Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Psychoterapia - ciągłe zajmowanie się przeszłością.

W tym dziale rozmawiamy o tym jak nam idzie terapia u naszych psychologów, terapeutów.
A także osoby, które nie chodzą na terapię ale mają związane z nią jakieś pytania, mogą tutaj się rozpisać.
Dział ten służy również wyjaśnianiu wspólnie różnych pojęć i zagadnień terapeutycznych.
ODPOWIEDZ
niespokojny
Gość

15 marca 2015, o 22:42

Witam,
Słuchajcie, chodzę od ładnych paru miesięcy na terapię. Daję z siebie 100%, robię wszystkie zadania jakie daje mi terapeutka, mówię otwarcie o wszystkim itp. Czuje (albo czułem) poprawę od czasu podjęcia terapii, ale poprawa niestety była minimalna, dodatkowo, nie wiem czy spowodowana faktycznie terapią, czy samą możliwością wygadania się komuś kto zajmuje się takimi tematami.
W każdym razie, chodzi o to, że moim problemem są obsesje i natręctwa myślowe. Opisałem terapeutce wszystko bardzo dokładnie, natomiast my na terapii ciągle zajmujemy się przeszłością. I to nie przeszłością która dotyczy mnie, np. moich wspomnień z domu (ojciec alkoholik, rozwód rodziców itp.) czy szkoły (miałem bardzo duże problemy) - coś takiego bym rozumiał, bo to dotyczy w bezpośredni sposób mnie i faktycznie taki długotrwały stres może powodować różne nerwice czy tego typu problemy. Nie - my zajmujemy się np. moim dziadkiem którego praktycznie nie pamiętam. Ogólnie rzecz biorąc rodziną od strony mojego taty. Rzeczywiście, było tam sporo problemów, wzajemnych pretensji, zresztą, skończyło się to samobójstwem mojego dziadka, dlatego rozumiem poruszenie tego tematu na terapii, ale jest to dominujący temat. Z dziadkiem i rodziną taty nie byłem w żaden sposób emocjonalnie związany, nie pamiętam ich i prawdę mówiąc nie interesują mnie oni, nic, kompletnie nic w tym temacie nie czuję. A terapeutka ciągle uporczywie chce zajmować się tym tematem.
Jeszcze bardziej mnie zaskoczyła, jak zaproponowała mi, żebym codziennie chodził na cmentarz, gdzie leży dziadek i babcia, żeby chwilę pobyć i zapalić znicz. Spoko, mogę to robić, ale jaki to ma sens w sytuacji kiedy kompletnie nie czuję się z nimi związany? Kiedy rozpracowywanie tych rodzinnych tematów na terapii od kilku miesięcy nie przyniosło żadnego skutku? Dodatkowo trochę straciłem zaufania do tej terapeutki kiedy ona powiedziała, coś w stylu "to nie ważne, czy znałem, czy nie znałem swoich dziadków, ale oni na pewno mają na mnie wpływ, bo takie rzeczy zawsze mają wpływ". Z całym szacunkiem, ale to już zaczyna brzmieć jak jakiś nawiedzony bełkot, bo na moje pytanie w jaki sposób niby to ma wpływać na moje życie, nie potrafiła udzielić mi logicznej odpowiedzi. Nie wiem co o tym myśleć.

Moje pytanie: czy ktoś miał podobne doświadczenia na terapii, spotkał się ktoś z podobnym podejściem terapeutów? Czy to rzeczywiście ma sens? Na ile temat rodziny, przeszłości był obecny w waszych terapiach?
Fine
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 10 stycznia 2015, o 23:43

15 marca 2015, o 22:45

Rozumieniem, że uczęszczasz na psychodynamiczną?
A mówiłeś na terapii to, co tutaj napisałeś?
No pain - no gain
Rezygnowanie staje się nawykiem
niespokojny
Gość

15 marca 2015, o 22:57

Fine pisze:Rozumieniem, że uczęszczasz na psychodynamiczną?
Tak
Fine pisze:A mówiłeś na terapii to, co tutaj napisałeś?
Mówiłem. Tzn po pewnym czasie, bo początkowo myślałem, że może to rzeczywiście ma sens. Jak pisałem, efekty terapii są dość mizerne, więc to podejście terapeutki zaczęło zastanawiać.

Terapeutka oczywiście mnie wysłuchała ale ciągle swoje, czyli że takie rodzinne rzeczy mają wpływ i często różne wydarzenia rodzinne, nawet jeśli nie znałem uczestników tych wydarzeń albo ledwo ich pamiętam, mogą wpływać na mnie i np. mój objaw może być przeżywaniem czyjejś żałoby przed którą ktoś z mojej rodziny ucieka i tak dalej.
Prawdę mówiąc, to naprawdę dla mnie to jest dosyć mało wiarygodne.

Mam 99% pewności, że terapeutka swojego podejścia nie zmieni. Zastanawiam się nad zakończeniem psychoterapii, tylko tego kroku też się boję. Bądź co bądź przynajmniej daje mi ona możliwość wygadania się i jakiś cień nadziei, że te jej metody okażą się sensowne. Z drugiej strony, to trochę mało, jak na to, że terapia przecież kosztuje, a ja kolejne miesiące jestem w kiepskim stanie.
Fine
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 10 stycznia 2015, o 23:43

16 marca 2015, o 00:06

Oczywiście, sprawy rodzinne z przeszłości to sprawa ważna. W Twoim przypadku faktycznie działo się dużo mocnych rzeczy. Ciężko mi coś Ci doradzić, sam musisz zadecydować. Swoją drogą kilka miesięcy w takiej terapii to nie jest bardzo długo. Z drugiej strony zaufanie do terapeuty to też priorytet.
Może spróbuj porozmawiać raz jeszcze, w końcu bardzo ważne jest, abyś rozumiał tok postępowania terapeuty.
Czy na terapii to Ty zaczynasz mówić na dany temat czy bardziej terapeutka? W końcu "przepracowanie" ojca alkoholika i rozwodu to też ważne sprawy. A może chcesz mówić o jeszcze czymś innym?
Chciałbym Ci pomóc, ale sam walczę z innymi objawami, więc też nie chcę pisać o czymś o czym nie mam większego pojęcia ;)
No pain - no gain
Rezygnowanie staje się nawykiem
niespokojny
Gość

16 marca 2015, o 00:18

Dzięki za odpowiedź,
Kilka to w sumie trochę nieprecyzyjne określenie. Poszedłem pierwszy raz na terapię późną wiosną ubiegłego roku. Wiesz, tok myślenia terapeutki w sumie rozumiem, tylko że wydaje mi się on bezsensowny i mnie nie przekonuje. Jeszcze gdybym zajmował się z nią rzeczami które faktycznie mnie dotknęły - rozwodem rodziców czy tą szkołą, to jasne, ale zajmujemy się od wielu miesięcy ludźmi których nie widziałem bądź widziałem ledwo kilka razy w życiu.

Co do terapii to ja głównie mówię o tych doraźnych objawach, o tym co mnie gryzie w tym momencie i z czym sobie teraz muszę radzić - te wszystkie obsesje itp. Tego typu wątki inicjuję ja.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

16 marca 2015, o 13:47

Bo to jest trochę tak, że terapia na którą chodzisz jest w zasadzie układana lekko z góry.
Terapeuta danego nurtu uczy się w zasadzie tego jak krok po kroku prowadzić pacjenta.
Dlatego też terapia ma określone widełki i terapeuta chce się tego trzymać.

Ja akurat jestem zwolennikiem tego, że psychoterapia sama w sobie jest lekko wyolbrzymiona, w sensie "przerabiania przeszłości" i wydaje mi się, że wiele problemów stwarzanych jest na wyrost na potrzeby takiej terapii, która przecież opiera się na "problemach w przeszłości".
Krótko mówiąc terapia taka musi znaleźć swój pokarm :)

Niewątpliwie terapie takie idealnie nadają się do tego aby "poznać siebie" i np dowiedzieć, się, że jakiś emocji nie wyrzucamy kiedy byśmy tego np chcieli, jakiś np potrzeb.
To oczywiście jest przydatne bo można ograniczać liczbę różnych presji w przyszłości.
Ale mnie np. nie podoba się fakt, że zwykle na tych terapiach wszystko leży w podstawie przeszłości, co jest po prostu nie do końca prawdziwe, bo człowiek zmienia się i kształtuje stale i często warto zmieniać podejście do tu i teraz.
Jestem nawet zdania, ze jak zwiększamy dystans do "tu i teraz" jakąś nową postawą do życia i jego wydarzeń, to przeszłość zaczyna mieć mniejsze znaczenie niż sądziliśmy.

Nie zniechęcaj się w każdym bądź razie od razu, rozmawiaj z terapeutką o tym i spróbujcie dojść do jakiś kompromisów może. Tzreba znaleźc wspólny język, psycholog to też człowiek i może coś rzucić takiego co ci się nie spodoba, co nie oznacza, że to już jest totalny rozpad zaufania.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
niespokojny
Gość

16 marca 2015, o 15:24

Dzięki za odpowiedź. Dokładnie, te moje wątpliwości nie oznaczają jakiegoś całkowitego rozpadu zaufania - wręcz mam do niej pełne zaufanie pod względem tego, że podchodzi do mnie jako do pacjenta w porządku i z szacunkiem i tak dalej. Natomiast widzę to o czym pisałeś - sztywne trzymanie się pewnych schematów które nie przynoszą efektów. I w kwestii tego, że to dobra droga, tego zaufania nie mam.

Zgadzam się z tym co napisałeś odnośnie "przerabiania przeszłości". Jednocześnie psychoterapia wydaje mi się pomysłem zdecydowanie lepszym niż farmakoterapia. Ta opcja w moim przypadku absolutnie odpada.

Co do terapii - może są nurty które mniej skupiają się na przeszłości? Najbardziej by mi odpowiadało coś takiego, co jest maksymalnie skoncentrowane na tym, co teraz przeszkadza mi w życiu i eliminacji tego. Wszelkie wewnętrzne konflikty, problemy z przeszłości etc. wydają mi się wydumanymi problemami, kiedy codziennie muszę się mierzyć z zupełnie innymi.
Awatar użytkownika
munka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 581
Rejestracja: 22 sierpnia 2014, o 18:06

16 marca 2015, o 17:24

ja chodzilam na terapie psychodynamiczna 3,5 roku. Tez cierpie na OCD i na obsesje i lęk i grzebanie w przeszlosci za wiele nie pomoglo w radzeniu sobie z nerwica. Owszem, terapia jest fajna jak chcesz zlapac kontakt 'z samym soba', ze swoimi pragnienami, potrzebami, emocjami. Pomaga dojrzec emocjonalnie...ale jesli chodzi o OCD to nie dziala. Trzeba najpierw zrozumiec mechanizm dzialania nerwicy zeby przestac sie jej bac...a niestety na takiej terapii tylko bardziej czlowiek sie wikła w analizowanie i zaburzenie sie pogłebia. Nie zaluje tych prawie 4 lat..wiele sie o sobie dowiedzialam i jestem bardziej dojrzala...ale to tez jest tak, ze w terapiach dlugotgerminowych na efekty trzeba dosc dlugo czekac, bo jednak przed dokonaniem wglądu 'chroni' nas wiele mechanizmow obronnych. Ja osobiscie polecilabym Ci na poczatek terapie poznawczo-behawioralna. Powidzenia:) jak bedziesz mial jakies pytania, wal smialo.:)
Fine
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 10 stycznia 2015, o 23:43

16 marca 2015, o 18:14

Ciekawe jest to co piszecie o terapii psychodynamicznej, bo u mnie jednak jest większe zróżnicowanie tematów. Oczywiście solidnie popracowaliśmy nad przeszłością i jeszcze trochę zostało, ale wiele godzin rozmów jest o mojej teraźniejszości i terapeutka na siłę nie wraca ciągle do tego samego. Czasami wręcz daje mi do zrozumienia, że może w końcu się ruszę i coś ze sobą zrobię :roll:
No pain - no gain
Rezygnowanie staje się nawykiem
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

17 marca 2015, o 16:10

Powiem tak, to nie do końca kwestia jest dobranie NURTU. To jest kwestia odpowiedniego terapeuty :)
Ja np od siebie polecam terapie poznawczo - behawioralną ale sam kiedys z takiej terapii zrezygnowałem po paru wizytach. Bo terapeutka była po prostu wyedukowana, to była "rozmowa z wikipedią" a nie terapia.
Druga psycholog już była w tym nurcie zupełnie inna, była też takim partnerem do rozmowy jednocześnie pamiętającym o terapii.

Niektórzy terapeuci trzymają się sztywno zasad, bo sadzę, ze po prostu nie potrafią inaczej.
Ci, którzy mają wieksze doświadczenie i obycie w róznych "wypadkach", wiedze o róznych podstawach nurtów psychologicznych, oraz taką inteligencję emocjonalną, będą wdrażali rózne elementy różnych terapii w zależnosci od potrzeby.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
nunek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 50
Rejestracja: 28 stycznia 2015, o 16:53

17 marca 2015, o 20:31

Właśnie jestem po wizycie u psycholog, bardzo się rozczarowałam. Myślałam, że tam będę mogła pogadać na żywo z kimś kto zrozumie mój stan. Pani rozkładała tylko ręce i uśmiechała się z niedowierzaniem. W ogóle nie słyszała chyba o derealizacji, nie mogła mnie zrozumieć o czym mówię. Może 10 minut było jako takiej "rozmowy" po czym dała mi test bo bez tego nic nie wie co się ze mną dzieje a po tym może na następnym spotkaniu powie mi jeśli w tym teście będzie się mogła czegoś przyczepić. Dokładnie w ten sposób to ujęła. A tam same zdania do dokończenia, jaki jest mój ojciec, matka, jak traktuje mnie rodzina, jakie miałam dzieciństwo i wszystko czego teraz nie pamiętam. Bo to teraźniejszość jest trudna, jest takim zawieszeniem, jakby tamto było w innym życiu, lepszym. Po odpowiedzeniu na te pytania w teście, pani psycholog poinformowała mnie że czas się skończył, a i tak się przedłużyło, zapłaciłam stówę i odeszłam z niczym. Kiedy dopytywałam jak mam postępować w tym stanie (skoro nawet pogadać z nią nie mogłam żeby opisać moje uczucia) licząc że powie mi to co wiem już z forum, odpowiedziała, że nie wie bo nic się ode mnie jeszcze nie dowiedziała. Nie zadała żadnych pytań naprowadzających, była zamyślona i jakby niezainteresowana dowiedzeniem się czegokolwiek. Gorzej mi się jej tłumaczyło niż np. mamie, która nie mogła mieć pojęcia o takich stanach a jednak uwierzyła i trochę zrozumiała. I teraz żeby dowiedzieć się co ona mi wymyśli skoro wogóle nie wiedziała z czym do niej przyszłam, muszę zapłacić drugie 100 zł. Kompletnie nie tego się spodziewałam. Wróciłam a w domu siostra mi powiedziała żebym zamiast następnej wizyty wybrała się na zakupy i lepsza terapia będzie ;) Chwilę po wyjściu z gabinetu ogarnęła mnie rozpacz i bezradność, ale dotarło do mnie zaraz że wiem co robić aby wyjść z tego i ta baba mi nie popsuje humoru. Jedyny plus z tej wizyty to taki, że odkąd dopadła mnie derealizacja bałam się jechać daleko samochodem bo nie mogę się skoncentrować i zamyślam się, a musiałam dojechać bo autobusem miałabym daleko do dojścia na miejsce. Tak więc tyle mi pomogła ta wizyta :))

-- 17 marca 2015, o 20:31 --
Patrzę na ten swój nick i opis i wyobrażam sobie, że pisze tam "odburzony użytkownik" ale to by było piękne... Chcę to zobaczyć :))
Awatar użytkownika
dankan
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 935
Rejestracja: 23 maja 2014, o 10:11

17 marca 2015, o 21:41

Tez nie ma co sie zalamywac. Kazdy psycholog jest inny i inaczej pracuje, po pierwszej wizycie rzadko kiedy sie slyszy to co nam jest. Szczegolnie ze od razu widac ze psycholog bedzie poprzez przeszlosc ustalala twoja terapie, dlatego jej objawy jako takie nie interesuja i to sa czeste zagrywki psychologow, aby pokazac pacjentowi ze te objawy to nic waznego i trzeba zajac sie problemami innymi czyli tymi wewnetrznymi.
Ja chodze na terapie indywidualna i chodzilem na grupowa, wlasnie na grupowej tak bylo i coz...tylko ja sie z tej grupy odburzylem w duzej mierze :D
Ale warto jednak znalezc indywidualnego terapeute ktory potrafi z nami po prostu rozmawiac, czasem to mi sie przydawalo, chocby do aktualnych stresow gdzie przy zaburzeniu wszystko sie wyolbrzymia bardzo.
Najlepsza instrukcja pozbycia sie nerwicy plus inne wpisy ludzi z forum
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014

spis-tresci-autorami-t4728.html
jacek_flo
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 4 marca 2015, o 12:24

18 marca 2015, o 14:09

w terapii najwazniejsze jest aby zbudowac więź z naszym psychoterapeutą, jesli nie mamy do niego zaufania , czujemy że to ''nie to'', to lepiej jest zmienić specjalistę. Polecam Ci doktora Skrzyckiego z gównianaterapia w wawie na ursynowie
niespokojny
Gość

18 marca 2015, o 14:49

Dzięki, ale w moim przypadku Wawa odpada, za daleko, mieszkam kilkanaście km od Płocka, więc do Wawy sporo.

Dziwna sytuacja z tą moją terapeutką. Z jednej strony wiem że jest kompetentna, z drugiej nie czuję poprawy, a te metody nie przynoszą skutku i wydają mi się nielogiczne.
ODPOWIEDZ