Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Miłość, relacje i lęk przed nimi - moja Nerwica

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
julJA
Świeżak na forum
Posty: 4
Rejestracja: 26 czerwca 2016, o 12:42

26 czerwca 2016, o 23:25

Witam,

Przeglądam to forum od kilku dni. Masa tu informacji i porad, wsparcia. Mam 29 lat. Nerwicowe objawy miałam wcześniej, lęk przed oceną, krytyką, dopasowanie się, uzależnienie od opinii innych. Miałam napad lęku w swoim życiu do tej pory myślę dwa razy. Ale to zignorowalam choć myślałam że to koniec. przeszło. Minęło kilka lat. W tym czasie ojciec popełnił samobójstwo, miał depresję, był alkoholikiem, a w gruncie rzeczy miał problemy emocjonalne i to powodowało wszystkie dalsze jego zachowania, uzależnienie, zdradę, depresję. Mija kilka lat of jego śmierci, męczy mnie poczucie winy, i dziwne mieszane uczucia do niego, od tęsknoty, przez gniew, współczucie, złość, żal, wstyd. Jakoś żyję. Byłam w dwóch związkach, jeden za gowniarza, mocne uczucie ale brak zrozumienia, ciągle byłam atakowany słownie i ciągle płakałam, aż w końcu nie umiejac się z tego wyrwać, zdradziłam go, żeby mieć powód do rozstania? Moja terapeutą twierdzi że nie umiem takich relacji zdrowo rozwiązywać, albo jakaś siła wyższa, albo jakaś afera, albo w ogóle coś z zewnątrz musi mnie oderwać. Kosztowało mnie masę stresu, jego pretensje, mój wstyd, jego agresja, mój strach, gniew, poczucie beznadzieji. Mija kilka lat, w tym czasie ojciec odbiera sobie życie. Męczy mnie to potwornie, boję się że też w ro wpadnę, męczy mnie poczucie winy bo to ja wypuściłam informacje o tym że ma kobietę. Jak się okazało mama o tym wie od 20paru lat. Ojciec ma problemy z tym żeby wyjść z tego jakoś, problemy w pracy, problemy ze zdrowiem i alkoholem. Wpada w dół absolutny. Leży rok, odbiera sobie życie i życie staje się horrorem. Problem w tym że poza ogromnym bólem, mnie męczy co powiedzą o naszej rodzinie ludzie, obwinia nas? Myśli natrętne przez długi czas.. Chyba nie pozwoliły mi przeżyć żałoby bo tak się na tym skupialam. Poznaje kolejnego chłopaka, był jak mój opiekun, przyjaciel. Szybko kończy się namiętność, a zaczyna wygodne trwanie. W Między czasie budzę się w nocy i mówię mu ze jestem przerazona że nie wiem co się dzieje, trafiam do psychologa który mówi mi że jestem bardzo wrażliwa i czas na terapie. Jak mi to powiedziała lęk minął. Odpuściłem. Rozstajemy się bo nie ma uczucia jest przywiązanie, Przyjaźń to za mało. Mija kilka lat, tkwie, dryfuje sobie po życiu, z poczuciem pustki i bezsensu. Epizody radości przeplatają sie z pustka, często płacze. Płacze całe życie, ale bywam też radosna. Nastrój się zmienia drastycznie zależy co się dzieje. Poznaje tego jedynego, tego przy którym ugieły mi się nogi. Związek na odległość. Czas spędzamy na rozmowach, ile się da. Wyjeżdżamy razem na kilka dni miłość wybucha z szalona siła. Wspólne plany, plany mojego wyjazdu do niego. Chcę, wręcz wyczekuje tego. Układamy wszystko. Rozmowa na Skype, dałam się ponieść emocjom i coś energiczniej powiedziałam podnosząc głos. Mówi mi że się tego boi takich emocji, że ma źle doświadczenia z domu, że mama była taka. Tłumacz mu ze to nic złego tylko moja ekspresja. Rozumiem go. Jednak emocje i strach Przed brakiem akceptacji biorą górę. I się z zaczęło piekło. Obudziłam się w nocy przerazona, znana potem, pulsuje krwią w nadgarstkach.kilka dni trwa horror, chodzę po ścianach, myśli samobójcze, absolutny horror. Mówię mu o wszystkim.trafiam do psychiatry. Diagnoza. Trafiam na 2 miesięczna terapie grupowa. Zaraz przed terapia On mimo uczuć rezygnuje. Nie podoba mu się moja chaotycznosc, nerwowość to dla niego za dużo.brobie terapie dowiaduje się że jestem zależna od mamy, niesamodzielna, że mam osobowość histrioniczna - co jest najgorsza wiadomością. On żałuję cały czas chce tego związku, rozłąka utwierdza go w tym że kocha, stara sie, zaczynamy znowu. W mojej głowie Huczy: histrioniczne zaburzenie osobowości, zła kobieta. Czytam na ten temat wazystko, co to, dlaczego, skąd się wzięła, objawy, jak z tym żyć. To tylko nazwa cech osobowości a ja traktuje siebie od tego momentu jak największe zło tego świata. Dosłownie. Fałszywa, manipulator, aktorka, nieszczere, nie umiejaca kochać, wygodna. Generalnie zła kobieta. Lecę do niego na 3 dni. Ciągły lęk, napięcie, myśli: nie umiem kochać, zniszczenia go, zranie, wykorzystam, zdradzę. Anhedonia totalna, patrzę na niego i nie umiem Powiedzieć co czuję. Wracam do domu, w trakcie lotu myśli samobójcze. Trafiam do szpitala w ataku paniki. On mimo akceptacji moich stanów, twierdzi że ucieklam, że to zemsta, wiem że nie umie tego Zrozumiec bo nie Zrozumie do końca nikt kto tego piekła nie Czuję.A dodam tak na koniec że ja tej milosci chce, że teraz jak opadł strach bo nas już nie ma to kocham tęsknię i nie mogę się z tym pogodzić. Tłumacze co mi się Dzieje, sama próbuje to akceptować. Biorę leki, Zaczęłam terapie, Czytam o tym jak się odburzac, jak zamieniać natrętne myśli w te inne, dobre. Serce mi pęka. Depresja się włączyła, a może zawsze była. Niechęć do ludzi, świata, żal pieprzony żal że można tak mocno wszystko czuć. Jak to jest możliwe? Miłość i strach w wydaniu ekstremalnym w moim nerwicowym odczuciu. Horror. On Zrobił ile mógł, rozmawiał uspokajal, wymyślił że pojadę do niego, że tam zbudujemy cały system, lekarz, terapeutą, częste wizyty w domu żebym tylko była z nim i czuła się Bezpiecznie. Ale ja się tak nie czuję. Zajmowałam jakoś myśli w ciągu dnia, wykanczajacy wysiłek. Rano Budziło mnie to samo. Do tego niechęć do robienia czegokolwiek, do wstania. Wstyd i wściekłość na siebie. Rozstanie trudne, ja nie umiem odejść bo nie chce a z drugiej mnie to wykańcza. On już nie może, decyduje za mnie. Koniec. Siedzę i czuje ze się zapadam w sobie, bo wiem że Gdzieś w środku jestem dobra i kocham. Tylko lęki i objawy zasłonily mi świat. Tylko tym żyję od roku. I kocham bo walczyłam Przez ten czas, z bezsennoacia, z Przerażeniem, nerwami, schudłam potwornie, wypadły mi włosy garściami. Koszmar ale Walczyłam. Jego zdaniem nie bo liczą się czyny, a nie Przyjechałam tylko stchorzylam. Zabrałam mu siebie i też nie umie tego pojąć. Niby rozumie, a jednak w jego męskiej głowie jest tak ze jak boli to trzeba wstać i iść a ja jestem sparaliżowana i chociaż marzę o Chodzeniu to nie rusze z miejsca. Ta moja miłość jest jak patrzenie na najlepszą czekoladę zza szyby, Czujesz zapach, wiesz jaka jest dobra i nie możesz. Koszmar:(:(:(:(
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

2 lipca 2016, o 13:06

Hej :) Masz trochę do ułożenia na pewno we własnych emocjach. Pewne cechy osobowości - szczególnie tej, o której piszesz - mogą dawać właśnie mocne reagowanie emocjonalne w różnych sytuacjach a do tego, powodują, iż zakłada się pewnego rodzaju "kombinezony ochronne", które to tak naprawdę bardzo przeszkadzają być sobą i i układają wszystko "pod kontrolą", co bywa zabójcze dla emocjonalnego życia.

Sprawy miłosne i związkowe to trudne tematy, zdaję sobie z tego sprawę. Jednak mimo wszystko będąc na Twoim miejscu najpierw zainwestowałbym obecnie czas na większy wgląd w siebie, zrozumienie dla siebie, większą dzięki temu regulacje emocjonalną, zobaczenie tych pewnych kombinezonów (kontroli) i próby ich zrzucenia. Czyli terapia (to na pewno - najlepiej indywidualna) i sporo dokładania własnej wiedzy o emocjach, własnych reakcjach i porażkach oraz wyrozumiałości dla samego siebie.

Bo wszystkiego naraz się zrobić nie da. A kiedy człowiek ma się trochę lepiej ze swoimi emocjami to i związki rozpatruje się inaczej i porażki, niepowodzenia a nawet rozstania. Życie po prostu wygląda inaczej.
Ale to jest moje zdanie a ja akurat zdrowie emocjonalne do paru lat stawiam zawsze na pierwszym miejscu, bo jak wyżej napisałem, od niego rozchodzi się cała reszta funkcjonowania.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
julJA
Świeżak na forum
Posty: 4
Rejestracja: 26 czerwca 2016, o 12:42

5 lipca 2016, o 14:50

Hej,

Bardzo dziękuję za te słowa. Słucham was ciągle, dużo już pojelam czemu mózg tak działa, czemu trzyma się najgorszych chorych myśli żeby trzymać cała mnie w napięciu. Ale mam wrażenie że zaczytuje się wiedzą o tym wszystkim, mówię że chce zmian i sama je blokuje. Koszmar. Jadę tramwajem patrzę na ludzi i myślę-jak ja bym chciała nie myśleć tylko być. I doprowadza mnie do rozpaczy myśl że to w gruncie rzeczy pod wpływem mocnego uczucia, wzajemnego poszła cała ta lawina. Tak jakby to była są miłość. Co jest nie tak ze mną ? wszystko czego się dotkne się sypie, albo to sama odpuszczam że strachu. Tak to się nigdzie nie dotrze. Co jest ze mną?

-- 5 lipca 2016, o 14:50 --
Tak jakby to była zła miłość. Kamil też mi powiedział kiedyś, kiedy zadałem pytanie: a jeśli to się źle skończy? On: myślisz że to uczucie może nas zabić?....


I tak mi teraz dzwoni w uszach.. Nie mam z nim kontaktu i nie chce go mieć, ale myślę żeby mu się nic nie stało, żeby przez rozczarowanie mną...
ODPOWIEDZ