
Teraz już wiem, że poprzednio nie „walczyłam” z nerwicą we właściwy sposób. Nie znałam mechanizmów i metod. Ataki były tak silne, że piorunem byłam u psychiatry, brałam leki i intuicyjnie sobie z tym „radziłam”, aż do wyciszenia objawów.
Tym razem „trzepnęło” mną dwa miesiące temu. Najpierw lęk wolnopłynący, który zamiast przeczekać i się nie nakręcać (teraz to dopiero wiem- dzięki forum), odebrałam jako zapowiedź gorszego i sama to gorsze wywołałam: drgawki, sztywnienia mięśni, zaburzenia koncentracji, ataki paniki, omdlenia i wisienka na torcie- natrętne myśli (analiza dnia- „co komu powiedziałam, jak”, itp., „czy nie zwariuje i nie zrobię komuś krzywdy”,” to już się nigdy nie skończy”) i to przeraźliwe uczucie, że nie ma przed tym ucieczki. A poranki – to dopiero była atrakcja : wyglądałam i czułam się jak zombi

Zaczęłam standardem: psychiatra i leki. Jednak po sobie już wiedziałam, że lek potrzebuje czasu i by wejść na właściwą dawkę. Męczyłam się okropnie, więc postanowiłam jeszcze zaatakować cholerę psychoterapią. Psychoterapeuta pomógł mi przynajmniej rozluźnić mięśnie podczas sesji początkowych . Jednak przy następnych spotkaniach zaczęła się analiza dzieciństwa, która na dany moment g…o mnie obchodziła - ja zastanawiałam się, jak przeżyć kolejny dzień, jak poradzić sobie z lękiem, myślami, paniką.
I wtedy zaczęłam szukać w internecie (oczywiście psychoterapeuta tego odradzał). I znalazłam WAS. Samo czytanie i odsłuchiwanie mnie uspokajało (niektóre nagrania odsłuchiwałam „na raty” bo tak się rozluźniałam, że zasypiałam - co było sukcesem. Zrobiłam z tego codzienny rytuał: czytałam lub słuchałam i stosowałam. I nastąpiła POPRAWA!!! Owszem są dni lepsze i gorsze, ale do przodu. Przy poprzednich atakach by być w takim stanie jak jestem teraz potrzebowałam poł roku na dużej dawce leków. A teraz nawet nie weszłam na połowę dawki wcześniejszej - biorę jeszcze minimalną dawkę leku -bo zaczęłam brać przed „forum” i odstawiać też trzeba powoli.
Teraz wiem, że znając mechanizmy i metody mam podstawy, które pozwoliły mi ogarnąć to, co wydawało mi się tylko chaosem i walką o przetrwanie. Jak to wszystko się wie, to ma się władzę nad tą cholerą. Wiedza o nerwicy daje człowiekowi moc, że to nie jest „z kosmosu” i że tam też jest jakaś logika. Dziękuję bardzo Viktorowi , Divinowi i innym pracującym na tym forum – mam nadzieję, że zdajecie sobie sprawę z tego jak bardzo pomagacie.
Pozdrawiam Wszystkich zabu i odbu rzonych
