Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Stoję w miejscu.......

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
alicjac
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 12 maja 2017, o 17:21

17 lipca 2017, o 09:56

Piszę o poradę jak dalej pracować nad soba i ze sobą. Otóż tak nerwicę dostałem dokładnie rok temu. Znalzlam się w szpitalu z podejrzeniem zawału. Oczywiście nic nie bylo. Lekarz kardiolog stwierdził że to nerwica. Wizyta u psychiatry l. Dostalam leki cital. Po 4 misiacach zmieniłam lekarza bo ten poza benzo... nic więcej nie proponował. W między czasie zaczęłam wizyty u Pani psycholog ( chodzę już okolo10 mcy). Po około 5 miesiącach odstawiłam leki. Cały ten rok to odkrywanie siebie. Uczenie się siebie i swoich emocji. Jestem co sama widzę innym człowiekiem. Ale..... Niestety jest. Bp mam wrażenie ze utknelam w martwym punkcie.
Lęki mam nadal jedne "idą " ze mną od początku inne, nowe pojawiają się.
praktykuje akceptację, relaksacja. I widzę postępy. W porównaniu do tego co było to teraz jest juz super. Chodzę gdzie mam ochotę. Pracuje.Opiekuje się dziećmi. Generalnie robię wszystko co można uznać za norme. Jednak moja głowa szaleje. Wciąż dużo w niej myśli lekowych. Chyba najgorsze dotyczą tego ze po prostu zwariuje. Wiem ze to nie prawda. Widząc się co tydzień z psychologiem wiem ze nie mam żadnych chorób psychicznych. Jednak ta myśl wlecze się za mną i wlecze. Niestety ciągle nasłuchuje czy oby czegoś nie słyszę. Weryfikuje to co w około. I oczywiście wiem ze to skanowanie jest to du.....Ale jak się go pozbyć. Staram się dyskutować ignorować ale jakoś mi to nie wychodzi......
Tyle już za mną a ta cholera wlecze się i wlecze.
Jeszcze nie jestem na etapie ze powiem ze zaburzenie było mi potrzebne ale już widzę że lepiej podchodzę do wielu spraw życiowych. Uczyłam się w zasadzie po 10 latach małżeństwa rozmowy z mezem na nowo. Odkryłam że mam potrzeby i emocje. Bo wcześniej to inni mieli emocje i potrzeby a ja zawsze musiałam stawać na wysokości zadania ( i stawalam) aż do lipca zeszłego roku gdy wszystko rozwalił się we mnie. Posklejalam już dużo. Mam jednak wrażenie że utknelam w martwym punkcie. Lęki mam nadal lepiej radzę sobie z nimi ale są. Może coś źle robię ..... Chciałabym iść dalej ...
Awatar użytkownika
Natalie1208
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 436
Rejestracja: 17 maja 2017, o 13:39

17 lipca 2017, o 10:05

alicjac pisze:
17 lipca 2017, o 09:56
Piszę o poradę jak dalej pracować nad soba i ze sobą. Otóż tak nerwicę dostałem dokładnie rok temu. Znalzlam się w szpitalu z podejrzeniem zawału. Oczywiście nic nie bylo. Lekarz kardiolog stwierdził że to nerwica. Wizyta u psychiatry l. Dostalam leki cital. Po 4 misiacach zmieniłam lekarza bo ten poza benzo... nic więcej nie proponował. W między czasie zaczęłam wizyty u Pani psycholog ( chodzę już okolo10 mcy). Po około 5 miesiącach odstawiłam leki. Cały ten rok to odkrywanie siebie. Uczenie się siebie i swoich emocji. Jestem co sama widzę innym człowiekiem. Ale..... Niestety jest. Bp mam wrażenie ze utknelam w martwym punkcie.
Lęki mam nadal jedne "idą " ze mną od początku inne, nowe pojawiają się.
praktykuje akceptację, relaksacja. I widzę postępy. W porównaniu do tego co było to teraz jest juz super. Chodzę gdzie mam ochotę. Pracuje.Opiekuje się dziećmi. Generalnie robię wszystko co można uznać za norme. Jednak moja głowa szaleje. Wciąż dużo w niej myśli lekowych. Chyba najgorsze dotyczą tego ze po prostu zwariuje. Wiem ze to nie prawda. Widząc się co tydzień z psychologiem wiem ze nie mam żadnych chorób psychicznych. Jednak ta myśl wlecze się za mną i wlecze. Niestety ciągle nasłuchuje czy oby czegoś nie słyszę. Weryfikuje to co w około. I oczywiście wiem ze to skanowanie jest to du.....Ale jak się go pozbyć. Staram się dyskutować ignorować ale jakoś mi to nie wychodzi......
Tyle już za mną a ta cholera wlecze się i wlecze.
Jeszcze nie jestem na etapie ze powiem ze zaburzenie było mi potrzebne ale już widzę że lepiej podchodzę do wielu spraw życiowych. Uczyłam się w zasadzie po 10 latach małżeństwa rozmowy z mezem na nowo. Odkryłam że mam potrzeby i emocje. Bo wcześniej to inni mieli emocje i potrzeby a ja zawsze musiałam stawać na wysokości zadania ( i stawalam) aż do lipca zeszłego roku gdy wszystko rozwalił się we mnie. Posklejalam już dużo. Mam jednak wrażenie że utknelam w martwym punkcie. Lęki mam nadal lepiej radzę sobie z nimi ale są. Może coś źle robię ..... Chciałabym iść dalej ...

Alu, wspaniałą pracę wykonałaś nad sobą i sama widzisz że efekty są spore. Myślę, że każdy nerwicowiec ma taki "konik" który jest wyjatkowo upierdliwy. Daj sobie czas, po prostu. Nadal akceptuj i ignoruj i nie nakłądaj na siebie presji myśląc, że "czas leci, a myśli że zawriuje dalej są". Pozwól im być, a prędzej czy później na pewno się wyciszą. Trzymaj się i powodzenia :friend:
alicjac
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 12 maja 2017, o 17:21

17 lipca 2017, o 10:20

Dziękuję za szybką odpowiedź. Cierpliwość to jest to czego mi brakuje. Wydaje mi się ze tak nam jest trudno bo dużo wiemy ale to cholerne "ale" zostaje.......I czasami daje o sobie dobitnie znać.
Pomysłu nie mam jak mam konfrontowac się z myślami lekowymi. Jak moim problemem był strach przed w ychodzeniem to wiedziałam co robić wręcz dzialalam ekstremalnie. Pamiętam ze celowo codzennie do marketu jeździłam bo litr mleka itp.
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1516
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

17 lipca 2017, o 10:30

Ala, odwalilas kawal dobrej roboty! I chce Ci powiedzieć coś waznego: Ty nie stoisz w miejscu. Wręcz przeciwnie: cały czas działasz, pracujesz nad sobą, nie poddajesz się, szukasz nowych sposobów do walki z lękami. Nie przejmuj się w ogole tym, że one nadal są. Każdy człowiek potrzebuje innej ilości czasu na pełne wyjście z zaburzenia. Nie myśl, że "ojej, już rok minął, a ja dalej boję się że zwariuje", tylko "ale to był świetny rok, ile rzeczy w sobie pozmieniałam, ile się nauczyłam!". Daj sobie tyle czasu ile trzeba, bez wywierania na sobie presji, bez wygórowanych oczekiwań. Zyskałas ogromną wiedzę i świadomość siebie, swoich reakcji, swoich obaw. Ty wiesz, co robić i wiesz jak. Po prostu nie. przestawaj starać się tak, jak dotychczas :) Może za kolejny rok już nawet nie będziesz pamiętać że miałaś nerwice? :friend:
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
alicjac
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 12 maja 2017, o 17:21

17 lipca 2017, o 10:58

Dziękuję za słowa wsparcia. Racja niedługo zaczelabym sie wkrecac się ze ciągle myślę o zanurzeniu..... kolejna nerwicowa analiza.
Muszę odpuścić.
Moja psycholog mówi że lęk jest po coś i to coś warto odkryć ( dla jednych będą to nadmierne stresy dla innych marne relacje bądź jakieś traumy które nie zostały " przerobione". )
Jak znajdziemy odpowiedź na to pytanie to i z akceptacją jest łatwiej bo prościej zaakceptować cierpienie jeśli ma się świadomość że to mobilizacja i drogowskaz.....
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1516
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

17 lipca 2017, o 11:38

alicjac pisze:
17 lipca 2017, o 10:58
Dziękuję za słowa wsparcia. Racja niedługo zaczelabym sie wkrecac się ze ciągle myślę o zanurzeniu..... kolejna nerwicowa analiza.
Muszę odpuścić.
Moja psycholog mówi że lęk jest po coś i to coś warto odkryć ( dla jednych będą to nadmierne stresy dla innych marne relacje bądź jakieś traumy które nie zostały " przerobione". )
Jak znajdziemy odpowiedź na to pytanie to i z akceptacją jest łatwiej bo prościej zaakceptować cierpienie jeśli ma się świadomość że to mobilizacja i drogowskaz.....
Ale powodem może być też rys Twojej osobowości, może masz po prostu skłonności do lęków i w nie lubisz "uciekac". :) I to tez trzeba w sobie polubić i zaakceptować. Co oczywiście nie znaczy, ze nie warto swojego umysłu uczyć innych reakcji niż lękowe.
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
alicjac
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 12 maja 2017, o 17:21

17 lipca 2017, o 11:50

Nigdy tak o tym nie pomyślałam, a może coś w tym jest .
Co prawda przed zaburzeniem tego nie widziałam ale.... też mało sobie się przyglądałam. W ogole swoje emocje mam wrazenie zagarniałam pod dywan, bo musiałam się ogarniać zawsze i wszędzie ....'
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1516
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

17 lipca 2017, o 11:55

alicjac pisze:
17 lipca 2017, o 11:50
Nigdy tak o tym nie pomyślałam, a może coś w tym jest .
Co prawda przed zaburzeniem tego nie widziałam ale.... też mało sobie się przyglądałam. W ogole swoje emocje mam wrazenie zagarniałam pod dywan, bo musiałam się ogarniać zawsze i wszędzie ....'
Właśnie, a w naturze nic nie ginie. Te tlumione długo emocje gdzieś musiały znalezc ujscie, byc moze właśnie stąd nerwica. Ale najważniejsze, że tak świetnie sobie z tym radzisz! :)
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
alicjac
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 12 maja 2017, o 17:21

17 lipca 2017, o 12:39

No właśnie ja nie do końca wierzę w to swoje świetne radzenie. Pewnie nie powiem nic odkrywczego ale czasem boję się tego ze przyjdzie taki dzień ze mi się mega pogorszy i czy wtedy dam radę. Jak to pisze to sam widzę nerwicowa analizę.
ODPOWIEDZ