Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Lęk przed samobójstwem

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
wiktoire
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 3 stycznia 2021, o 00:02

28 stycznia 2021, o 16:54

Cześć! Jest to mój pierwszy post tutaj, choć śledzę forum od jakiegoś czasu.
Nerwice mam od ponad 2 lat, odpuściła na około 1,5 roku. Jednak w październiku wróciła podwójnie nasilona. Na początku były to jedynie objawy somatyczne, problemy z oddychaniem. Oczywiście, ladowalam w szpitalach, robiłam badania by dowiedzieć się, że jestem zdrowa. Bardzo bałam się, że umrę i myślałam bardzo obsesyjnie o tym, co jest po śmierci, bardzo tego nie chciałam. 2 dni przed Sylwestrem stwierdziłam, że trudno. Umrę to umrę, nie jestem w stanie nic z tym zrobić i moje objawy somatyczne „magicznie” zniknęły. Niestety pojawił się w głowie natłok mysli, coś nowego dla mnie, nigdy nie miałam czegoś takiego. Przeraziłam się niesamowicie, czułam jakbym miała milion mysli na minute, nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Przerabiałam oczywiście lęk przed schizofrenią i zwariowaniem - to był mój pierwszy lęk po tym natłoku myśli. Jakoś sobie to wytłumaczyłam. Potem doszła do tego derealizacja na około 3 tygodnie. Chodziłam do psychologa jednak powiedział mi, że derealizacja to już silne objawy schizofrenii i że mam sobie ich nie wkręcać. Oczywiście powiedział mi, że to nerwica. Niestety po czasie, gdy powiedziałam sobie, że nie boje się juz śmierci, wkręciłam sobie to, że moze ja juz nie chce żyć. Że to pewnie dlatego tak łatwo mi przeszło, zaczęłam panicznie bać się tego, że wpadnę w depresje i popełnię samobójstwo z tego wszystkiego. Ten lęk utrzymywał się 2 tygodnie, aż w końcu przeszedł. Niestety, 6 dni temu powrócił. Widziałam się z koleżanką, która ma depresje i wszystko do mnie wróciło. Panicznie boję się tego, ze w końcu popełnię samobójstwo, że za tydzien/dwa będzie ze mną tak zle, że nie wytrzymam. Wiem, że chce żyć, ale nie wiem skąd pojawiają się takie mysli w mojej głowie. Boje się, że przez to, że to jedyne o czym myśle, w końcu to się spełni.
Dodatkowo mega wkręcam sobie fakt, choć to może śmieszne, ale wkrecam sobie, że często mówi się, że te zabawne osoby w towarzystwie często są najbardziej smutne i już myślę, że może ja faktycznie też tak mam.
Plus ciągle w głowie siedzi mi samobójstwo wokalisty Linkin Park. Kiedyś widziałam jak jego żona pisała, że jeszcze wczoraj był szczęśliwy. Przeraza mnie to bardzo. Mieliście może takie natrętne mysli? Jak sobie z nimi poradziliście. Ja, choć, dałam sobie radę z natrętami związanymi ze schizofrenią, zawirowaniem to z tym nie mogę.
Przepraszam, jeśli post jest chaotyczny, ale nie mam w tym jeszcze wprawy.
limonka7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 22 lipca 2018, o 11:58

29 stycznia 2021, o 16:42

hmmm, z tego co czytam na forum, to to jest typowy wkręt. Poszukaj sobie, jest o tym sporo materiałów na forum. Na szczęście już od dawna natrętnych myśli nie ma, tzn pojawiają się, ale nauczyłam się im nie wierzyć :)

Z tego co czytam to dużo pracy przed Tobą. Pomaga terapia, ale i własna edukacja, czytanie książek, ćwiczenia. Tu na forum jest tego mnóstwo. Polecam "Umysł wyzwolony" S.J. Hayes'a. Do roboty, masz po co żyć :)
ildyjynk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 5 sierpnia 2020, o 11:32

29 stycznia 2021, o 21:05

Cześć. Dzieliłem się jakiś czas temu na forum podobnym problemem. Jedna z użytkowniczek forum napisała mi kilka naprawdę fajnych rzeczy. Podaję Ci link, to zaledwie kilka postów, a powinnaś znaleźć coś wartościowego: pora-pomoc-t16259.html
wiktoire
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 3 stycznia 2021, o 00:02

29 stycznia 2021, o 21:48

ildyjynk pisze:
29 stycznia 2021, o 21:05
Cześć. Dzieliłem się jakiś czas temu na forum podobnym problemem. Jedna z użytkowniczek forum napisała mi kilka naprawdę fajnych rzeczy. Podaję Ci link, to zaledwie kilka postów, a powinnaś znaleźć coś wartościowego: pora-pomoc-t16259.html
Czytałam Twój post:) trochę podniósł mnie na duchu, widząc, że to naprawdę nie siedzi tylko w mojej głowie. Chciałam też zapytać, czy udało ci się z tym uporać? Lub czy choć trochę się polepszyło?
ildyjynk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 5 sierpnia 2020, o 11:32

29 stycznia 2021, o 23:31

Najgorsze to myśleć, że jest się zupełnie samym z jakimś problemem. Powiem tak, jak zapewne wyczytałaś, było już lepiej, teraz znowu trochę mnie to wszystko "przygniotło". Jest w kratkę, jakoś sobie z tym radzę. Chyba po prostu sytuacje stresowe wywołują u mnie takie reakcje, które później "opadają" przez jakiś czas. Za kilka tygodni rozpoczynam psychoterapię i zobaczymy jakie będą tego wyniki, jeżeli nie pomoże, wtedy zwrócę się raz jeszcze do psychiatry, ale póki co zaczynam się przyzwyczajać do tego. Gdy zaczyna być źle to na spokojnie tłumaczę sobie, że taki po prostu jestem, wszystko dzieje się tylko w mojej głowie i nie mam powodu do strachu, bo w ostatecznym rozrachunku wszystko jest w porządku. Na pewno nie jest to nic fajnego, odbiera mi to sporo radości z życia, ale trudno, taki jestem.
szymeknofk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 29 listopada 2020, o 17:04

31 stycznia 2021, o 13:05

ildyjynk pisze:
29 stycznia 2021, o 23:31
Najgorsze to myśleć, że jest się zupełnie samym z jakimś problemem. Powiem tak, jak zapewne wyczytałaś, było już lepiej, teraz znowu trochę mnie to wszystko "przygniotło". Jest w kratkę, jakoś sobie z tym radzę. Chyba po prostu sytuacje stresowe wywołują u mnie takie reakcje, które później "opadają" przez jakiś czas. Za kilka tygodni rozpoczynam psychoterapię i zobaczymy jakie będą tego wyniki, jeżeli nie pomoże, wtedy zwrócę się raz jeszcze do psychiatry, ale póki co zaczynam się przyzwyczajać do tego. Gdy zaczyna być źle to na spokojnie tłumaczę sobie, że taki po prostu jestem, wszystko dzieje się tylko w mojej głowie i nie mam powodu do strachu, bo w ostatecznym rozrachunku wszystko jest w porządku. Na pewno nie jest to nic fajnego, odbiera mi to sporo radości z życia, ale trudno, taki jestem.
Drogi ildyjynk, mój zły stan (kolejny kryzys po 2 tyg spokoju, tym boleśniejszy że powinno być trochę lżej a nie jest) skupia się na samym fakcie nerwicy i tego jak się przez to czuję (papka w głowie, czasem lęki, uczucie zdepnięcia albo że zaraz zwariuję/rozpadne się). Te odczucia i próby ogarnięcie siebie całosciowego (żeby móc sobie powiedzieć jak piszesz, że w ostatecznym rozrachunku jest w porządku i nie ma powodu do strachu - jak ściśnie mocniej to nie wychodzi) kulminują w pytaniu/strachu jak długo wytrzymam i czy cos sobie nie zrobię (bardziej konkretnych wizji raczej nie mam)... Jakbys do tego podszedł? Skad mieć pewność czy przekonanie że nic ci nie grozi? Weekes pisała żeby akceptować i dać sobie czas, ale to nie jest wcale łatwe...
ildyjynk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 5 sierpnia 2020, o 11:32

31 stycznia 2021, o 14:03

Ciężko jest mi napisać Ci cokolwiek sensownego. Nie jestem profesjonalistą, dzielę się tylko spostrzeżeniami, które obserwuję u samego siebie. Mi na pewno w momentach gdy jest źle pomaga taka własna analiza sytuacji, w której się znajduję. Co czuję i czy jest jakikolwiek konkretny powód, żebym czuł to, co czuję. To samo robię, gdy jest dobrze. Czytaj forum, szukaj odpowiedzi. Może również byłoby warto zastanowić się nad wizytą u specjalisty? W końcu to ludzie, którzy rzeczywiście znają się na rzeczy. Posty na forum mogą Cię uspokoić, ale pamiętaj, że niezależnie od intencji - nigdy nie wiesz, kto jest po drugiej stronie monitora.
szymeknofk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 29 listopada 2020, o 17:04

31 stycznia 2021, o 14:45

ildyjynk pisze:
31 stycznia 2021, o 14:03
Ciężko jest mi napisać Ci cokolwiek sensownego. Nie jestem profesjonalistą, dzielę się tylko spostrzeżeniami, które obserwuję u samego siebie. Mi na pewno w momentach gdy jest źle pomaga taka własna analiza sytuacji, w której się znajduję. Co czuję i czy jest jakikolwiek konkretny powód, żebym czuł to, co czuję. To samo robię, gdy jest dobrze. Czytaj forum, szukaj odpowiedzi. Może również byłoby warto zastanowić się nad wizytą u specjalisty? W końcu to ludzie, którzy rzeczywiście znają się na rzeczy. Posty na forum mogą Cię uspokoić, ale pamiętaj, że niezależnie od intencji - nigdy nie wiesz, kto jest po drugiej stronie monitora.
Drogi ildyjynk,

forum czytam, szczególnie posty adminów i nie przeczę że wiele informacji jest użytecznych, ale jakkolwiek można być 100% pewnym, że nie grozi nam zwariowanie (choć wrażenie takie może występować), to o tym o czym piszę nie można tego powiedzieć, niestety... Można wnosić jedynie z historii osób, które zmagały się z takimi myślami przez dłuższy czas. Ze specjalistą na szczęście mam kontakt, chyba nawet dobrym ;) bo na forum też już się o różnych słyszało... Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź, w każdym razie!
jsabc
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 27 kwietnia 2020, o 01:30

31 stycznia 2021, o 19:17

ildyjynk pisze:
31 stycznia 2021, o 14:03
Ciężko jest mi napisać Ci cokolwiek sensownego. Nie jestem profesjonalistą, dzielę się tylko spostrzeżeniami, które obserwuję u samego siebie. Mi na pewno w momentach gdy jest źle pomaga taka własna analiza sytuacji, w której się znajduję. Co czuję i czy jest jakikolwiek konkretny powód, żebym czuł to, co czuję. To samo robię, gdy jest dobrze. Czytaj forum, szukaj odpowiedzi. Może również byłoby warto zastanowić się nad wizytą u specjalisty? W końcu to ludzie, którzy rzeczywiście znają się na rzeczy. Posty na forum mogą Cię uspokoić, ale pamiętaj, że niezależnie od intencji - nigdy nie wiesz, kto jest po drugiej stronie monitora.

Musze się odnieść do ostatniego zdania :D jak juz powoli zaczęłam rozumieć o co chodzi w nerwicy i pojawiło się kilka godzin spokoju to pojawiły się watpliwości "chwila chwila... a co jeśli Wiktor to oszust? Gość tworzy jakieś podejrzane forum, pewnie to jest jakas sekta... a coś takiego jak nerwica napewno nie ma, on to sobie wymyślił" :DD W zaburzeniu tracimy zaufanie do siebie i do innych ludzi. Zawsze warto skorzystwać z wizyty u specjalisty - po to oni są :)
jsabc
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 27 kwietnia 2020, o 01:30

31 stycznia 2021, o 19:52

Drogi ildyjynk,

forum czytam, szczególnie posty adminów i nie przeczę że wiele informacji jest użytecznych, ale jakkolwiek można być 100% pewnym, że nie grozi nam zwariowanie (choć wrażenie takie może występować), to o tym o czym piszę nie można tego powiedzieć, niestety... Można wnosić jedynie z historii osób, które zmagały się z takimi myślami przez dłuższy czas. Ze specjalistą na szczęście mam kontakt, chyba nawet dobrym ;) bo na forum też już się o różnych słyszało... Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź, w każdym razie!


Niczego w życiu nie można być pewnym. Nie wiemy tego, co się stanie za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Tego nie wie nikt ;)
Nerwica to nie jest przepowiednia, wróżka czy jasnowidz.
Weźmy na przykład wygrana w Lotto. Myśl o tym codziennie, 24/7 ale nie działaj w tym temacie tylko myśl o tych milionach na koncie. Szkoda, że nerwica nie działa w ten sposób, że te miliony na koncie się pojawiają od samego myślenia :DD
Tak samo można myśleć o wymarzonym samochodzie, ale nie zbierasz środków na niego. To na myślach się zaczyna i na myślach się kończy :)

Dlatego niczego w życiu nie można być pewnym ALE W TYM MOMENCIE od samych natrętnych myśli nie stanie się NIC! To jest wszystko iluzja nerwicowa, w którą my wierzymy bo przecież się tego boimy!
cagan13
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 19 września 2020, o 00:24

31 stycznia 2021, o 22:36

Fakt.. glowa zalekniona tworzy obrazy istnie z kosmosu. Ja non stop mialem ze dzis umre.. ze to kwestia godzin i odejde.. Ja w to wierzylem stad przestalem nawet jesc..
malutki
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 21 września 2020, o 07:37

1 lutego 2021, o 08:25

I jak sobie z tym radzicie? Bo chodzi mi o to, że mnie też dopada lęk przed depresją. Ostatnio troszkę mniej jadłem, oczywiście taki przybity bardziej jestem, często towarzyszą temu natręty samobójcze, z którymi dość sprawnie sobie już radzę. Mimo wszystko dochodzi do tego wiele natrętnych myśli i uczuć, że nie poradzę sobie z tym, że dopada mnie depresja, której nie chcę, że nie będę jeść, nie będę wstawać z łóżka, ciągła analiza stanu, tego jak się czuję. Oczywiście, jak się czymś zajmę itp. to o tym nie myślę i zachowuję się, jak osoba bez zaburzenia. Wiem o tym, że muszę przestać analizować ten stan, kontrolować się i przestać skanować, muszę pogodzić się z tym, że tak teraz będzie, ale jest to cholernie ciężkie. Jakieś porady, jak Wy sobie z tym radzicie? Również wiem, że każdy musi znaleźć swój sposób, ale zawsze, ktoś może poda jakąś wskazówkę, radę, z której coś się wyciągnie i pomoże uporać się z problemem. ;)
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 589
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

6 lutego 2021, o 18:54

malutki pisze:
1 lutego 2021, o 08:25
I jak sobie z tym radzicie? Bo chodzi mi o to, że mnie też dopada lęk przed depresją. Ostatnio troszkę mniej jadłem, oczywiście taki przybity bardziej jestem, często towarzyszą temu natręty samobójcze, z którymi dość sprawnie sobie już radzę. Mimo wszystko dochodzi do tego wiele natrętnych myśli i uczuć, że nie poradzę sobie z tym, że dopada mnie depresja, której nie chcę, że nie będę jeść, nie będę wstawać z łóżka, ciągła analiza stanu, tego jak się czuję. Oczywiście, jak się czymś zajmę itp. to o tym nie myślę i zachowuję się, jak osoba bez zaburzenia. Wiem o tym, że muszę przestać analizować ten stan, kontrolować się i przestać skanować, muszę pogodzić się z tym, że tak teraz będzie, ale jest to cholernie ciężkie. Jakieś porady, jak Wy sobie z tym radzicie? Również wiem, że każdy musi znaleźć swój sposób, ale zawsze, ktoś może poda jakąś wskazówkę, radę, z której coś się wyciągnie i pomoże uporać się z problemem. ;)
Pamiętam jak miałam natręty samobójcze i wybudzałam się w środku nocy z uczuciem przerażającego lęku który wypełniał każdy zakamarek mojego ciała i to uczucie, że tak to jest ten moment kiedy wybiegne z pokoju, rzucę się z okna, wbije sobie nóż w gardło, powieszę się, potne itp itd. Ogromnie pogarszał tę sytuację fakt iż mój tata popełni samobójstwo, a skoro on to zrobił to pewnie ja też to zrobię.
Ignorowanie takich myśli, ośmieszanie ich, zajęcie się czymś i tak dalej to naprawdę świetna sprawa, ale moim zdaniem to działa tylko na chwilę i najlepszym sposobem, który chyba pomaga mi na wszystkie czarne myśli jest zaakceptowanie tego scenariusza że tak może się stać, dopuszczenie do siebie tych uczuć, tego lęku, tych obrazów, tego wszystkiego po prostu, pozwolenie mentalnie żeby to się stało.

Myślałam sobie " chcę się zabić? No dobra niech Ci już będzie, skoro mam się zabić to okej, co mam do stracenia i tak już się czuje w prącie tragicznie" i po prostu robiłam swoje mimo że lęk wzrastał wtedy do potęgi entej.
ODPOWIEDZ