Na zewnątrz moje życie wygląda dobrze. Mam 34 lata, pracuje w dużej firmie, zarządzam swoim zespołem, jestem w wieloletnim związku, mam hobby, mam znajomych. To tyle pozory. Nienawidzę mojej pracy, utknąłem tutaj bo tak naprawdę nie jestem w stanie znaleźć nic lepszego, a zarobki nie są wcale tak dobre jakby mogło się wydawać, a moj szef jest typowym kierownikiem z memów. Moja dziewczyna zasadniczo oznajmiła mi że myśli o rozstaniu i tak naprawdę nie brzmi to jakbym miał na to jakikolwiek wpływ. Moi znajomi są "papierowi" gdybym sam czasem się do nich nie odezwał to zapominają o moim istnieniu, często na jedno głupie pytanie muszę czekać kilka na odpowiedź itd wszyscy uważają nas za zgraną paczkę ale tak naprawdę to nie mam w nich żadnego wsparcia, jestem dla nich jak powietrze.
Mam wrażenie że osiągnąłem pewnego rodzaju dno. Nie cierpie moje życia. Nie mam żadnego wsparcia, nie mam już nikogo. Choć pozornie nie jestem to czuje się strasznie samotnie/ Czuje jak życie przelatuje mi przez palce, a każdy dzień staje się co raz trudniejszy, a kiedy staram się cokolwiek zmienić to życie daje mi kontrolnie obuchem po głowie. Mam wrażenie jakbym utknął w ruchomych piaskach im bardziej staram się wydostać tym gorzej się dzieje
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Przytłoczenie życiem
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 16
- Rejestracja: 10 lipca 2025, o 19:23
Chetnie z Toba pogadam, bardzo dobrze rozumiem te pozory. Ostatnio u mnie slabsze chwile, a wiadomo ze najlepiej zrozumie Cie osoba ktora miala nieraz dolujace stany...kecaj1603 pisze: ↑24 sierpnia 2025, o 21:22Na zewnątrz moje życie wygląda dobrze. Mam 34 lata, pracuje w dużej firmie, zarządzam swoim zespołem, jestem w wieloletnim związku, mam hobby, mam znajomych. To tyle pozory. Nienawidzę mojej pracy, utknąłem tutaj bo tak naprawdę nie jestem w stanie znaleźć nic lepszego, a zarobki nie są wcale tak dobre jakby mogło się wydawać, a moj szef jest typowym kierownikiem z memów. Moja dziewczyna zasadniczo oznajmiła mi że myśli o rozstaniu i tak naprawdę nie brzmi to jakbym miał na to jakikolwiek wpływ. Moi znajomi są "papierowi" gdybym sam czasem się do nich nie odezwał to zapominają o moim istnieniu, często na jedno głupie pytanie muszę czekać kilka na odpowiedź itd wszyscy uważają nas za zgraną paczkę ale tak naprawdę to nie mam w nich żadnego wsparcia, jestem dla nich jak powietrze.
Mam wrażenie że osiągnąłem pewnego rodzaju dno. Nie cierpie moje życia. Nie mam żadnego wsparcia, nie mam już nikogo. Choć pozornie nie jestem to czuje się strasznie samotnie/ Czuje jak życie przelatuje mi przez palce, a każdy dzień staje się co raz trudniejszy, a kiedy staram się cokolwiek zmienić to życie daje mi kontrolnie obuchem po głowie. Mam wrażenie jakbym utknął w ruchomych piaskach im bardziej staram się wydostać tym gorzej się dzieje