Hej

chciałabym prosić Was o radę, ale w pierwszej kolejności podzielić sie moja historią. Mam 24 lata i przez ponad rok leczyłam depresję

. Postanowiłam rozstać się z tabletkami bo doszlam do wniosku, ze one tylko maskują problem

. Zacznę od tego, ze zawsze bylam wesola, pewna siebie, nienarzekajaca na powodzenie dziewczyna. Do tego kochający rodzice, beztroskie dzieciństwo i dobre wyniki w nauce. Zawsze kochałam towarzystwo, imprezy.

Niestety wszystko pryslo jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki gdy zaczelam chodzić ze swoim obecnym chlopakiem. Zakochalismy sie w sobie bardzo szybko. On jest łagodny, inteligenty i do tego przystojny - podobal mi się juz od dłuższego czasu na studiach . Wszystko byloby pięknie gdyby nie jego rodzice i jego postawa wobec nich - czyli cos co uważam ze zrujnowalo moje zdrowie psychiczne. Rodzice jego nie akceptują mnie , nie lubią, twierdza ze do siebie nie pasujemy.

Przez to byly ciągle klotnie, ja się bałam wiecznie ze mnie zostawi, bo będzie miał dość wysluchiwania kłótni swojego ojca (którego tak naprawde w ogóle nie miał , przyjezdzal zza granicy z pracy tylko co drugi, trzeci weekend). Do tego doszly oczekiwania i prośby mojego chłopaka dotyczące mojego zachowania wobec jego rodziców - żebym sobie z nimi gawędziła, pomagała robić obiad. I robiłam te rzeczy mimo ze serce podpowiadalo mi inaczej - bo czułam i wiedziałam co oni o mnie myślą i co mówią . Po pewnym czasie zaczelam odczuwać lęk, ze mnie zostawi , po kazdej kłótni nawet jak się pogodzilismy to odczuwalam niepokój . Mysle ze to przyczynilo sie do mojego stanu - czuje sie jakby ktos po prostu (głównie jego rodzice) zgniotl mnie jak kartkę papieru, podeptal ją i zostawił. Straciłam cala pewność siebie i iskrę w oku, ktora zawsze miałam. Postanowiłam ze dość tego, nie chce się tak czuć. W głębi serca kocham mojego chłopaka bo gdyby nie Ci rodzice byłby to najszczęśliwszy związek pod słońcem!

Co mam robić ? Jak się podnieść ? Jak się tymi rodzicami nie przejmować? Zawsze bylam uwazana za silna, nawet silniejsza i pewniejsza od moich braci. Jak ratować siebie i taki związek ? Czy jest dla niego przyszłość ? Liczę dziewczyny glwonie na Wasze zdanie :*
PS. Wiem, że problem może wydawać się błachy. Ja sama bym się dziwiła, gdyby (przez moją depresją) ktoś mi opowiedział taką historię i stwierdziła "Dziewczyno ty chyba nie masz prawdziwych problemów". Jestem świadoma tego, że ludzie mają gorsze problemy, ale podświadomość i ciało mówi co innego. Nie łatwo jest być obserwowanym, ocenianym i krytykowanym przez 3 lata.