Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Lęk przed snem, jak sobie poradzić?

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
marzena35
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 29 listopada 2019, o 04:19

14 stycznia 2020, o 01:30

Witam, jestem nowa na tym forum. Na nerwicę oraz depresję choruję już bardzo długo, bo od 10 roku życia, czyli już aż 25 lat. Oczywiście przechodziłam w tym czasie mnóstwo farmakoterapii oraz psychoterapii, ale żadna forma leczenia nie była w stanie wyleczyć mnie trwale, a jedynie na krótki okres czasu. Objawów przez te lata miałam już tyle, że grubą książkę można by na ten temat napisać, ale to, co męczy mnie od pół roku jest chyba najgorszym koszmarem ze wszystkich. Zaczęło się to w lipcu. Byłam chora, miałam prawie 39 stopni gorączki, oczywiście byłam przerażona tym faktem, ponieważ cierpię na hipochondrię przy swoich zaburzeniach i sam fakt tego, ze jestem chora powodował we mnie lęk. Leżałam, ale nie chciałam spać, póki mi gorączka nie spadnie, bo bałam się, że już się nie obudzę, że podczas snu podskoczy mi temperatura do powyżej 40, nie zapanuję nad tym i umrę na śnie. Tak wiec, gdy czułam, że odpływam w sen wybudzał mnie natychmiast lęk, że to nie zapadanie w sen, a po prostu śmierć- ze mój organizm chce umrzeć. Głupie to, ale tak czułam, utożsamiłam wtedy zasypianie ze śmiercią. Gorączka spadła, zasnęłam nad ranem. Kilka dni było normalnie, w tym czasie przeziębienie minęło i nagle sytuacja znów się powtórzyła- podczas położenia się do łózka panicznie bałam się zasnąć- utracić świadomość, gdy tylko czułam, ze zasypiam, wybudzał mnie lęk i tak czasem całą noc, mimo okropnego zmęczenia szarpie mnie wybudzający lęk. Ja się po prostu boję snu, boję się zasnąć, boję się tego stanu, który kiedyś uwielbiałam, bo zawsze z radością kładłam się spać. Chcę zasnąć, jednocześnie boję się tego stanu zasypiania powolnego, jedynie udaje mi się zasnąć, gdy np. nagle zasnę- urwie mi się film. Śpię ok. 7 godzin, jak już mi się uda zasnąć, no ale całymi dniami mam natręctwo- myślę cały czas o nocy, myślę o śnie, jestem cały dzień w napięciu nerwowym, ciągle patrzę na zegarek i nie umiem zapanować nad tym napięciem i natrętnymi myślami o śnie. Aż nie mogę uwierzyć, że kiedyś snu się nie bałam, że był dla mnie naturalny, a teraz podziwiam ludzi, którzy traktują sen bez lęku, jako po prostu część życia. W dodatku zawsze boje się, ze przez ten lęk w łóżku mimo zmęczenia nie uda mi się zasnąć, ze się wykończę, padnę, zachoruję ciężko, albo, ze lęk spowoduje, ze coś mi się stanie w mózgu i mój organizm nigdy już nie zaśnie, że zatracę zdolność zapadnięcia w sen przez to. Chciałabym spać, ale się boję zasnąć, po czym gdy boję się zasnąć to wywołuje we mnie strach, że nie zasnę już nigdy i padnę- tak to w skrócie wygląda. Czy ktoś z Was zmagał się z podobnym problemem? Jak się tego pozbyć? :((
Awatar użytkownika
SasankaLesna
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 307
Rejestracja: 8 lutego 2019, o 13:51

14 stycznia 2020, o 07:54

hej, no niestety doskonale wiem o czym piszesz. o moim spaniu i niespaniu też można opasle tomiszcze napisać;). jest tu więcej takich osób, które boją się, że nie zasna i nie zasypiają, bo sie boja :). magicznej rady dla Ciebie nie mam, bo postępujemy z tym tak samo jak z innymi objawami - AKCEPTUJEMY. brzmi strasznie nie? bo jak mam akceptować, że już 3 dzień nie śpię. marzę o łóżku, ale na sam jego widok reaguje lękiem? jest ciężko, ale im bardziej zaakceptujesz problem z bezsennoscia tym szybciej przestaniesz reagować rozpaczą przy kolejnej bezsennej nocy. U mnie spanie dalej nie jest idealne, ale moje podejście do niego się zmieniło. po prostu jak śpię to śpię, jak nie śpię to niespie. czasem pomarudze, czasem się rozplacze, ale idzie z tym żyć. nie umrzesz z wyczerpania, bo organizm Ci na to nie pozwoli :)
Czasami lepiej użyć miotacza ognia niż narzekać na ciemność. [T. Pratchett]
Tove
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 610
Rejestracja: 30 stycznia 2016, o 14:55

14 stycznia 2020, o 10:04

Tez mnie męczył taki lek. Wziął się po tym jak znajomy brata umarł nagle we śnie. Bałam się ze mnie spotka to samo, a ze tez miałam problem z hipochondria to przy każdym zakluciu serca przed snem miałam noc z głowy, pojawiała się panika ze coś stanie się z sercem już się nie obudze(znałam przecież taki przypadek, a był to młody chłopak). Wykańczało mnie to, aż w końcu byłam już wykończona i machlam reka, skoro już tyle czasu minelo i nie umarłam to może nie umrę a hak umrę to przynajmniej nie będę się męczyć 🤷‍♀️ No i przeszło
Everything will be ok in the end. If it’s not ok, It’s not the end.
Ed Sheeran
usunietenaprosbe
Gość

14 stycznia 2020, o 14:19

Miałam identycznie kilkanaście lat temu. Usypiałam dopiero o świcie ze zmęczenia. Katorga to mało powiedziane. Nie pamiętam jak przeszło. Miałam też różne strachy i leżałam patrząc na drzwi. Drugi taki epizod po kilku latach maskowałam lekami. Niestety prawda jest taka, że tylko zmiana myślenia pomoże. Masz na forum tonę materiałów jak to zrobić.
maravich
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 11 stycznia 2020, o 20:40

14 stycznia 2020, o 21:21

Hej marzena35,

Myślę, że należałoby zacząć od wydobycia Twojej pierwotnej myśli, budzącej lęk. Z tego co napisałaś:
Ja się po prostu boję snu, boję się zasnąć, boję się tego stanu, który kiedyś uwielbiałam, bo zawsze z radością kładłam się spać
Skupmy się na najgorszym możliwym scenariuszu - jaka najgorsza rzecz mogłaby się Tobie przydarzyć gdybyś nie mogła zasnąć przez długi czas? Z Twojego opisu wynika, że w pierwszym momencie gdy miałaś wysoką temperaturę obawiałaś się śmierci we śnie i utożsamiłaś sen ze śmiercią. Potem już to uległo zgeneralizowaniu.
W dodatku zawsze boje się, ze przez ten lęk w łóżku mimo zmęczenia nie uda mi się zasnąć, ze się wykończę, padnę, zachoruję ciężko, albo, ze lęk spowoduje, ze coś mi się stanie w mózgu i mój organizm nigdy już nie zaśnie, że zatracę zdolność zapadnięcia w sen przez to.
Jeśli przerabiałaś psychoterapię to pewnie zetknęłaś się z pewnym wskazówkami, które prezentuję niżej:

1. Wpadasz w pułapkę myślową w postaci nadmiernego uogólniania (generalizowania) - wnioskujesz na podstawie jednego lub kilku doświadczeń złych, że te doświadczenia już będą trwałą częścią Twojego życia. To tak jakbyś na podstawie kilku deszczowych dni w lato stwierdziła, że już do końca roku (albo i dłużej) będzie lał deszcz.

2. Kolejna pułapka myśleniowa to uzasadnienie emocjonalne, parafrazując słynną sentencję "Czuję więc jestem". Czujesz lęk, więc uważasz wewnętrznie, że jest się czego bać. Czujesz się odrzucony, więc uważasz że jesteś bezwartościowy. Czujesz gniew, więc uważasz, że jest się na co złościć. Postrzegasz rzeczywistość przez pryzmat emocji, odczuć wewnętrznych, a nie tego, co jest obserwowalne na zewnątrz

3. Jakie masz dowody na to, że Twoja katastrofa (najczarniejszy scenariusz) się przydarzy? W tym przypadku jakie masz dowody, że już nigdy nie zaśniesz, że się wykończysz, że coś ci się stanie? Skąd wiesz co się stanie w przyszłości? Użyłaś określenia "nigdy" - będące odpowiednikiem prawdopodobieństwa zerowego. Czy jesteś wróżką, żeby z taką pewnością wypowiadać się o wydarzeniach w przyszłości? :)

Pisząc o dowodach, mam tu na myśli twarde dowody w postaci faktów, a nie Twoje myśli i to co czujesz emocjonalnie.
Czy masz choćby jeden dowód, który potwierdza Twoje obawy? A może masz jakieś kontrargumenty? Z tego co napisałaś:
gdy np. nagle zasnę- urwie mi się film. Śpię ok. 7 godzin, jak już mi się uda zasnąć
Z tego wynika, że jednak udaje Ci się zasypiać i śpisz nawet wtedy całkiem długo, więc to już stanowi namacalny kontrargument świadczący przeciwko tezie (Twoim obawom), że już nigdy nie zaśniesz.

4. Z jednej strony najgorszy scenariusz przedstawia Ci się tak, że już nigdy nie zaśniesz i umrzesz, zachorujesz, padniesz z wycieńczenia. Z drugiej strony najlepszy możliwy scenariusz i pewnie najbardziej pożądany przez wszystkich wyglądałby tak, że codziennie śpisz jak niemowlak, budzisz się zawsze rześki, wypoczęty.

Czy oba scenariusze na podstawie dowodów, które zbierzesz (punkt 3), znajdują potwierdzenie w rzeczywistości i są realistyczne? Jakie byłoby realistyczne spojrzenie na całą Twoją sytuację?

Myślę, że trzeźwe spojrzenie na sytuację jest takie, że u większości ludzi, nawet zdrowych jak ryba, zdarzają się okresy gorszego snu z przeróżnych powodów: stres w pracy, szkole, życiu prywatnym, "pozytywny" stres (np. przez pół nocy możesz być w euforycznym stanie i myśleć o randce z mężczyzną, w którym się zakochałaś ;)), czynniki zewnętrzne (np powrót z jakiejś podróży w środku nocy) - jest to normalne.

5. Przedmówcy napisali już o uważności, więc tutaj tylko krótko - to jest najlepsze co możesz zrobić. Dać sobie pozwolenie doświadczania swoich myśli w pełni, bez ich tłumienia, bez próby ich kontroli, a w zamian za to prezentować życzliwe, ciekawe i otwarte podejście obserwowania swoich myśli.
marzena35
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 29 listopada 2019, o 04:19

14 stycznia 2020, o 22:39

Wczoraj przed położeniem się spać powiedziałam sobie, że to nic, ze własnie pozwalam sobie na to niespanie, że nie będę się zmuszać do niczego, najwyżej poleżę sobie, gdybym nie zasnęła. Położyłam sie do łóżka, nagle włączył mi się schemat, że znów zaczęłam się koncentrować na momencie zasypiania, jakby- czułam, ze delikatnie odpływam i wtedy szarpnięcie lękowe, żeby nie spać. Znów starałam się zapaść w sen, ale już nie myśląc o tym, a starałam się zachowywać tak, jak przez lata, czyli, że się kładę i sobie rozmyslam, coś wyobrażam miłego i po prostu nie wiem kiedy podczas tego zasypiam. Tak tez zrobiłam, początkowo myśli nie dały się wprowadzić do głowy, cały czas dominował ten natręt, by analizować zasypianie, a nie myśleć o czym innym. Gdzieś po godzinie jakoś się udało, leżałam i myślałam jak dawniej, napięcie nerwowe ustąpiło, poczułam się odprężona. Jeszcze ze dwa razy mnie szarpneło wybudzając lękowo, ale starałam sie to ignorować, nie analizować, tylko dalej myśleć o pierdołkach jakichś. Po może 2 godzina nawet nie wiem kiedy zasnęłam, 6 godzin przespałam i spałabym dłużej, gdyby nie fakt, że musiałam wstać. Jak już raz zasnę i np. się przebudzę, to nie ma problemów i lęku, by ponownie zasnąć, problem jest tylko wtedy, gdy się położę do łózka. Traktuję sen, jak coś nowego, nieznanego mi, co wywołało strach- tak to odbieram. Jakbym po całym dniu zapominała, że to naturalna czynność i po prostu chciała ją analizować, kontrolować i zawsze też towarzyszy mi wtedy ten lęk, że nie zasnę, ze może organizm zapomniał, jak sie zasypia od zeszłej nocy.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

17 stycznia 2020, o 00:08

marzena35 pisze:
14 stycznia 2020, o 22:39
Wczoraj przed położeniem się spać powiedziałam sobie, że to nic, ze własnie pozwalam sobie na to niespanie, że nie będę się zmuszać do niczego, najwyżej poleżę sobie, gdybym nie zasnęła. Położyłam sie do łóżka, nagle włączył mi się schemat, że znów zaczęłam się koncentrować na momencie zasypiania, jakby- czułam, ze delikatnie odpływam i wtedy szarpnięcie lękowe, żeby nie spać. Znów starałam się zapaść w sen, ale już nie myśląc o tym, a starałam się zachowywać tak, jak przez lata, czyli, że się kładę i sobie rozmyslam, coś wyobrażam miłego i po prostu nie wiem kiedy podczas tego zasypiam. Tak tez zrobiłam, początkowo myśli nie dały się wprowadzić do głowy, cały czas dominował ten natręt, by analizować zasypianie, a nie myśleć o czym innym. Gdzieś po godzinie jakoś się udało, leżałam i myślałam jak dawniej, napięcie nerwowe ustąpiło, poczułam się odprężona. Jeszcze ze dwa razy mnie szarpneło wybudzając lękowo, ale starałam sie to ignorować, nie analizować, tylko dalej myśleć o pierdołkach jakichś. Po może 2 godzina nawet nie wiem kiedy zasnęłam, 6 godzin przespałam i spałabym dłużej, gdyby nie fakt, że musiałam wstać. Jak już raz zasnę i np. się przebudzę, to nie ma problemów i lęku, by ponownie zasnąć, problem jest tylko wtedy, gdy się położę do łózka. Traktuję sen, jak coś nowego, nieznanego mi, co wywołało strach- tak to odbieram. Jakbym po całym dniu zapominała, że to naturalna czynność i po prostu chciała ją analizować, kontrolować i zawsze też towarzyszy mi wtedy ten lęk, że nie zasnę, ze może organizm zapomniał, jak sie zasypia od zeszłej nocy.
Schemat lękowy zawsze obiera sobie jakaś obawę, a potem zmusza Nas emocjami i myślami do analizowania tematu i jego kontrolowania. Wiec w tym stanie pobudzenia emocjonalnego kierowana duża uwaga na sen i próby jego hmm osiągnięcia jak się tylko kładziesz do łóżka, jest czymś zwykłym i zwyczajnym. A te szarpnięcia wynikają z napięcia i są dobrym motywem aby jeszcze bardziej frustrować się i samemu jeszcze więcej uwagi temu zadawać.
A wiec rzeczywiście rozwiązaniem zwykle najlepszym (po dłuższym czasie!) jest położenie się do łóżka z nastawieniem jak nie zasnę to nie zasnę to poleżę. Czyli to co zrobiłaś, a potem przy tych wybudzeniach stała mantra MA PRAWI tak być bo jestem w temacie wyczulona. I znowu leżeć próbując skupiać uwagę na tym co TY chcesz, a nie na tym co podpowiadają myśli o tematyce obawy. Czyli to co robisz, tylko wytrwaj w tym dłuższy czas.

Czasami może pomóc zamknięcie oczu i po pewnym czasie "patrzenia" w ciemność zaczynamy widzieć jakieś kropki, czasem kreski, błyski, które powoli przesuwają się jakby pod powiekami. Dobrze sobie czasem za główny cel leżenia wtedy obrać obserwację tego, odprowadzamy kropkę aż zniknie z pola widzenia i bierzemy na ruszt kolejną. ;p
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Nighty
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 20 grudnia 2020, o 15:53

23 stycznia 2021, o 17:07

Hej, ja obecnie mam bardzo podobny problem od półtora miesiąca. Ogarnia mnie paniczny lęk przed snem. Jest on tak silny, że często na łóżku na siłę mrugam oczami albo się drapię, żeby tylko nie zasnąć. ;) Czego się boję? Przede wszystkim utraty kontroli nad myślami i ciałem na kilka godzin, które normalnie przecież płyną bardzo wolno. Może nawet nie, że umrę we śnie, ale uczucia jakbym wtedy nie istniała. Niestety też za dużo się naczytałam o snach, większość naukowców twierdzi, że śnimy tylko 2 godziny, a inni że całą noc coś tam przez głowę przelatuje. Nie wiem jaka jest prawda, wolałabym, żeby cały czas coś tam się działo. Przez to, że zazwyczaj pamiętam tylko ostatni sen też nie mogę tego sprawdzić i lęk narasta.

Nie wiem jak się odburzyć. Oczywiście lęk w 2 stronę, że jak na siłę nie będę chciała zasnąć to umrę po kilkunastu dniach też istnieje, więc w nocy na łóżku jak jestem zmęczona przeżywam istny koszmar. :(( Mam nawet myśli, że już nigdy nie zamierzam zasnąć, ale jeszcze bardziej nie chcę umierać.
Ma ktoś pomysł jak z tego wyjść? Sesje hipnozy, psychotropy zmieniające sposób myślenia?
Quad
Nowy Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 17 stycznia 2024, o 12:16

19 stycznia 2024, o 05:59

Nighty pisze:
23 stycznia 2021, o 17:07
Hej, ja obecnie mam bardzo podobny problem od półtora miesiąca. Ogarnia mnie paniczny lęk przed snem. Jest on tak silny, że często na łóżku na siłę mrugam oczami albo się drapię, żeby tylko nie zasnąć. ;) Czego się boję? Przede wszystkim utraty kontroli nad myślami i ciałem na kilka godzin, które normalnie przecież płyną bardzo wolno. Może nawet nie, że umrę we śnie, ale uczucia jakbym wtedy nie istniała. Niestety też za dużo się naczytałam o snach, większość naukowców twierdzi, że śnimy tylko 2 godziny, a inni że całą noc coś tam przez głowę przelatuje. Nie wiem jaka jest prawda, wolałabym, żeby cały czas coś tam się działo. Przez to, że zazwyczaj pamiętam tylko ostatni sen też nie mogę tego sprawdzić i lęk narasta.

Nie wiem jak się odburzyć. Oczywiście lęk w 2 stronę, że jak na siłę nie będę chciała zasnąć to umrę po kilkunastu dniach też istnieje, więc w nocy na łóżku jak jestem zmęczona przeżywam istny koszmar. :(( Mam nawet myśli, że już nigdy nie zamierzam zasnąć, ale jeszcze bardziej nie chcę umierać.
Ma ktoś pomysł jak z tego wyjść? Sesje hipnozy, psychotropy zmieniające sposób myślenia?
Poradziliście sobie ze snem?
ODPOWIEDZ