Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Stopień napięcia umysłu

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
SCF
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 888
Rejestracja: 1 grudnia 2013, o 09:57

24 września 2020, o 20:28

W ostatnich dniach kiedy ppjawily sie u mnie natrectwa itp. Staralem sie je obserwowc i trochę przeanalizowAC pod kątem opisanych na forum mechanizmów.
Na podstawie ogolnych doświadczeń i ostatnich zauwazylem że z tymi objawami i ich akceptacja i ignorowaniem jest różnie.
Np czasem wystarczy ignorowac chwile i mijają. Czasem zaś męczą kilka dni.
Tak samo z akceptacją
Czasem zdarzalo się że panikowalwm nie chcialem objawów a one i tak minely po kilku dniach. A czasem wrecz przeciwnie podchodzilem do nich spokojnie a one i tak rozbujawy się mocno i mimo że staralem sie nie nakrecac to z czasem przybieraly na sile. Znamienny taki przypadek mialem 4 lata temu kiedy ppjawily sie jakoes objawy koedy podchodzilem na spokojnie bez paniki a one i tak sie nasilaly z dnia na dzień że w koncu tak się wkopalem ze ppnad pół roku je mialem.
Inna rzecz że czasem z nakrecania się nic nie wychodzi a czasem co sobie pomyśle to od razu powoduje jakies objawy.
Zastanawia mnie czemu tak jest ? I czy u was też tak sie dzieje ?
Czy to kwestia że czasem bodziec wywolujacy objaw jest silniejszy i wymaga to wiekszej cierpliwowci?
Czy np jak ppjawia sie nakręcanie ale w takim stopniu że kazdy objaw ktorwgo sie obawiamy pojawia sie faktycznie wynika z faktu iż już przed tym z jakiegos ppwosu mózg jest w stsnie mocno wzbudzonym ?
Liczę że gro osób się tu wypowie ze nie bedzie to temat kolejny bez odpowiedzi...
Też o to pytam dla siebie ale i jako cenne info dla innych...

Dodam jeszcze inny przykład
Np czasem pojawi sie u mnie lęk przed bezsenności lub nieprzespana noca przy okazji waznego wydarzenia. I jedym razem mimo to bezsennosc się nie pojawia lub pojawia sie tylko jedna nieprzespana noc a innym razem potrafi to wzbudzić miesięczna bezsenność.
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

24 września 2020, o 20:50

SCF pisze:
24 września 2020, o 20:28
W ostatnich dniach kiedy ppjawily sie u mnie natrectwa itp. Staralem sie je obserwowc i trochę przeanalizowAC pod kątem opisanych na forum mechanizmów.
Na podstawie ogolnych doświadczeń i ostatnich zauwazylem że z tymi objawami i ich akceptacja i ignorowaniem jest różnie.
Np czasem wystarczy ignorowac chwile i mijają. Czasem zaś męczą kilka dni.
Tak samo z akceptacją
Czasem zdarzalo się że panikowalwm nie chcialem objawów a one i tak minely po kilku dniach. A czasem wrecz przeciwnie podchodzilem do nich spokojnie a one i tak rozbujawy się mocno i mimo że staralem sie nie nakrecac to z czasem przybieraly na sile. Znamienny taki przypadek mialem 4 lata temu kiedy ppjawily sie jakoes objawy koedy podchodzilem na spokojnie bez paniki a one i tak sie nasilaly z dnia na dzień że w koncu tak się wkopalem ze ppnad pół roku je mialem.
Inna rzecz że czasem z nakrecania się nic nie wychodzi a czasem co sobie pomyśle to od razu powoduje jakies objawy.
Zastanawia mnie czemu tak jest ? I czy u was też tak sie dzieje ?
Czy to kwestia że czasem bodziec wywolujacy objaw jest silniejszy i wymaga to wiekszej cierpliwowci?
Czy np jak ppjawia sie nakręcanie ale w takim stopniu że kazdy objaw ktorwgo sie obawiamy pojawia sie faktycznie wynika z faktu iż już przed tym z jakiegos ppwosu mózg jest w stsnie mocno wzbudzonym ?
Liczę że gro osób się tu wypowie ze nie bedzie to temat kolejny bez odpowiedzi...
Też o to pytam dla siebie ale i jako cenne info dla innych...

Dodam jeszcze inny przykład
Np czasem pojawi sie u mnie lęk przed bezsenności lub nieprzespana noca przy okazji waznego wydarzenia. I jedym razem mimo to bezsennosc się nie pojawia lub pojawia sie tylko jedna nieprzespana noc a innym razem potrafi to wzbudzić miesięczna bezsenność.
Znaczy dla mnie za bardzo chcesz wiedzieć dlaczego raz jest tak a drugim razem inaczej. Rzeczywiście można dopatrywać się takiego stanu rzeczy, że być może na coś mocniej się nakręciłeś, nadales większą wartość, ale ogólnie różnie to może być. Nieraz robisz coś dobrze a jednak objawy się nasilają, są mocniejsze, często też tak bywa w dd. Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi, bo nie mamy tak pełnej kontroli nad nerwicą jakie da nam objawy oraz w jakim nasileniu. To taka loteria, więc nie widzę sensu żeby się w tym tak zagłębiać. Po prostu raz jest tak, drugim razem inaczej (mocniej) bo może tak być po prostu oraz to co pisałem większe nakręcenie się na jakiś temat, nadanie czemuś większej wartości dodaje tego negatywnego ładunku emocjonalnego przez który może coś bardziej doskwierać i częściej niż zwykle.
SCF
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 888
Rejestracja: 1 grudnia 2013, o 09:57

24 września 2020, o 20:55

Nie chodzi mi koniecznie o wiedzę czemu tak jest chociaż nie ppwiem taka wiedza tez duzo by dała...
Raczej chodzi mi o wasze doswiasczenia w tym aspekcie.
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

24 września 2020, o 21:02

SCF pisze:
24 września 2020, o 20:55
Nie chodzi mi koniecznie o wiedzę czemu tak jest chociaż nie ppwiem taka wiedza tez duzo by dała...
Raczej chodzi mi o wasze doswiasczenia w tym aspekcie.
Co do wiedzy to tak jak pisałem raczej loteria, a własne doświadczenia. Cóż nie raz bywa tak, że robisz coś dobrze, że masz odpowiednie podejście a nagle czujesz się gorzej, wynika to z tego że cały czas aktywny jest stan zagrożenia, a dopóki jest on aktywny to może się tak dziać, bo jest on rozchwiany.
SCF
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 888
Rejestracja: 1 grudnia 2013, o 09:57

25 września 2020, o 09:27

No właśnie. To prawda ze jak stan jest rozchwiany to ciężej cokolwiek zdziałać.
Ale wydaje mi się że w takim razie ciężko będzie się nakręcić do jakichs duzych objawów ze stanu calkowitego spokoju. A wlasnie jak ten stan sie z jakiegos powodu rozchwieje to wtedy latwiej go nakrecaniem powiększyć i podtrzymać.
A jakie sytuacje mogą taki stan rozchwiac ?
Na pewno jakieś nieprzyjemne doświadczenia.
Sądzę że jakis dłuższy stres.
Nieuswiadomione emocje.
Tylko zastanawia mnie też w takim razie taka rzecz. Pewna osoba np z powodu kilkutygodniowego stresu w pracy już ma rozchwiany stan i zaczynają u niej pojawiac sie objawy. Załóżmy że umie na nie reagować. Tj akceptuje przepuszcza. One jakis czas dobijaja się ale w koncu umysl sie uspokaja. A załóżmy że ta sama osoba ma jakis powazny problem np rodzinny ktory bedzie trwal latami. Yo na logike objawy powinny sie latami dobijac i to z dużo większą siłą.
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

25 września 2020, o 12:00

Wiesz dużo zależy od predyspozycji danej osoby, bo patrząc na to wszystko głębiej to pierwszym czynnikiem zaburzeń są też geny jakby nie było. Potem wychowanie, i nauka reakcji wobec jakiś wydarzeń. Więc jedni będą bardziej odporni, i ich granica przeciążenia układu nerwowego będzie większa niż kogoś innego, co jest równoznaczne z tym że nerwicę mogą dostać po dłuższym czasie niż jakaś inna osoba, lub w ogóle jej nie dostać bo będą do tego lepiej podchodzić, nie nakręca się na coś. Co może rozchwiać, to co napisałeś dłuższy stres, emocje które długo były kumulowane w nas samych, ciężka sytuacja życiowa, choroba, śmierć.

Co do drugiego wiesz zależy od podejścia tej osoby, zależy wszystko od jej reakcji. Jeśli dostanie jakiś objaw, może atak paniki i wystraszy się to wiadomo nerwica gotowa, ale jak oleje i wytłumaczy to sobie że te objawy to wynik stresu to nie wejdzie ona w błędny mechanizm lękowy i nerwicy nie będzie. Jednak co do objawów, one będą w postaci jakiś bólów przez spięte mięśnie, biegunki i tak dalej. Więc to będzie uderzać właśnie objawami, mogą być natrętne myśli, dd ale jeśli ta osoba nie wejdzie w to i się nie przestraszy to nerwicy nie będzie, a pozostaną tylko zwykłe dolegliwości od stresu jak te wyżej wymienione.
SCF
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 888
Rejestracja: 1 grudnia 2013, o 09:57

25 września 2020, o 12:51

Ale czy te dolrgliwosci ktore sie pojawiaja nie sa juz same w sobie nerwica?
Moge powiedzieć ze u siebie obserwuję cos takiego że w okresach podwyzszonego napiecia (w stanie rozchwianego stanu) mój mózg szuka problemu i prpbuje sie przyczepic do wszystkiego a to wywoluje lęk przy jakiejs myśli a to pojawi się jakies natrectwo a to gorsze spanie i dziwne sny itp.
Jeśli na jedna z tych wrzutek się dam wkopać no to pojawia się bledne koło. Jesli nie to jakis czas mózg mi podrzuca caly czas takie rzeczy na które mogę nie reagowac, w koncu w pewnym momencie puszcza i przychodzi spokój. Natomiast przyczyny w moim przypadku takiego rozchwiania są moim zdaniem dosc blache. Choć to może tez kwestia priorytetów jakie moja osobowość przyjęła.
Bardzo często np rozchwiewa mi się stan w momencie odpoczynku po jakims mniej lub bardziej intensywnym w dzialanie okresie.
Np przyszla pandemia to 3/4 zajec poszla sie pasc - wiecej siedzialem w domu i nasilolo mi to napięcie i niepokój stanu emocjonalnego. Po tygodniu się ustabilizowalo.
Np czesto wyjazdy na wczasy u mnie powoduja nasilenie objawów bo zazwyczaj z napietego rytmu dnia przechodzę w nic nie robienie albo wiekszy luz. To tak jaby istniala jakaś bezwladnosc tego napięcia wynikajacego z biegu. Że mózg jakby dalej pozostał w napieciu a ze nie ma juz pośpiechu to szuka czegos innego.
Np teraz jestem po mega napietym miesiacu. Przygotowania do wesela, duzo roboty na uczelni, w pracy mega pośpiech. Duzo stresu i obaw czy sie ze wszystkim wyrobię. W zasadzie wszyatko skonczylem w niemal tym samym dniu i po tym wyjazd na wczasy i tak napiecie z tego chyba pozostało o czym świadczy np fakt ze co noc sni mi się że goraczkowo przygotowuje sie do wesela...
Do rozchwian dochodzilo tez w momentwch jak np uswiadamialem sobie że coś się w moim zyciu kończy. Np swiadomosc ze twn czy tamten zwiazek nie ma sensu, swiadomosc wyprowadzki z domu, swiadomosc konca terapii. No i za kazdym razem pojawiaja sie w takich okresach charakterystyczne sny :)
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

25 września 2020, o 20:54

Moim zdaniem nie są, bo to tylko reakcja organizmu na stres. Więc bez nerwicy również byśmy dostali objawy, co na przykład jeśli mamy jakiś ważny egzamin, biegunki, duszności, poty, bóle napięciowe są obecne praktycznie u każdego, bo każdego prawie stresuja egzaminy, jakieś ważne wydarzenia i na ten stres organizm reaguje objawami ale skończy się egzamin i po objawach, uspokajamy się i wszystko wraca do normy, gdzie w nerwicy tak już nie będzie. To co napisałeś jest sednem, miałeś jakiś objaw, jakaś myśl natrętna ale nie nadales temu lękowej uwagi i po jakimś czasie przeszło. I tak to działa. Gdybyś jednak doszukiwał się w jakimś objawie choroby, bał byś się to przechodzimy z normalnego stanu umysłu w stan zagrożenia (nerwice). Tak jak piszesz może też być tak, że po czasie przychodzą nam jakieś objawy stresu który był obecny w ostatnim czasie, nie musi to być od razu. Nie wiem na jakim etapie jesteś, ale piszesz coś o rozchwianiu, potem o spokoju, wg mnie to Ci na razie stan zagrożenia, to rozchwianie nie przeszło, po prostu masz lepsze i gorsze dni ale w ciągle aktywnej nerwicy. To nie jest tak, że nerwica sobie mija na tydzień, potem jest, potem znowu nie ma. To jest niemożliwe.
SCF
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 888
Rejestracja: 1 grudnia 2013, o 09:57

25 września 2020, o 21:44

Tzn rozumiem że nerwice definoujesz nie tyle jako objawy co jako zestaw przekonań nastawienia ogolnie schematów myślowych?
O rozchwianiu pisze mam na myśli że sa okresy spokoju i one trwają raczej duzo dłużej niż tydzień. A pod wplywem jakiegos czynnika stresowego pojawiaja się pojedyncze objawy. Jak zlewam je to faktycznie mijają wiec mogą trwać bardzo krótko tym niemniej okres w ktorym mózg podrzuca mi rozne małpki może trwac dłużej, nie jest to wiec okres w ktorym się źle czuje a okres w ktorym przeblyskuja mi jakies wkretki i przy maniu na nie wyjechane mogę np z takiego okresu samych objawow miec 1% w postaci wlasnie tych chwilowych impulsów. Jasne jest ze jesli na jeden taki impuls sie nakręcę bo objaw wyda mi się straszny, bo nie chcę żeby coś sie działo akurat w tym danym momencie - czyli wystepuje brak akceptacji to objaw zostaje na dłużej.
Co do tego pytania na jakim etapie jestem. Wydaje mi się że na jakims do przodu na pewno. Zdalem sobie sprawę z bezsensu wielu obaw jakie wiazaly się z wczesneijszymi wkrętami. Brakuje mi jeszcze jednak takiej pełnej przemiany choć chyba dostrzegam na czym ona polega. Np nie potrafie jeszcze za bardzo nie narzucac sobie presji w ważnych dla mnie wydarzeniach... Zastanawiam się nad terapia w której ktoś by mi uswiadomil wszystkie moje lewe schematy bo wszystkich nie jestem świadom. Myślę że to by też dalo wymierna korzyść.
ODPOWIEDZ