Pomimo tego, że fakty przeczą temu że stracę pracę bo wyrabiam wyniki. Jednak w ogóle mnie to nie przekonuje, bo jeżeli wyrobiłem wynik w pracy tym miesiącu to już myślę o kolejnych, że sobie nie poradzę i na pewno stracę mieszkanie, a później komornik i masakra ogólnie

Proszę nie zrozumcie mnie źle, ale właśnie jak ktoś pisze o objawach, że zaraz umrze, że ma chorobę to takim niezaprzeczalnym faktem jest to, że od myśli nie umrą fizycznie. Bo to jest nierealnie medycznie.
I właśnie ja utknąłem, bo kurde jak mam zaakceptować to, że stracę pracę. Nie rozumiem tej akceptacji i jak ją mogę zastosować u siebie. No bo jak można to zaakceptować, że tak jest jeżeli utrata pracy jest realna? Przecież pracę można stracić i może to nie są sposoby dla mnie? No bo przecież przez myślenie o chorobie się nie umrze, to jest niemożliwe, to jest nierealne, a utrata pracy już tak.. Gubię się, a tak bardzo chcę nad sobą pracować.
I martwi mnie to, że właśnie takie myślenie pogarasza moja jakość pracy i to tym bardziej doprowadzi do straty pracy. Bo będzie to samospełniająca się przepowiednia...
Mam lęki, serce mi wali jak młot. Bardzo słabo sypiam. Budzę się w nocy, rozmyślam. Czuję taki ciągły lęk przez większość dnia i to tak dzień w dzień. Rano potrafię leżeć i myśleć 2h, bo próbuje zasnąć jeszcze, ale nic z tego. Jestem wyczerpany.
Proszę o pomóżcie...