Nie było mnie od dawna bo nie było po co wchodzić.
2 lata temu dostałem DD i nerwicy po wypaleniu marihuany. Trzymało mnie jakieś półtorej roku.
Pół roku temu wyjechałem do Holandii do pracy, bylem 3 miesiące i przez ten czas zapomniałem o DD i o nerwicy i oba zaburzenia znikły.
Przez te 6 miesięcy byłem całkowicie wolny od DD i nerwicy, nawet nie wiem kiedy znikła. Zacząłem układać sobie życie, realizować pasje, uprawiać sporty, mam nową prace. Byłem nawet silniejszy niż wcześniej i żadne napięcia psychiczne mnie nie ruszały, byłem twardy jak głaz. niezniszczalny... aż do wczorajszego wieczoru.
Leżałem sobie wieczorem w łóżku i słuchałem muzyki, wreszcie pomyślałem sobie że zrobię sobie pompki przed snem co już nie raz robiłem. Wstałem i zrobiłem na szybko 30 pompek, po czym położyłem się spowrotem do łóżka. Serce mi waliło jak młot z tego wysiłku, i nagle przypomniał mi sie pierwszy atak paniki z przed 2 lat, było prawie identycznie, serce zaczęło bić coraz szybciej i zaczęło mi się kręcić w głowie. Zerwałem się na równe nogi, chcąc uniknąć pełnego ataku paniki, przypomniałem sobie co czytałem w książkach i na forum i zacząłem odwracać swoją uwagę od tego co sie dzieje. Wziąłem komórke i zacząłem grać w Angry Birds. Po 10 minutach całkiem sie uspokoiłem i poszedłem spać. Ale całą noc męczyły mnie koszmary, a dzisiaj od rana po obudzeniu trzyma mnie to nieprzyjemne uczucie napięcia i lęku które męczyło mnie 2 lata temu po 1 ataku paniki. Na szczęście DD mnie nie złapało.
Z doświadczenia wiem że to uczucie nie minie szybko, ale proszę was doswiadczonych o radę, co zrobić żeby znikło i co robić żeby unikać "zaczątku" paniki który prowadzi potem do takich nieprzyjemnych odczuć... Bo ja już nie wiem, jak tylko czuje ze mi serce mocniej bije zaczynam się nakręcać i pyk już jest panika...
I co robić żeby to uczucie minęło? pewnie napiszecie sport, odwracać uwage, zajmosc sie czym innym, wypełnic czas... wiem wiem, znam to, przeczytałem mase książek, forów i sam tutaj na forum radziłem innym. Niby wiem co robić, niby wiem jak przebiega wyzdrowienie, ale nie potrafie racjonalnie uświadomić mojego głupiemu MÓZGOWI że nie ma się czego bać. Niby wiem że nie ma sie czego bać, ale zakodowane instynkty wiedzą swoje...
A już myślałem że oswoiłem Lęk i że już nie doprowadze do kojelnych ataków paniki. Naprawde byłem silny...
Doradźcie coś kochani. Bo niby nie jest tak źle bo mniej wiecej wiem co i jak robić, ogarniam sytuacje i wiem że z tego wyjde ponownie, ale nie chce żeby to znów się powtórzyło.
Ogólnie napisałem tutaj żeby nie czuć sie samotnym z tym wszystkim, bo gdy wyzdrowiałem to już całkiem zapomniałem o forum i nie chciałem do tego wracać, a teraz znów potrzebuje wsparacia. Mam nadzieje że ktoś przeczyta te wypociny

Trzymajcie się drodzy nerwicowcy

