Od kilku miesięcy już mnie dręczą różne myśli, lęki i depresja.Nie jest to pierwszy raz w moim życiu ,wróciło to po 6 latach ze zdwojoną siłą. Było raz lepiej raz gorzej,próbowałam brać antydepresanty ale było tragicznie ,odstawiłam i brałam benzo chwile co jako jedyne mi pomogło.
Ale do rzeczy dręczą mnie myśli głównie o bezsensie życia ,po co to wszystko a zarazem codzienny strach, że się skończy. Potrafiłam mieć w ciągu dnia myśli typu dziś umrzesz, umrzesz o 19 itp na początku się ich bałam potem już po prostu zaczęłam je olewać bo tak na prawdę wiedziałam, że nic się nie stanie.
Wczoraj już miałam lepszy dzień i postanowiłam, że od dziś tylko pozytywne myślenie.
No i oczywiście budzę się rano i miałam sprawdzić ile mogę jeszcze spać ale jakoś tak przysnęłam i nagle na równe nogi postawiła mnie myśl: zostało ci X (tutaj nawet nie chce tego pisać ) dni .... oczywiście analiza jakich dni do czego no i przerażenie a co jeśli życia? Od tamtej pory wszystkiego mi się odechciało i chociaż wiem, że to niby tylko myśl i pewnie nie ma znaczenia to jednak są pytania a co jeśli , skąd taka liczba dni itp. Już wiem ze będę tylko czekać na ta datę żeby już minęła i żebym przestała się jej bać. Jestem już wykończona nie wiem co robić ,może ktoś mi coś z was prowadzi