Klarson, zasada numer jeden- nie każdy musi Cię lubić. Nie żyjesz po to, by sprawiać, żeby każdy człowiek na ziemi był zachwycony Tobą w każdej chwili, i żeby to on zawsze uważał, że jesteś w porządku. Być może dorastałaś w otoczeniu, które tego od Ciebie wymagało, może musiałaś się korzyć za rzeczy które nie zrobiłaś, może musiałaś zawsze spełniać oczekiwania innych, podczas gdy oni mogli być nie fair i to miało być OK? Nie jest tak. W relacjach międzyludzkich musi być równowaga. Ty masz prawo być sobą i ktoś ma też prawo być sobą. Owszem, żeby się dogadać trzeba wyjść sobie na przeciw, ale obsesyjne myślenie, czy druga osoba uważa,że zachowujemy się w stosunku do niej idealnie przypomina bardziej relacje pan niewolnik niż normalną znajomość i wzajemny komfort psychiczny. Oczywiście zawsze warto jest być miłym, uczynnym, niepozbawionym szacunku człowiekiem i we własnym rozumieniu moralnym, ale to nie oznacza spędzania czasu na obsesyjnym analizowaniu czy drugi człowiek aby nie pomyślał sobie czegoś o nas. Zazwyczaj te wszystkie strachy, że ktoś coś o nas myśli są wyolbrzymione, a jeśli znajdziesz osobę, która wspiera model, że to Ty zawsze masz być w porządku a ten ktoś może być jaki chce, to uciekaj jak najdalej.

Także troszkę spróbuj zmienić filozofie, zrozumieć, że nie jest tak źle jak myślisz oraz że nie musisz mieć obsesji na punkcie tego jak inni Cię postrzegają,. Bądź najlepsza jak umiesz (nikt idealny nie jest), a problemy wyjaśniaj gdy już się pojawia, nie domyślaj się rzeczy, które nie istnieją. Wymaga to aktywnej chęci zmiany tego nawyku i minie chwila zanim się przestawisz na nie uszczęśliwianie innych za wszelką cenę.