
Nie znalazłam podobnego tematu, więc założyłam nowy.
Pół roku temu wykryto u mnie epilepsję. Nie jest wiadome skąd się wzięła, EEG mam świetne i są realne szanse na to, że wyjdę z tego. Ale przed snem, już zażywając leki, zdarzyły się ataki. Leki były źle dobrane, te które biorę teraz są lepiej dobrane zarówno pod względem dawki jak i samej substancji czynnej.
Nie powinno mi się już nic dziać, w dzień czuję się w miarę okej, jednak ciągle żyję w niepokoju. Jest on szczególnie denerwujący wieczorem, kiedy zamierzam iść spać. Wtedy zamienia się w lęk, mam kołatanie serca, ciągle wydaje mi się, że znowu coś mi się stanie lub już się dzieje i boję się zasnąć. Chodzę wymęczona psychicznie i fizycznie, bo nie umiem się odprężyć, żeby dobrze spać.
Starałam się na różny sposób z nim poradzić, np czytając książki żebyś się zmęczyć i zasnąć, rozwiązując krzyżówki, medytując, myśląc pozytywnie, ale widzę, że jak na razie tylko niepotrzebnie się szarpię.
Leki uspokajające pomagają, ale na krótką metę. Bardzo chciałabym, żeby było już spokojnie. Moze ktoś miał podobny problem z którym sobie poradził lub ma jakiś pomysł co z tym zrobić?
