10 października 2017, o 15:15
Siema. Myślę, że zbyt dosłownie traktujesz to wszystko i sam tak miałem. Wiele osób zresztą ma ten sam problem, bo to jest właśnie nerwica. Nerwicowiec musi mieć wszystko poukładane. Ja nawet jak robię sobie kanapki, to muszę mieć na krowie kopytko wszystko równiutko położone, bo od razu mnie to męczy. Dlatego często są myśli filozoficzne i rozkminianie na tematy, na które nie ma jasnych odpowiedzi. Też przez długi czas zastanawiałem się czy robię to dobrze, a może tą myśl robić tak, a może to tak. Niepotrzebne to jest. Wydaje mi się, że po prostu musisz podejść z dystansem do całego zaburzenia. Zrozumieć, że jesteś w tym stanie i tyle. Tak jak jeden człowiek jest ślepy, drugi głuchy, trzeci na wózku, a ty akurat masz DD czy tam nerwicę. Bądź świadomy swoich emocji, bo to podstawa. Jak nachodzi cię lęk albo odrealnienie to po prostu obserwuj ten stan z boku z chłodnym umysłem. Nachodzą cię natrętne myśli, to nie podążaj za nimi i nie wchodź w analizę, tylko pomyśl sobie "ok, właśnie mój mózg zaczyna odpier.dalać cyrki, trzeba przeczekać aż się uspokoi". Tak ja to widzę. Nie jestem jeszcze odburzony. Bywało lepiej, bywało gorzej. Miałem wiele kryzysów, ale takie praktykowanie tego mi poprawia jakość życia. A jak będziesz nad każdą myślą się zastanawiał czy dobrze ją ośmieszasz, czy może źle, to ponakręcasz się na to, że pewnie nigdy się nie odburzysz i sam nie będziesz wiedział co robić.
Zamiast wierzyć nerwicy, uwierz w nerwicę :)