto bo widzisz, ze samemu ciezko... Wiem, ze to zraza i czujesz niechec i strach, ale pomysl jak moze sie to wszystko zmienic gdy sie zdecydujesz na wizyte, terapie.
I takie jeszcze jedno pytanie - wspomagasz sie jakimis tabletkami antydepresyjnymi?
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.