Wiem, ze nie miałaś nic złego na myśli.munka pisze:nie napisałam, ze złe. Uwazam, ze niereaktywnosc jest bardzo fajna..chociaz kiepsko mi to idzie, bo lęk pojawia sie jakby z automatu przy mysli lękowej, przełamywanie lęku tez..chociaz latwe nie jest.
Mnie bardziej chodziło o to, że w zasadzie mając nerwicę lęk odczuwamy czesto, znamy go a jednak wszystko co związane z lękiem i działaniem wokół niego uwazamy za albo złe albo przerażające albo za trudne.
Wynika to trochę z tego, ze trzeba się zapytac jak postrzegamy sam lęk.
Od początku lęk to tragedia, czytając o nerwicy dowiadujemy się, ze to lęk patologiczny, niszczacy życie, psujący wszystko co dobre. Rzeczywiście tak jest.
Ale po pewnym czasie z nerwicą, po tym pierwszym okresie dobrze jest zmienić podejście do samego lęku, nie wyda sie on przez to nam lepszy do zniesienia, ale wszystko co z nim związane ni emusi być tragiczne, złe lub za trudne. tylko po prostu konieczne i potrzebne.
A sam lęk to emocja, ona niszczy bo jak się pojawia czujemy się źle i od razu traktujemy lęk jako coś totalnie niepożadanego, zagrażajacego i paradoksalnie dlatego niszczy. A wystarczy, ze obok w pomieszczeniu wybychł by pożar i nagle o leku zapominamy, nagle lęku nie ma.
Ot taki to "wróg", który istnieje tylko dlatego ze po pierwszym pojawieniu się stal sie dla nas z miejsca totalnym wrogiem, i czymś co jest dla nas totalnie niszczace i psujace wszystko.
Warto o samym leku zaczac w ogole myslec inaczej.
"Ignoruję lęk, ktory nie jest totalnie niszczacy, tylko wrecz smieszny zabawny i wbrew pozorem słaby."