Nerwica i różne zaburzenia sprawiają często,że odcinamy się emocjonalnie od świata, w tym nierzadko od ludzi. I ta izolacja może się przeciągać tak długo, że to połączenie ze światem staje się niepełne nawet,gdy czujemy się już lepiej. Z moich doświadczeń wynika, że otwierając się na innych, słuchając co mają nam do powiedzenia i dzieląc się czymś z nimi, robiąc coś razem (od)zyskujemy kontakt z życiem, z poczuciem jego pełni. Nic tak nie zamyka nas samych w świecie dziwności i odrealnienia jak zatrzaśnięcie się na drugiego człowieka, zamknięcie się samemu w swojej rzeczywistości.
To jest truizm, zdaję sobie z tego sprawę, ale może akurat ktoś zauważy, że to jest coś , co jego dotyczy. (Czasem proste sprawy utrudniają życie).
I pewnie można powiedzieć, że masa ludzi jest do kitu z naszej perspektywy, ale tylko jeśli będziemy chcieli się otworzyć damy sobie szansę na różne fajne rozmowy i znajomości, które są mostem łączącym nas z esencją życia oprócz własnej wykonywanej aktywności.
