Cześć. Właśnie przeczytałam artykuł Victora o ryzykowaniu. Od kilku dni czuję się gorzej, z akceptacja u mnie tak sobie, ale i tak już jest lepiej niż było, czuję się trochę jakbym była śnięta przez cały dzień. Ale rozumiem, że jak już coś zaczęłam robić, to może być gorzej, jako że napięcie i lęk wzrasta.
Bardziej martwi mnie to, co przeczytałam w artykule i co mi się już nasunęło jakiś czas temu. Mianowicie chodzi mi o rolę zajęcia w ryzykowaniu. Wiem, że najlepiej jakbym chodziła do pracy, ewentualnie miała jakieś inne zajęcie, które by mnie absorbowało, ale obecnie jestem na zwolnieniu od marca, siedzę w domu, za bardzo nie mam, gdzie wyjść, z kim się spotkać. Czy w takiej sytuacji możliwa jest poprawa, zmiana?
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Ryzykowanie, brak zajęcia
- ddd
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 2034
- Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54
To będzie zależało od Ciebie, jak będziesz siedziała w domu i nie robiła nic innego poza analizowaniem i skupianiem się na samopoczuciu, to szansa mała na tu i teraz.
(muzyka - my słowianie)
Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!
Autor Zordon ;p
Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!
Autor Zordon ;p
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 35
- Rejestracja: 5 kwietnia 2020, o 19:45
To nie jest tak, że nic innego nie robię poza analizowaniem i skupianiem się na samopoczuciu. Mam jakieś obowiązki, które wypełniam, ale nie mam takiego konkretnego zajęcia. Oczywiście czasami gdzieś wychodzę, z kimś się spotykam, ale jak na razie nie mam innej możliwości. Jestem w ciąży, na zwolnieniu, co wiem, że utrudnia wzięcie się za siebie, ale mimo to próbuję, bo co mi pozostało. Leków na razie nie biorę, mimo że mam przepisane, bo nie chce szkodzić dziecku.
Widzę, że jest ciężko, szczególnie wtedy, gdy moje myśli skupiają się na dziecku, na tym że mi nie zależy, nie kocham, bo tak się teraz czuję, więc jeśli nawet spotkam się z kimś i ten ktoś mi mówi o dziecku, jest mi jeszcze gorzej.
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 409
- Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21
Jeśli jesteś obecnie w ciąży i na zwolnieniu, które jest potrzebne, to po co szukasz sobie problemu w tym, że akurat teraz nie masz większych zajęć?ankakt12 pisze: ↑13 czerwca 2020, o 08:14To nie jest tak, że nic innego nie robię poza analizowaniem i skupianiem się na samopoczuciu. Mam jakieś obowiązki, które wypełniam, ale nie mam takiego konkretnego zajęcia. Oczywiście czasami gdzieś wychodzę, z kimś się spotykam, ale jak na razie nie mam innej możliwości. Jestem w ciąży, na zwolnieniu, co wiem, że utrudnia wzięcie się za siebie, ale mimo to próbuję, bo co mi pozostało. Leków na razie nie biorę, mimo że mam przepisane, bo nie chce szkodzić dziecku.
Widzę, że jest ciężko, szczególnie wtedy, gdy moje myśli skupiają się na dziecku, na tym że mi nie zależy, nie kocham, bo tak się teraz czuję, więc jeśli nawet spotkam się z kimś i ten ktoś mi mówi o dziecku, jest mi jeszcze gorzej.

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 35
- Rejestracja: 5 kwietnia 2020, o 19:45
Tak wszędzie czytam, że chcąc sobie pomóc, nie można siedzieć w domu, tylko najlepiej iść do pracy albo znaleźć sobie jakieś inne zajęcie. Z tym, że znajomi są w pracy, po pracy też zajęci, czasami się widzimy, dzwonimy. Mnie co rusz dopadają jakieś natręty. Jak jeden przyjdzie, to pojawia się drugi. Teraz dotyczy akurat dziecka i naprawdę wyć mi się chce, kiedy nerwica mi podpowiada, że mi nie zależy i nie pokocham dziecka.martinsonetto pisze: ↑13 czerwca 2020, o 10:50
Jeśli jesteś obecnie w ciąży i na zwolnieniu, które jest potrzebne, to po co szukasz sobie problemu w tym, że akurat teraz nie masz większych zajęć?Nie masz, bo nie możesz mieć i rób to co możesz. Robisz sobie sama teraz jedynie presję.
Z drugiej strony, kiedy tak czytam artykuły na forum i pojawia się zdanie, że bez zajęcia jest trudniej, no to oczywiście mój umysł od razu - nie rób nic, bo nie dasz rady. Chwilowo mam serdecznie dość tego wszystkiego i jakby nie ciąża, wzięłabym leki, ale nie chcę szkodzić dziecku (i tu się pojawia to rozdarcie między nie zależy mi a nie chcę szkodzić dziecku, co nie utwierdza tylko w przekonaniu, że to zaburzenie).
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 409
- Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21
Artykuły mają rację, bo zajęcie się jest potrzebne, ale kiedy nie ma możliwości akurat dla większej aktywności, bo jesteś w ciąży to ryzykowaniem ogromnym będzie jak zignorujesz myśli nic nie rób lub nie zależy Ci na dziecku.ankakt12 pisze: ↑13 czerwca 2020, o 11:24Tak wszędzie czytam, że chcąc sobie pomóc, nie można siedzieć w domu, tylko najlepiej iść do pracy albo znaleźć sobie jakieś inne zajęcie. Z tym, że znajomi są w pracy, po pracy też zajęci, czasami się widzimy, dzwonimy. Mnie co rusz dopadają jakieś natręty. Jak jeden przyjdzie, to pojawia się drugi. Teraz dotyczy akurat dziecka i naprawdę wyć mi się chce, kiedy nerwica mi podpowiada, że mi nie zależy i nie pokocham dziecka.martinsonetto pisze: ↑13 czerwca 2020, o 10:50
Jeśli jesteś obecnie w ciąży i na zwolnieniu, które jest potrzebne, to po co szukasz sobie problemu w tym, że akurat teraz nie masz większych zajęć?Nie masz, bo nie możesz mieć i rób to co możesz. Robisz sobie sama teraz jedynie presję.
Z drugiej strony, kiedy tak czytam artykuły na forum i pojawia się zdanie, że bez zajęcia jest trudniej, no to oczywiście mój umysł od razu - nie rób nic, bo nie dasz rady. Chwilowo mam serdecznie dość tego wszystkiego i jakby nie ciąża, wzięłabym leki, ale nie chcę szkodzić dziecku (i tu się pojawia to rozdarcie między nie zależy mi a nie chcę szkodzić dziecku, co nie utwierdza tylko w przekonaniu, że to zaburzenie).

- lubieplacki13
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 495
- Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50
Ryzykowaniem będzie przede wszystkim w tym przypadku zajmowanie się dzieckiem, jakby tych myśli nie było. Rzekłbym nawet, że to wlasnie w tym przypadku podręcznikowe ryzykowanie, a to o czym ty piszesz (Wychodzenie, praca) to odwracanie uwagi bardziej niż ryzykowanie.
/przerwa od forum
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 35
- Rejestracja: 5 kwietnia 2020, o 19:45
lubieplacki13 pisze: ↑13 czerwca 2020, o 13:04Ryzykowaniem będzie przede wszystkim w tym przypadku zajmowanie się dzieckiem, jakby tych myśli nie było. Rzekłbym nawet, że to wlasnie w tym przypadku podręcznikowe ryzykowanie, a to o czym ty piszesz (Wychodzenie, praca) to odwracanie uwagi bardziej niż ryzykowanie.
Szczerze, też tak sobie o tym pomyślałam, bo wiem, jak ze mną było wcześniej, jeszcze przed ciążą i kiedy mi się polepszyło, ponieważ zaczęłam odwracać uwagę pracą i nawałem zajęć, tak naprawdę nie robiłam później nic, żeby cokolwiek zmienić. Inna sprawa, że wtedy mało co wiedziałam na temat zaburzenia i tego, co należy robić, ale wiem, że mogłabym się czymś zająć, a w rezultacie widząc że jest lepiej, stwierdziłabym, że wszystko jest dobrze, więc po co coś dalej robić.
Teraz przynajmniej mam większą wiedzę, tylko wiadomo jak to jest - teoria teorią, a z praktyką gorzej. Ale próbuję dalej, wierzę Wam tu wszystkim, że w końcu się uda i tak jak ogarnęłam somaty, wreszcie też ogarnę resztę
- lubieplacki13
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 495
- Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50
Z odwracaniem uwagi tak jest, niby jest w porządku, a potem trafia jak piorun natrętna myśl i wielki lęk, bo nie było ryzykowania, czyli pokazywania podświadomości, że ze zagrożenia nie ma. Dasz radę! Było tu pare Pań, które dały sobie radę z natrętnymi myślami wobec dzieci. Przeczytaj odburzeniowy post @Sine.ankakt12 pisze: ↑13 czerwca 2020, o 13:17lubieplacki13 pisze: ↑13 czerwca 2020, o 13:04Ryzykowaniem będzie przede wszystkim w tym przypadku zajmowanie się dzieckiem, jakby tych myśli nie było. Rzekłbym nawet, że to wlasnie w tym przypadku podręcznikowe ryzykowanie, a to o czym ty piszesz (Wychodzenie, praca) to odwracanie uwagi bardziej niż ryzykowanie.
Szczerze, też tak sobie o tym pomyślałam, bo wiem, jak ze mną było wcześniej, jeszcze przed ciążą i kiedy mi się polepszyło, ponieważ zaczęłam odwracać uwagę pracą i nawałem zajęć, tak naprawdę nie robiłam później nic, żeby cokolwiek zmienić. Inna sprawa, że wtedy mało co wiedziałam na temat zaburzenia i tego, co należy robić, ale wiem, że mogłabym się czymś zająć, a w rezultacie widząc że jest lepiej, stwierdziłabym, że wszystko jest dobrze, więc po co coś dalej robić.
Teraz przynajmniej mam większą wiedzę, tylko wiadomo jak to jest - teoria teorią, a z praktyką gorzej. Ale próbuję dalej, wierzę Wam tu wszystkim, że w końcu się uda i tak jak ogarnęłam somaty, wreszcie też ogarnę resztę![]()
/przerwa od forum
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 127
- Rejestracja: 30 października 2018, o 16:12
Po co robić presję sobie?. Jesteś w ciąży i rmusisz przyjąć to, że teraz jest jak jest.
Znam kilka osób co odburzyły się a nie pracowały a wypełniały w sumie obowiązki domowe. Dobrze jest znać również jak działa mechanizm. Ja pracując w pracy kilka lat, znałam w sumie te czynności na pamięć. Więc też jakby nie patrzeć aż tak nie zmieniałam otoczenia myślowego. Bo dla mnie praca to tak jakby codzienne czynności, podstawa. I też robilam sobie presje. Bo ja czułam się w pracy fatalnie, nawet chciałam iść sprawdzić czy innej mi będzie lepiej. Co wcale nie poprawiało mojego stanu a wręcz odwrotnie.
Pamiętaj to nie jest tak, że tobie akurat podpasuje to co komus innemu. Ja często poddawałam swój skarb, nie zawsze ryzykowałam na obawy, myśli lękowe . Złe samopoczucie miałam cały czas. Najbardziej mi dowalalo jak właśnie się frustrowałam, robiłam sobie presję, że ja pracuje ale w pracy się nudzę etc. Najważniejsze a moim zdaniem podstawa dla mnie to musisz zaakceptować, że teraz jest jak jest i nie szarpać się i nie budować sobie presji. Zajmuj się codziennymi czynnościami, możesz w sumie bardziej skupić się na swoim hobby,tylko nie na siłę żeby tego nie było a raczej z tym i zdać sobie sprawę, że to tak naprawdę iluzja. Wiedza na temat naszych emocji, lęku to podstawa uważam. Warto to zagłębiać ale nie cały czas tym tylko żyć.
Znam kilka osób co odburzyły się a nie pracowały a wypełniały w sumie obowiązki domowe. Dobrze jest znać również jak działa mechanizm. Ja pracując w pracy kilka lat, znałam w sumie te czynności na pamięć. Więc też jakby nie patrzeć aż tak nie zmieniałam otoczenia myślowego. Bo dla mnie praca to tak jakby codzienne czynności, podstawa. I też robilam sobie presje. Bo ja czułam się w pracy fatalnie, nawet chciałam iść sprawdzić czy innej mi będzie lepiej. Co wcale nie poprawiało mojego stanu a wręcz odwrotnie.
Pamiętaj to nie jest tak, że tobie akurat podpasuje to co komus innemu. Ja często poddawałam swój skarb, nie zawsze ryzykowałam na obawy, myśli lękowe . Złe samopoczucie miałam cały czas. Najbardziej mi dowalalo jak właśnie się frustrowałam, robiłam sobie presję, że ja pracuje ale w pracy się nudzę etc. Najważniejsze a moim zdaniem podstawa dla mnie to musisz zaakceptować, że teraz jest jak jest i nie szarpać się i nie budować sobie presji. Zajmuj się codziennymi czynnościami, możesz w sumie bardziej skupić się na swoim hobby,tylko nie na siłę żeby tego nie było a raczej z tym i zdać sobie sprawę, że to tak naprawdę iluzja. Wiedza na temat naszych emocji, lęku to podstawa uważam. Warto to zagłębiać ale nie cały czas tym tylko żyć.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 35
- Rejestracja: 5 kwietnia 2020, o 19:45
Dzięki za odpowiedźAgata25 pisze: ↑14 czerwca 2020, o 10:48Po co robić presję sobie?. Jesteś w ciąży i rmusisz przyjąć to, że teraz jest jak jest.
Znam kilka osób co odburzyły się a nie pracowały a wypełniały w sumie obowiązki domowe. Dobrze jest znać również jak działa mechanizm. Ja pracując w pracy kilka lat, znałam w sumie te czynności na pamięć. Więc też jakby nie patrzeć aż tak nie zmieniałam otoczenia myślowego. Bo dla mnie praca to tak jakby codzienne czynności, podstawa. I też robilam sobie presje. Bo ja czułam się w pracy fatalnie, nawet chciałam iść sprawdzić czy innej mi będzie lepiej. Co wcale nie poprawiało mojego stanu a wręcz odwrotnie.
Pamiętaj to nie jest tak, że tobie akurat podpasuje to co komus innemu. Ja często poddawałam swój skarb, nie zawsze ryzykowałam na obawy, myśli lękowe . Złe samopoczucie miałam cały czas. Najbardziej mi dowalalo jak właśnie się frustrowałam, robiłam sobie presję, że ja pracuje ale w pracy się nudzę etc. Najważniejsze a moim zdaniem podstawa dla mnie to musisz zaakceptować, że teraz jest jak jest i nie szarpać się i nie budować sobie presji. Zajmuj się codziennymi czynnościami, możesz w sumie bardziej skupić się na swoim hobby,tylko nie na siłę żeby tego nie było a raczej z tym i zdać sobie sprawę, że to tak naprawdę iluzja. Wiedza na temat naszych emocji, lęku to podstawa uważam. Warto to zagłębiać ale nie cały czas tym tylko żyć.
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 409
- Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21
Każdy ze skłonnościami do perfekcjonizmu najczęściej ze wszystkiego będzie robił presję i tak dokładnie miałem, czy to będzie ignorowanie, czy akceptacja, czy ryzykowanie, czy nawet medytacja. Dlatego najważniejsze będzie to, co wyżej wymieniono czyli akceptacja, ryzykowanie wobec określonych obaw i w pewnych sytuacjach, czyli poddawanie skarbu, dawanie czasu na wszystko i to najlepiej w nieskończoność i życie swoimi sprawami jakie teraz można mieć.
Przeczytałaś o ryzykowaniu i już masz myśli, że tylko to a przecież obok ryzykowania jest też mowa o akceptacji, że tak jest jak jest. Dlatego istnieje potrzeba zebrania tego w kupę, nikomu myślę samo ryzykowanie nie pomogło i też nikt tak chyba nie twierdzi.
Przeczytałaś o ryzykowaniu i już masz myśli, że tylko to a przecież obok ryzykowania jest też mowa o akceptacji, że tak jest jak jest. Dlatego istnieje potrzeba zebrania tego w kupę, nikomu myślę samo ryzykowanie nie pomogło i też nikt tak chyba nie twierdzi.